Myśl wyrachowana: Gdy nie przyznasz się do grzechu, grzech przyzna się do ciebie
Rzecz zdarzyła się w jednej z tyskich podstawówek. Ojciec dziewczynki z drugiej klasy poprosił katechetkę, żeby jego córka – choć niewierząca – mogła przychodzić na lekcje religii. Dzięki temu nie musiałaby siedzieć w świetlicy. Katechetka zgodziła się, więc mała chodziła na religię. Niedawno była mowa o grzechu pierworodnym. Pani narysowała dziecko w beciku z czarną kropką na serduszku. Obok to samo dziecko, ale po chrzcie i dlatego z czystym serduszkiem. W następstwie tej lekcji matka dziewczynki wystosowała do dyrektorki pismo, w którym stwierdziła, że katechetka naruszyła dobra osobiste jej córki. Mała jest ponoć dyskryminowana, bo wychodzi na to, że ma brudne serduszko, gdy inne dzieci – czyste. W związku z tym kategorycznie zażądała, aby katechetka przeprosiła dziewczynkę przy całej klasie, a także żeby każdemu dziecku wpisała do zeszytu korespondencji odpowiedni tekst przeprosin. Do tego postraszyła wizytatorem i stwierdziła, że zachowanie katechetki nosiło „znamiona przestępstwa”. Po rozmowie z dyrektorką matka byłaby gotowa nieco złagodzić żądania, ale katechetka musiałaby wytłumaczyć dzieciom, iż grzech pierworodny to tylko „taki symbol”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak