Przed zagrażającą dziś światu „nową etyką globalną”, która usiłuje wychować nowe pokolenia eliminując odniesienia do Boga i religii przestrzegała dziś w Warszawie Marguertite A. Peeters. Zdaniem dyrektor Instytutu na rzecz Dynamiki Dialogu Międzykulturowego w Brukseli, jedyną siłą zdolną zahamować ekspansję „nowej etyki” jest rodzina.
Peeters mówiła o konsekwencjach stopniowego „separowania” Boga i człowieka. „W wieku XIX oświadczono, że „Bóg umarł’, natomiast wiek XX możemy określić jako stulecie śmierci człowieka – śmierć męża, żony, małżonka” – oceniła amerykańska dziennikarka. Ojciec, zaczął być uważany za źródło represji i zakazu wolności seksualnej, zaś ruchy feministyczne doprowadziły do „śmierci” matki głosząc hasła uwolnienia matki od „niewolnictwa reprodukcji” – mówiła Peeters.
Pod koniec lat 60. na Zachodzie wybuchła rewolucja seksualna, która – po „śmierci” ojca i matki – zniszczyła też małżonka, przechodząc do idei wielu partnerów. Rewolucja ta, przypomniała Peeters, miała charakter bardzo gwałtowny i doszła do tego, co Herbert Marcuse określał jako „cywilizację nierepresyjną”, a więc cywilizację, w której popęd seksualny stał się wartością polityczną. Tymczasem, po zalegalizowaniu przerywania ciąży, państwa zachodnie kulturowo podążają w kierunku kulturowej i politycznej akceptacji „małżeństwa” homoseksualistów.
Zdaniem Marguerite Peeters, po upadku komunizmu w 1989 r., ONZ postanowiła zbudować nowy konsensus światowy na nową erę a dotyczący norm, wartości, zarządzania światem. Zwróciła też uwagę, iż próbuje się nadać światu nową etykę organizując masę konferencji na temat wszystkich aspektów współpracy międzynarodowej: edukacji, środowiska, kobiet, praw człowieka.
W konferencjach tych uczestniczyli przedstawiciele wszystkich państw, organizacje pozarządowe, wielkie media, związki zawodowe i wszyscy inni aktorzy życia politycznego i społecznego. Wszyscy oni przyjęli nowy język, do którego należą już setki wyrażeń, takich jak: prawa dziecka, zasada partnerstwa, demokracja uczestnicząca, zdrowie reprodukcyjne, perspektywa gender, światowe zarządzanie czy etyka światowa – wyliczała Peeters.
Język ten obecny jest już we wszystkich kulturach, włącznie z kontynentem afrykańskim i krajami arabsko-muzułmańskimi – mówiła dyrektor Instytutu na rzecz Dynamiki Dialogu Międzykulturowego. Oceniła przy tym, iż w krajach postkomunistycznych język ten napotyka na większy opór.
„Szczególnie ludzie młodzi muszą rozumieć, jaką etykę wyraża ten język, problemy jakie ze sobą niesie” – podkreślała Peeters, wśród charakterystycznych cech nowej etyki wymieniając przede wszystkim jej laicki charakter. „W tym języku nieobecne są słowa i wyrażenia utrwalone w długiej tradycji judeochrześcijańskiej, lecz ich nowe zamienniki, np. wyrażenie ‘rozwój stały’ w żadnej mierze nie będzie odnosiło się do dzieła stworzenia, o chwili, w której Bóg dał człowiekowi władzę nad naturą” – tłumaczyła amerykańska dziennikarka.
Peeters wskazywała też, że język nowej etyki unika mówienia o skierowanym do ludzi przez Boga wskazaniu: „rozmnażajcie się”, bowiem woli akcentować ochronę środowiska i równość społeczną. „To jest oczywiście dobre, ale nie można przecież uważać, iż wszystkie formy życia – ludzkie, zwierzęce, roślinne – są ważne w takim samym stopniu” – podkreśliła prelegentka.
Peeters stwierdziła, że najlepszą obroną przed niebezpieczeństwami jakie stwarza dla młodego zwłaszcza pokolenia „nowa etyka globalna” jest praca wychowawcza rodziców. Wyraziła przy tym wątpliwość, czy młodzi rodzice są w stanie sprostać obecnym wyzwaniom, skoro są one tak diametralnie odmienne od rzeczywistości, w której sami dorastali.
„Nowa kultura jest bardzo agresywna, działa także poprzez Internet i inne media, przedostaje się też do podręczników” – ubolewała dziennikarka dodając, że stawia to wszystkich wychowawców przed bardzo poważnym wyzwaniem.