Zmaganie człowieka z grzechem często w przeszłości pokazywano jako toczoną przez anioły i diabły wojnę dobra ze złem.
Stawką w tej wojnie była dusza człowieka. Za wodza naczelnego anielskiej armii uważano archanioła Michała. Widzimy go ubranego w zbroję, jak wzniesionym mieczem zamierza się na pełzającego u jego stóp ohydnego smoka, symbolizującego nasz grzech. Michał wygląda jak rycerz, nawet jego anielskie skrzydła są częściowo okryte rozwianym płaszczem, co sprawia, że nie zwracamy na nie uwagi. O jego szczególnej misji mówi tylko krzyż, trzymany wraz z tarczą w lewej ręce. W epoce, w której szczególnie ceniono ideały rycerskie, utożsamienie anioła z rycerzem wydawało się naturalne. Wojsko, którym dowodzi św. Michał, jest znakomicie zorganizowane. U góry obrazu widzimy trzy anielskie chóry, które modlą się i sławią Pana. Armia aniołów czerpie bowiem siłę od samego Boga. Poniżej uzbrojeni w miecze i tarcze aniołowie atakują pierzchające przed nimi potwory. Widoczny u dołu obrazu świat demonów jest całkowicie bezładny i chaotyczny. To też ważna informacja dla oglądających obraz. Demon ma dostęp do naszej duszy, gdy jest ona nieuporządkowana. Każdy człowiek walczący ze swoimi grzechami powinien więc czerpać natchnienie ze scen pokazanych u góry obrazu. Wtedy będzie mógł naśladować archanioła Michała. Nie znamy nazwiska twórcy obrazu. Historycy sztuki nazywają go Mistrzem z Zafra, bo dzieło zostało namalowane dla szpitala św. Michała znajdującego się w tym mieście. Nie znamy więc nazwiska malarza, ale… wiemy jak wyglądał. W umbie, czyli środkowej, metalowej części tarczy św. Michała, odbija się jego autoportret.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa