Poseł Ruchu Palikota Roman Kotliński, wydawca antyklerykalnego pisma "Fakty i Mity" zaprzeczył, jakoby miał być tajny współpracownikiem SB. „Rzeczpospolita” informował niedawno o szczegółach werbunku Kotlińskiego, z datą jego pozyskania i pseudonimem włącznie.
Sam zainteresowany temu zaprzecza. Twierdzi, że w 1987 lub 1988 roku, jak każdy kleryk w tym czasie, odbył trwającą kwadrans „standardową rozmowę z funkcjonariuszem SB, który wtedy przedstawił się jako milicjant”. Podpisał w niej jedynie dokument, poświadczający, że taka rozmowa miała miejsce. I to wszystko. Dodał, że jeśli istnieje w IPN jakiś dowód na jego współpracę z SB, to jest on sfabrykowany.
IPN jak dotąd nie sprawdził jeszcze oświadczeń lustracyjnych nowo wybranych posłów. Jeśli sąd uzna Kotlińskiego za kłamcę lustracyjnego, grozi mu utrata mandatu poselskiego i biernego prawa wyborczego oraz zakaz pełnienia funkcji publicznych przez 3-10 lat.
jdud, naszdziennik.pl