Adam Małysz, przygotowujący się do startu w Rajdzie Dakar, miał podczas próby prękości na poligonie w Żaganiu wypadek. Samochód dachował, ale czterokrotny mistrz świata w skokach narciarskich wyszedł z niego o własnych siłach.
Małysz wraz z pilotem Rafałem Martonem trenował w czwartek próbę szybkości. W pewnym momencie pękła opona i auto dachowało.
"Natychmiast zgasiłem samochód i podjąłem próbę wyjścia przez lewe drzwi. W końcu wydostałem się prawymi. Wypadek, w którym na szczęście nic mi się nie stało, wydarzył się kiedy wchodziłem w ciasny zakręt, odjąłem gazu i poleciałem na dach" - powiedział Małysz w wywiadzie dla TVP Info.
Jego zdaniem każde doświadczenie jest ważne. Często przy takich wypadkach "pękają" nerwy, ale przy okazji nabiera się niezbędnego doświadczenia. "Gdyby to mnie zniechęcało nie byłbym Adamem Małyszem" - dodał były skoczek narciarski próbujący obecnie sił w rajdach samochodowych.