"Święty? Nie da rady..." - aktorzy o swojej wierze

O tym, czym jest dla nich wiara, o modlitwie, trudnych momentach i kryzysach, spotkaniach z Janem Pawłem II i wychowaniu rodzinnym opowiadają w książce Elżbiety Ruman popularni polscy aktorzy.

W książce „Główna rola w teatrze życia” Małgorzata Kożuchowska, Jerzy Stuhr, Jan Kobuszewski, Olgierd Łukasiewicz, Jerzy Zelnik i inni opowiadają o tym, jaki wpływ ma Bóg na ich życie zawodowe i rodzinne. Prawie wszyscy rozmówcy Elżbiety Ruman wyznają, że ich wiara zaczęła się w domu, „wyssana z mlekiem matki”, jak mówi Ewa Lipowska. Była przejęta od rodziców i dziadków, nieraz ktoś był postacią dominującą jak w wypadku Olgierda Łukasiewicza, gdzie dominowała matka, wychowanka szkoły zakonnej, lub ukochana babcia, o czym opowiada Lidia Bogaczówna-Popiel. Przypadek Jerzego Zelnika, który przyjął chrzest w wieku 24 lat, gdyż ukochana kobieta nie mogła sobie wyobrazić, że nie wezmą ślubu kościelnego, jest wyjątkiem. Za to wiara wpłynęła na całe jego życie, także zawodowe o czym mówi z wdzięcznością, bo nie pozwoliła mu np. zagrać pewnych ról.

Z tym wyposażeniem wchodzili w życie, w dość trudne nieraz dla wierzących środowisko, jakim jest świat ludzi sztuki. Jan Kobuszewski twierdzi, że to jednak za „komuny” trudniej było swoją wiarę pokazywać. Małgorzata Kożuchowska wyznaje, że środowisko w końcu się przyzwyczaja, że jest się osobą wierzącą. To dzięki temu mogła pojechać na obchody 1. rocznicy śmierci Jana Pawła II żeby przeczytać Ewangelię, gdyż kierownictwo teatru uznało, że nie może nie wykorzystać jedynej takiej szansy w życiu. A potem koledzy prosili, by pamiętała o nich i była tam również w ich imieniu.
Wszyscy rozmówcy podkreślają jednak, że obca jest im dewocja i przesada w manifestowaniu wiary. Choć są sytuacje, w których należy powiedzieć, że do pewnych zachowań skłania wiara i należy o tym spokojnie powiedzieć.

Różnie też patrzą rozmówcy Elżbiety Ruman na Kościół. Jerzy Stuhr jest bardzo krytyczny wobec dzisiejszego Kościoła, wyznaje, że boli go postawa pasterzy, z goryczą mówi, że opuścili wiernych, zajmują się polityką i z wiary i jej atrybutów utworzyli teatrum. Ale jest w Kościele, choć na Mszę chodzi w poniedziałki, bo wówczas aktorzy mają wolny dzień i nikt nie wypatruje, kiedy i jak klęka popularny aktor i czy przystępuje do Komunii. Maciej Rayzacher (autorką rozmowy z nim jest Alicja Wysocka) stwierdza, że widzi grzechy księżowskie, ale one nie odciągną go od Kościoła, gdyż Kościół to Chrystus.
Niemal wszyscy mówią ze wzruszeniem o Janie Pawle II, wielu z nich opowiada o swoich spotkaniach z papieżem. Jerzy Zelnik przechowuje starannie w pamięci, że dwa razy ucałował rękę papieża – w 1991 w Teatrze Wielkim oraz w 2000 – w Rzymie. Małgorzata Kożuchowska, gdy widziała wielkie zmęczenie papieża, "posłała” mu swojego Anioła Stróża z prośbą żeby go wsparł – było to dwa lata przed śmiercią Jana Pawła. Jerzy Stuhr opowiada, jak podczas posiłku z Ojcem Świętym przepraszał papieża, że grał Belzebuba i tłumaczył, że nie wybrał sobie tej roli. – Nie wybieramy sobie ról – odpowiedział Jan Paweł, wskazując na siebie.

W każdej rozmowie jest też opowieść o cudach i łaskach. Ewa Gorzelak opowiada o pokonaniu raka przez jej synka, Jan Kobuszewski o tym, jak dwa razy „wywinął się spod kosy”, a chorował na raka, Małgorzata Kożuchowska wyznaje, jak wymodliła swoją miłość. Wszyscy mają świadomość, że Bóg jest stale obecny w ich życiu, że troszczy się o nich i najbliższych.

Na pytanie, czy chce być święty, Jan Kobuszewski odpowiada: „Nie da rady. Człowiek lubi i wódeczki się napić, i świński dowcip opowiedzieć, i nabroić czasem potrafię. A jak się zdenerwuję, to i opieprzyć potrafię jak trzeba”. Dodaje jednak, że znał jednego świętego – „Jureczka Popiełuszkę”. Święci jednak są wśród nas i dzięki nim łatwiej powiedzieć jest wnukom, że najważniejsze w życiu są miłość, uśmiech, lojalność – stwierdza Jan Kobuszewski.

Elżbieta Ruman, „Główna rola w teatrze życia”, Fronda, Warszawa 2011

 

« 1 »