Około 9 tys. uczestniczek zgromadziła w sobotę na Jasnej Górze 14. Pielgrzymka Kobiet po Mastektomii. Na jasnogórskich błoniach pojawiły się nie tylko Polki, ale też kobiety z Czech, Niemiec, Słowacji, Izraela oraz ich rodziny i przedstawiciele służby zdrowia.
"To jest taka manifestacja, chcemy powiedzieć kobietom, żeby się badały, korzystały z badań profilaktycznych i żeby w przyszłości nie powiększały naszego grona" - powiedziała organizatorka pielgrzymki, Elżbieta Markowska, która jest prezesem Stowarzyszenia Częstochowskich Amazonek. Jak mówi, ją samą do choroby doprowadził brak czasu. Sądziła że ten dramat nigdy jej nie dotknie, więc nie chodziła do lekarzy.
Większość uczestniczek pielgrzymki stanowiły kobiety już po mastektomii, ale do Częstochowy przyjechały też kobiety, które dopiero dowiedziały się o nowotworze piersi i zbierają siły na walkę z chorobą.
Kobiety uczestniczyły we mszy św., której na jasnogórskim szczycie przewodniczył metropolita częstochowski arcybiskup Stanisław Nowak. "Dajecie przykład pewnej energii duchowej, walki z sobą, trwania; przykład tej mocy wewnętrznej, gdzie człowiek trwa, gdzie człowiek mówi: +wytrzymuję, w duchu wiary, w duchu pogody idę przez życie, nie załamuję się+" - mówił w homilii abp Nowak.
"Na co dzień staram się uświadamiać wszystkim moim koleżankom, żeby się systematycznie badały, bo dzięki temu, że wcześnie wykryłam chorobę, że wcześnie zareagowałam, dziś jestem w takim, a nie innym stanie i mogę się cieszyć tym, co jest" - powiedziała, cytowana przez Biuro Prasowe Jasnej Góry, Krystyna Kocot, która pierwszy raz uczestniczyła w pielgrzymce.
Inna pątniczka, Elżbieta Oleksyszyn, wspominała, że jak większość dotkniętych chorobą nowotworową najpierw pytała sama siebie: "Dlaczego ja?". "Wiadomo że pierwsze uderzenie to jest płacz, ale trzeba to przemyśleć, udać się do lekarza i podchodzić do tego z uśmiechem, mimo wszystko, walczyć i mówić samej sobie: +muszę to przetrwać, ja to wygram, mam dla kogo żyć i na pewno zwalczę tę chorobę+" - radziła.