To nasze zbiorowe widzenie świata, jakie znajdujesz, Czytelniku, w każdym numerze, jest spojrzeniem zwyczajnych, pełnych radości, ale i doświadczanych codziennymi kłopotami ludzi.
Trochę czasu minęło od redakcyjnych rekolekcji. Bo cały zespół „Gościa Niedzielnego” co roku spotyka się na wspólnych rekolekcjach. I ja tam byłem.
Polska w pigułce – ktoś powiedział. Przecież mamy tyle oddziałów terenowych. Dlatego nie wszyscy się znamy, czasem tylko internetowo czy telefonicznie. Stoję pod tym wielkim dębem na górze. Idzie troje. Pośrodku młoda dziewczyna, serdeczny uśmiech, spódnica. Obok niemłoda już pani, spodnie (czerwone), włosy widywałem u niej w innych odcieniach także, twarz pogodna i roześmiana. Mogłaby być mamą tamtej. Z drugiej strony pan w średnim wieku. Dżinsy i jasny sweter, w spojrzeniu zdecydowanie, ale i ta sama pogoda ducha, co w paniach. To portret jednego z zespołów mutacyjnych. Z boku młody ksiądz z brodą, ale nie znamionującą proroka. W głębi widzę jeszcze młodszego człowieka uwijającego się z ogromnym aparatem fotograficznym. Tam znów dziewczyna, na oko to bym ją ulokował gdzieś po maturze, ale to też dziennikarka. Z Naczelnym rozmawia niewysoki pan w garniturze, zna go każdy. Wystarczy, i tak nie sportretuję wszystkich. I ci ludzie, tacy zwyczajni, bez żadnej pozy, robią najlepiej sprzedający się w Polsce tygodnik. Fajnie, że jestem z nimi (jak dziadek). Za dwie godziny Msza św. Przewodniczy katowicki metropolita abp Damian Zimoń. Kazania to on nie „głosi”, on do nas po prostu mówi. Mówi jak ojciec do dzieci – zwyczajnie, serdecznie, dowcipnie. Chwilami kaplica wypełnia się salwami śmiechu. I w końcu padło tytułowe zdanie: „Nakład nie jest najważniejszy”. Naczelny, najwyraźniej zdumiony, podniósł głowę i badawczo spojrzał na arcybiskupa. Ten zawiesił głos, by po chwili dopowiedzieć: „Najważniejsza jest prawda”. I w służbie tej prawdy stoi setka, czy więcej, tak różnych i tak zwyczajnych ludzi – mężczyzn, kobiet, matek, ojców, księży (w mniejszości). Tygodnik „Gość Niedzielny” patrzy więc na świat różnymi oczami. A wieczorem te wszystkie oczy wpatrywały się przez godzinę w milczeniu w Jezusa eucharystycznego. Cicha adoracja, spowiedź także. Następnego dnia przed południem w podobnej scenerii – wobec Najświętszego Sakramentu – Różaniec. Wiedziałem o tym, ale dobrze było to zobaczyć i przeżyć jeszcze raz we wspólnocie z koleżankami i kolegami z redakcji. To nasze zbiorowe widzenie świata, jakie znajdujesz – Czytelniku – w każdym numerze, jest spojrzeniem zwyczajnych, pełnych radości, ale i doświadczanych codziennymi kłopotami ludzi. Czasem poranionych wewnętrznie, a pewnie dzięki temu mocniejszych wiarą. I bliższych czytelnikom.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak