Syn zabitego w zeszłym tygodniu przywódcy Libii Muammara Kadafiego, Saif al-Islam, oraz były szef wywiadu Abdullah al-Senussi zaproponowali, że oddadzą się w ręce Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) w Hadze - poinformowały w środę nowe władze Libii.
MTK nie potwierdził jednak tych doniesień. Nadal są one sprawdzane. "Na razie nie możemy potwierdzić tych informacji. Próbujemy skontaktować się z Narodową Radą Libijską (NRL)" - powiedział rzecznik MTK Fadi El Abdallah.
Saif al-Islam oraz al-Senussi, poszukiwani za zbrodnie przeciw ludzkości, "proponują, że oddadzą się w ręce Hagi" - powiedział w rozmowie z agencją Reutera jeden z dowódców NRL Abdel Madżid Mlegta, powołując się na źródła wywiadowcze.
Wynika z nich, że syn obalonego dyktatora i były szef wywiadu próbują za pośrednictwem sąsiedniego państwa wynegocjować porozumienie z MTK. Mlegta nie powiedział jednak, o jaki kraj chodzi.
Według Mlegty, obaj doszli do wniosku, że nie będą bezpieczni ani w Libii, ani też w Algierii czy Nigrze. W tych dwóch krajach schronienie znaleźli członkowie rodziny pułkownika Kadafiego oraz przedstawiciele jego reżimu.
Mlegta dodał, że Niger żąda zbyt dużej sumy w zamian za przyjęcie Saifa al-Islama i al-Senussiego.
Według anonimowego przedstawiciela NRL, cytowanego we wtorek przez agencję Reutera, obaj ukrywają się na południe od libijskiego miasta Ghat, leżącego przy granicy z Algierią.
Syn obalonego dyktatora i były szef wywiadu są poszukiwani listem gończym przez MTK i Interpol za zbrodnie przeciwko ludzkości. MTK nakazy aresztowania Kadafiego, Saifa al-Islama oraz al-Senussiego wydał 27 czerwca, a 9 września zrobił to też Interpol.
W ubiegły czwartek obie instytucje wezwały syna byłego dyktatora, aby się poddał, i oświadczyły, że zapewnią mu bezpieczny transport do Hagi, gdzie mieści się siedziba MTK.
Saif al-Islam był uważany za następcę Muammara Kadafiego. Studiował w London School of Economics. Kiedyś postrzegano go jako "możliwą do zaakceptowania twarz libijskiego reżimu", ale gdy wybuchło powstanie, groził przeciwnikom ojca ciężkimi konsekwencjami, jeśli antyreżimowe protesty nie ustaną.