Nie po to mamy opozycję, żeby przez cztery lata prowadziła kampanię wyborczą.
Rzeczywistość widzimy tak, jak pokazują nam ją media. Patrząc na nie, można odnieść wrażenie, że prawdziwym zwycięzcą wyborów jest Ruch Palikota. Niewątpliwie ruch ten zrealizował swój pierwszy cel wszedł do parlamentarnej polityki, mobilizując wrogi wobec Kościoła, często po prostu antykatolicki elektorat. Ale sukces partii to jeszcze nie zwycięstwo w wyborach powszechnych. 40 mandatów to sporo, ale nawet 67 (czyli tyle, ile Ruch Palikota i SLD mają razem) to niewiele więcej, niż mieli zmarginalizowani komuniści po zwycięstwie prawicy w pierwszych wolnych wyborach do Sejmu. Obecne wybory wygrał rząd, co zdarzyło się po raz pierwszy w ciągu 20 lat niepodległości. Tak wygląda prawdziwy wynik wyborów – niezależnie od tego, czy nas to cieszy, czy martwi. To liberalny rząd jutro będzie decydował, czy radykalna lewica w ogóle, a Ruch Palikota w szczególności będą miały wpływ na państwo, czy też państwo będzie chronione przed ich wpływem. Na razie mogliśmy zobaczyć, jak pierwsza kampania ekstremistów podekscytowanych wynikiem wyborów – atak na krzyż w Sejmie – ujawniła brak poparcia opinii publicznej, potwierdzając zgodę narodową na obecność znaków chrześcijaństwa w życiu społecznym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek