Dzisiaj 70 proc. Żydów kocha Boga i 70 proc. buntuje się przeciwko Niemu – powiedział mi dwa dni temu naczelny rabin Polski, Michael Schudrich. I, po żydowsku, to się nawet sumuje.
07.10.2011 10:23 GOSC.PL
Pojechałem do rabina w środę. Zaintrygowały mnie wyniki badań socjologicznych, jakie z okazji żydowskiego Nowego Roku (Rosz Haszana), przypadającego tydzień temu, opublikowano w izraelskim Indeksie Państwa i Religii. Ponieważ Rosz Haszana to dla wierzących Żydów czas stanięcia ze skruchą przed Bogiem (i jednocześnie oskarżania ich przed Bogiem przez szatana), wyniki badań postaw religijno-moralnych Izraelczyków pojawiły się we właściwym czasie. Tym bardziej, że ukazują naród żydowski jako mocno zlaicyzowany i obojętny na sprawy religii. Przykłady: 63 proc. badanych chce nieograniczonego kursowania autobusów w czasie szabatu; 62 proc. domaga się udzielania ślubów cywilnych na terenie Izraela (obecnie wielu Żydów wyjeżdża w tym celu na Cypr, a po powrocie izraelskie MSW… uznaje takie małżeństwo); aż 79 proc. badanych chce ograniczenia dotacji z budżetu dla szkół religijnych; 52 proc. chciałoby legalizacji związków homoseksualnych… Itd. Czyli, na pierwszy rzut europejskiego, precyzyjnego, a jakże, oka wszystko jest jasne: Żydzi są społeczeństwem bardzo zlaicyzowanym. Nie jest to wcale żadne odkrycie Izraela dla wszystkich, którzy od jakiegoś czasu śledzą przemiany społeczne Narodu Wybranego.
Rabin Schudrich zwrócił mi jednak uwagę na drugą stronę zjawiska. Na moje pytanie, czy szabat przestał być ważny dla Żydów, odpowiedział: -- Przeciwnie, dzisiaj właśnie więcej Żydów zachowuje szabat niż jeszcze 30 lat temu. A dalej rozwinął myśl: -- Ludzie, którzy budowali państwo Izrael 80 i 70 lat temu, oni nie byli bardzo pobożni. Nieraz nawet nie mieli żadnego ślubu. W ogóle temat ślubu religijnego czy cywilnego nie istniał: jesteśmy ludźmi, ślub nie jest potrzebny – mówi Schudrich. Na pytanie, czy Naród Wybrany stał się narodem ateistów, odpowiedział pytaniem retorycznym: -- A co jest w Biblii? Przecież to nie pierwszy raz, kiedy Żydzi buntują się przeciwko Bogu.
Wszystko niby oczywiste. Kiedy jednak doszliśmy do próby socjologicznego uporządkowania tego, co się dzisiaj dziej z Izraelem (tak po europejsku, logicznie bardzo), rabin Schudrich inteligentnie pokazał mi, na czym polega różnica między logiką europejską a logiką semicką. – Czy dzisiaj Izrael bardziej kocha Boga, czy raczej buntuje się przeciwko Niemu? – pytam europesjko-socjologicznie. -- Powiem tak: 70 proc. kocha Boga, 70 proc. się buntuje – słyszę odpowiedź. – To się chyba nie sumuje do 100 proc. – pokazuję swoją naiwną europejską logiczność. Rabin patrzy na mnie trochę z politowaniem. – Czy to znaczy, że człowiek wierzący nie jest logiczny? – pyta mnie. – Nie znasz dziecka, które kocha swojego tatę i jednocześnie buntuje się przeciwko niemu? Jest takie powiedzenie: kochać mnie, mówi Bóg, dobrze. Nienawidzić mnie – też dobrze. Byle tylko nie być obojętnym. Bunt to jest forma związku z Bogiem. Zła forma, niewłaściwa, ale jednak – dodaje rabin.
Tak po europejsku to z tej rozmowy nie wynika żadna konkluzja, żaden socjologiczny obraz społeczeństwa żydowskiego dzisiaj. Kiedy ciągnę wątek i pytam, czy dzisiaj Żydzi bardziej się buntują przeciwko Bogu, czy też Bóg jest im zwyczajnie obojętny, słyszę: -- I to, i to. Może dlatego nas to drażni, że przyzwyczailiśmy się do logiki statystyki, do śmiesznego języka udowadniającego nam, że ja i pies mamy średnio trzy nogi, że w Polsce na jedno małżeństwo przypada półtorej dziecka… Może po to, by zrozumieć, co naprawdę dzieje się wokół nas, potrzebna jest czasem logika semicka, w której 70 plus 70 równa się jednak 100.
Wywiad z Michaelem Schudrichem ukaże się w GN za tydzień
Jacek Dziedzina