Na audiencji prywatnej Benedykt XVI przyjął w Castel Gandolfo metropolitę Hilariona. Kieruje on w patriarchacie moskiewskim wydziałem zewnętrznych kontaktów kościelnych.
Prawosławny hierarcha przybył do Rzymu już 27 września. Wczoraj w Papieskiej Radzie ds. Popierania Jedności Chrześcijan odbył rozmowy z jej przewodniczącym, kard. Kurtem Kochem. Podczas nich podkreślono potrzebę obrony chrześcijan i przezwyciężenia chrystianofobii. Omówiono też wyniki dialogu katolicko-prawosławnego. O konieczności ochrony chrześcijan w różnych krajach świata oraz o promocji dziedzictwa chrześcijańskiego w Europie Hilarion rozmawiał później w rzymskiej Wspólnocie św. Idziego. W dzisiejszym programie metropolity znalazły się także spotkania z watykańskim sekretarzem stanu i z przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Kultury kard. Gianfranco Ravasim.
Abp. Hilariona Radio Watykańskie zapytało o wrażenia po dzisiejszym spotkaniu z Benedyktem XVI:
- Ojciec Święty to człowiek wiary. Ilekroć się z nim spotykam, czuję się umocnionym jego duchem, jego odwagą oraz ofiarnością na rzecz Kościoła na całym świecie. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie jego wiedza na temat tradycji prawosławnej, a także jego zainteresowanie dialogiem między katolikami i prawosławiem. Zaledwie kilka dni temu spotkał się z przedstawicielami prawosławia w Niemczech. Mówił tam w postępach w dwustronnym dialogu. Wierzę, że taka postawa prymasa Kościoła rzymskokatolickiego będzie dla nas wielką pomocą w drodze do lepszego wzajemnego zrozumienia w przyszłości.
W Niemczech Benedykt XVI wyraził zadowolenie z postępującej współpracy między Kościołami prawosławnymi. Nie bez przeszkód trwają przygotowania do ogólnoprawosławnego soboru. Z jakimi nadziejami podchodzicie do tego wydarzenia?
- My w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej nie dostrzegamy wielu przeszkód w drodze do ogólnoprawosławnego soboru. Wierzymy, że mógłby się on odbyć w niedalekiej przyszłości, jeśli oczywiście nie pojawią się nowe przeszkody. Trwają na przykład dyskusje nad tym, w jaki sposób mają być podejmowane decyzje na tym soborze i w komisjach przygotowawczych. W ciągu ostatnich 50 lat, bo tyle już trwają przygotowania do Soboru, zawsze obowiązywała zasada jednomyślności. Jest to jedyna możliwa zasada, która pozwala na uszanowanie interesów każdego z Kościołów. Nie sądzimy, by można było zrezygnować z tej zasady. Inni natomiast postulują odejście od zasady jednomyślności na rzecz podejmowania decyzji zwykłą większością głosów. Dla nas jest to nie do przyjęcia. Jeśli zgodzimy się co do podejmowania decyzji, co do protokołu i tematów obrad, nie będzie żadnych innych przeszkód.
Czy zgadza się Ksiądz Arcybiskup z opinią, że to spór wokół władzy w samej Cerkwi prawosławnej pozostaje jedną z głównych przeszkód w dialogu z Kościołem katolickim?
- Powiedziałbym tak: istnieją pewne różnice opinii, różne poglądy na temat prymatu. Kiedy dyskutujemy nad prymatem biskupa Rzymu w ramach komisji mieszanej, rozmawiamy nie tylko o prymacie Rzymu, lecz również musimy podjąć kwestię prymatu jako takiego. I tu mamy oczywiście różne tradycje. Istnieją różnice między katolikami i prawosławnymi, bo my prawosławni nigdy nie mieliśmy takiego scentralizowanego systemu. Ale istnieją też różnice wewnątrz samego prawosławia, a odnoszą się one do kwestii, jaką rolę powinien odgrywać pierwszy hierarcha Kościoła prawosławnego. My sądzimy, że powinien to być prymat honorowy i że ma on również pewną rolę koordynatora. Może na przykład zwoływać ogólnoprawosławny sobór. Choć oczywiście w historii to nie patriarcha Konstantynopola, ani nawet nie biskup Rzymu zwoływał sobór, lecz cesarz. A nasz model prymatu dopiero się krystalizuje w tradycji prawosławnej. Jednakże ogólnie rzecz biorąc przez całe stulecia Kościół prawosławny był bardzo zdecentralizowany pod względem administracyjnym. Każda Cerkiew autokefaliczna jest w pełni niezależna od innych Cerkwi, jest samorządna. Dlatego nie mamy klarownej wizji, na czym powinien polegać prymat w tradycji prawosławnej. A bez tej jasnej i wspólnej nam wszystkim wizji trudno nam rozmawiać o roli tego, kto ma być primus inter pares w Kościele powszechnym.
A zatem nie ma co podnosić zbyt wysoko poprzeczki oczekiwań, przynajmniej w najbliższej przyszłości?
- Chyba nie, ale wciąż pozostaje nadzieja. Bo jeśli będzie wola wzajemnego dostosowania różnych stanowisk, jeśli zostanie wypracowany dokument, czy raczej dokumenty, w których jasno zostaną przedstawione różnice, a zarazem jasno wytyczona zostanie droga na przyszłość, to będzie możliwy postęp. Kiedy natomiast poszczególne Cerkwie prawosławne będą usiłowały narzucić innym własną wizję prymatu, wtedy napotkają na przeszkody. To właśnie dzieje się teraz. Jeśli więc uda się nam przezwyciężyć ową niepotrzebną i niewłaściwą presję, wywieraną na Cerkwie ze strony pewnego Kościoła partykularnego, postęp będzie mógł się dokonać, jak sądzę, bardzo szybko.
Za kilka lat Kościół, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, będzie obchodził rocznicę Edyktu Mediolańskiego. Pojawiają się spekulacje, że mogłaby to być dobra okazja do pierwszego spotkania między Papieżem Benedyktem i Patriarchą Cyrylem. Jakie są nadzieje Księdza Arcybiskupa w tym względzie?
- Wierzymy, że takie spotkanie odbędzie się kiedyś w przyszłości. Nie jesteśmy jeszcze gotowi do dyskusji nad jego datą, miejscem czy protokołem. Dlatego, że dla nas liczy się przede wszystkim treść tego spotkania. Jak tylko porozumiemy się w kwestiach, w których się nie zgadzamy, bądź mamy różne poglądy, takie spotkanie będzie możliwe. Wymaga to jednak bardzo ostrożnych przygotowań. Nie należy się spieszyć. Nie należy też wywierać żadnego nacisku w sprawie jakiejś konkretnej daty.
W katolickim świecie wielu zwyczajnych wiernych czuje się zawiedzionych brakiem postępu w dialogu na najwyższym szczeblu. Wierni ze sobą współpracują, modlą się razem i pragną większego postępu. A jak to jest w Rosji, w tamtejszym prawosławiu? Czy odczucia wiernych są podobne?
- Myślę, że istnieje wiele możliwych sposobów współpracy między katolikami i prawosławnymi. I dzieje się to w wielu regionach świata. W Rosji także. Dobrze się nam współpracuje na przykład ze wspólnotą katolicką w Moskwie, ale także w innych krajach, gdzie moskiewski patriarchat posiada własną jurysdykcję, na przykład na Ukrainie. Mamy pewne problemy z grekokatolikami, ale to jest długa historia, która ma swój początek w przeszłości i w niefortunnych wydarzeniach z historii.
Czy w związku z nastaniem nowego zwierzchnictwa u grekokatolików istnieją nadzieje na postęp we wzajemnych relacjach?
- Tak, z zadowoleniem obserwujemy jego pierwsze kroki i oświadczenia, które wskazują drogę i świadczą o woli bliskiej współpracy z kanonicznym Kościołem prawosławnym Ukrainy, którym jest Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego. Spotkał się on już z metropolitą Władimirem, metropolitą Kijowa i całej Ukrainy. I sądzę, że są to pozytywne znaki.