Palestyński minister spraw zagranicznych Rijad al-Malki uznał, że przyznanie w poniedziałek pełnego członkostwa Palestyńczykom przez UNESCO to moment historyczny, przyznający im pewne prawa.
Decyzja, podjęta podczas na konferencji generalnej UNESCO w Paryżu, została przyjęta wiwatami. "Niech żyje Palestyna" - krzyknął po francusku jeden z delegatów na zakończenie długiego i pełnego napięcia posiedzenia.
Za tą decyzją głosowało 107 państw, 14 było przeciw, a 52 wstrzymało się od głosu. Przeciwko przyznaniu Palestynie członkostwa UNESCO były USA, Kanada i Niemcy. Za opowiedziały się natomiast Brazylia, Rosja, Chiny, RPA i Francja. Od głosu wstrzymała się m.in. Wielka Brytania.
Palestyński minister spraw zagranicznych Rijad al-Malki uznał, że decyzja UNESCO to moment historyczny, który oznacza przyznanie Palestyńczykom nowych praw na arenie międzynarodowej.
Szef izraelskiej dyplomacji Awigdor Lieberman na wieść o przyjęciu Palestyny do UNESCO oznajmił, że Izrael powinien teraz rozważyć zerwanie wszelkich stosunków z Autonomią Palestyńską. "Nie możemy raz za razem akceptować jednostronnych posunięć" - powiedział.
Przyjęcie Palestyńczyków do UNESCO jako pełnego członka szkodzi widokom na wznowienie procesu pokojowego - stwierdza izraelskie MSZ w oświadczeniu.
MSZ Izraela oświadczyło, że odrzuca decyzję UNESCO, bowiem "nie przekształca ona Autonomii Palestyńskiej w rzeczywiste państwo, a jedynie w niepotrzebny sposób utrudnia drogę do wznowienia negocjacji bliskowschodnich". Resort wyraził jednocześnie żal, że Unii Europejskiej nie udało się na forum oenzetowskiej organizacji zająć jednolitego stanowiska wobec palestyńskiego wniosku.
Rzecznik Białego Domu Jay Carney powiedział, że przyjęcie Palestyńczyków do UNESCO jest przedwczesne, bezcelowe i podważa dążenia społeczności międzynarodowej do wypracowania pełnego planu pokojowego dla Bliskiego Wschodu. Według niego wynik głosowania jest również przeszkodą we wznowieniu bezpośrednich negocjacji między Izraelem a Palestyńczykami.
Natomiast ambasador Stanów Zjednoczonych przy UNESCO, David Killion, powiedział że poniedziałkowe głosowanie jest "głęboko niszczące" dla samej agencji i "skomplikuje" wysiłki jego kraju na rzecz jej wspierania.
Z kolei amerykańska ambasador przy ONZ Susan Rice w wiadomości nadanej na Twitterze poinformowała, że wynik "głosowania dającego Palestyńczykom członkostwo w UNESCO nie zastąpi bezpośrednich negocjacji, tylko jest głęboko szkodliwy dla UNESCO".
Waszyngton już wcześniej groził, że przestanie finansować działalność UNESCO, jeśli przyjmie ona wniosek palestyński. Amerykanie przekazują rocznie na działalność UNESCO 80 mln dolarów, co stanowi 22 proc. jej budżetu.
Państwa, które sprzeciwiały się przyznaniu Palestynie członkostwa w UNESCO przekonują, że oznaczać to będzie cios dla prób zawarcia pokoju na Bliskim Wschodzie. Stoją na stanowisku, że jedyną drogą do niepodległości Palestyny są bezpośrednie negocjacje z Izraelem.