Sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Stanisław Budzik został mianowany nowym metropolitą lubelskim. O godzinie 12.00 w siedzibie Episkopatu, w obecności pracowników, został odczytany komunikat Nuncjusza Apostolskiego w Polsce.
Bp Stanisław Budzik od czterech lat jest sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski. Nowy arcybiskup lubelski i Wielki Kanclerz KUL jest doktorem habilitowanym teologii i był profesorem nadzwyczajnym Papieskiej Akademii Teologii w Krakowie. Będzie następcą zmarłego w lutym br. abp Józefa Życińskiego.
Bp Budzik pochodzi z niewielkiej podtarnowskiej wsi Łękawica, gdzie do dziś mieszka jego siostra z rodziną. - Zawsze był bardzo dobrze przygotowany do odpytania czy do sprawdzianu. Tyle, że nie dawał odpisywać, ale z drugiej strony chętnie, jak ktoś chciał, tłumaczył różne zawiłości naszej szkolnej nauki - wspominają Stanisława Budzika koledzy i koleżanki z ławy szkolnej.
Najstarsi pamiętają, że „od zawsze” stał blisko ołtarza. Był ministrantem. Pilność w nauce i pobożność zdecydowała o przydomku, który nadali swemu koledze. - Mówiliśmy na niego Staszek „Biskup” - przyznają koledzy szkolni.
- O ile mi wiadomo nie złościł się na to, ale też w ogóle nie łechtało to jego ambicji, bo o tym nie myślał - mówi proboszcz z Łękawicy ks. Józef Nita.
Po maturze w I LO w Tarnowie wstąpił do seminarium. - Od razu i łatwo dostrzegliśmy, że ma szerokie horyzonty, że wie więcej od nas, jest bardzo zdolny. Prezesem naszego rocznika został inny kolega, ale to jednak Stanisław był tym faktycznym liderem - wspomina ks. Józef Jabłoński, kolega z seminaryjnego roku. W seminarium zwrócili od razu uwagę na zdolności językowe. – O ile wiem, to zdawał albo chciał zdawać na polonistykę. Jego zamiłowanie i zdolności językowe słychać do dziś. Mówi piękną polszczyzną, a myśli formułuje bardzo precyzyjnie – dodaje inny z kolegów rocznikowych. Po studiach w Innsbrucku wrócił do diecezji. Wykładał w Instytucie Teologicznym, reaktywował na polecenie bp Józefa Życińskiego Caritas Diecezjalną, szefował wydawnictwu „Biblos”, wreszcie został rektorem seminarium duchownego, a w 2004 roku biskupem pomocniczym.
- Władzę, którą otrzymał, sprawował delikatnie. Kiedy musiał przekazywać trudne decyzje personalne, to nigdy nie robił tego bezceremonialnie, a zawsze z wielką kulturą i taktem - wspomina ks. Jabłoński. - Zaczął rzadziej zaglądać do rodzinnej parafii. Nie było tylu sposobności i czasu, ale zawsze ilekroć się pojawiał, to po Mszy św. lubił stanąć z ludźmi przed kościołem, wypytać ich, co się zdarzyło w ostatnim czasie. Co ciekawe, był też ich powiernikiem, bo niektórzy zwierzali mu się z różnych osobistych i trudnych spraw - dodaje ks. Nita.
- Nie zrywam mojej więzi z Kościołem tarnowskim. Jest on obecny we mnie - ja będę się starał bywać w nim. To przecież tutaj Boża Opatrzność przygotowywała mnie, poprzez różne funkcje i zdania, do obecnej posługi. Na pewno wykorzystam teraz doświadczenia biskupiego duszpasterzowania, pracy w Caritas, w wydawnictwie Biblos, w seminarium. Obecna funkcja jest największym wyzwaniem mego życia. Podejmuję ją z pokorą; pragnę najpierw się uczyć, aby - w mocy krzyża - twórczo rozwijać dzieło moich poprzedników. Jestem pewien, że nie zabraknie mi modlitewnego wsparcia, zwłaszcza z rodzimej diecezji - mówił biskup Budzik w 2007 roku, komentując swoje przenosiny do Warszawy, na stanowisko Sekretarza Generalnego KEP. Te różnorodne doświadczenia zebrane w Tarnowie przydadzą mu się teraz w posłudze w Kościele lubelskim. Staje bowiem przed wyzwaniem jeszcze większym niż wszystkie dotychczasowe.
- Człowiek kultury i wiary. Wszechstronnie wykształcony erudyta, a poza tym bliski bardzo już tu, w Tarnowie, biskupowi Józefowi Życińskiemu, reprezentujący podobny, pełny szacunku dla drugiego człowieka, styl posługi. Nie mam wątpliwości, że z wyzwaniem tym zmierzy się z powodzeniem - mówi ks. Józef Jabłoński, proboszcz z podtarnowskiego Pilzna, kolega ks. bp. Budzika. Kiedy w 1998 roku ks. bp Życiński przenosił się na nową stolicę w Lublinie, z uśmiechem przedstawiał towarzyszącego mu ks. Budzika jako „jedynego na świecie rzecznika prasowego z habilitacją”. Ten trzynaście lat później idzie w ślady swego biskupa.
Grzegorz Brożek / BP KEP