Myśl wyrachowana: Chrystusa ukrzyżowanego głosimy, a nie ciszymy.
W biuletynie Ruchu Światło–Życie w archidiecezji katowickiej znalazłem świadectwo kobiety, która była w tym roku na rekolekcjach nad morzem. Opisuje tam, jak po spowiedzi oddała Jezusowi życie jako swojemu Panu i Zbawicielowi. Dwa dni później w czasie spaceru weszła do sklepu z „pamiątkami znad morza”. Za ladą, pełną gadżetów w rodzaju laleczek voo-doo, pierścieni Atlantów i innego guślarskiego badziewia, stało dwoje młodych ludzi. Nagle sprzedawca zaczął się denerwować. „Wyjdź stąd, to sklep szatana” – powiedział. Klientka zdziwiła się, bo w ogóle nie komentowała asortymentu. Chłopak powtarzał coraz natarczywiej: „Wyjdź stąd, to sklep szatana!”. Towarzysząca mu dziewczyna próbowała go uspokoić, lecz bezskutecznie. Kobieta opuściła sklep, nie rozumiejąc, skąd takie zachowanie sprzedawcy. Dopiero później uświadomiła sobie, że to chyba reakcja na fakt, że ona należy do Jezusa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak