Wtorek jest we Włoszech dniem strajku generalnego, ogłoszonego przez największą w tym kraju centralę związkową, lewicową Cgil, w proteście przeciwko programowi oszczędnościowemu rządu Silvio Berlusconiego. Zapowiedziano manifestacje w 100 miastach.
Strajk odbywa się w dniu rozpoczęcia w Senacie prac nad nową, poprawioną wersją pakietu, przygotowaną przez centroprawicowy gabinet w połowie sierpnia. Zgodnie z założeniami rządu oszczędności szacowane na ponad 45 miliardów euro doprowadzą do stabilizacji finansów publicznych w 2013 roku.
Jednak program ten uważany jest przez lewicową centralę związkową za niesprawiedliwy, niewłaściwy i nieskuteczny. Według związkowców nowa polityka gospodarcza pogorszy tylko sytuację, między innymi w szkolnictwie. Ogromną polemikę i protesty wywołał zapis, który - zdaniem strony związkowej - ułatwi pracodawcom zwalnianie pracowników i jest sprzeczny z konstytucją.
To dlatego Cgil ogłosiła całodniowy strajk generalny, który od rana powoduje poważne utrudnienia w funkcjonowaniu wielu urzędów i służb.
Protest poparła największa siła centrolewicowej opozycji - Partia Demokratyczna, a także włoscy komuniści i związek studentów. Ci ostatni zapowiedzieli udział w proteście i manifestacjach pod hasłem "Tym razem my nie będziemy za to płacić".
Do strajku przystąpili związkowcy zatrudnieni w komunikacji miejskiej i lotniczej oraz na kolei, w oświacie, służbie zdrowia, administracji publicznej. Nie ukazała się największa we Włoszech gazeta "Corriere della Sera", mimo, że jej redaktor naczelny Ferruccio De Bortoli apelował do centrali związkowej o umożliwienie publikacji gazety poprzez wydanie zgody na pracę drukarzy. W szpitalach i przychodniach odwołano część planowych zabiegów i badań oraz wizyt lekarskich.
W związku ze spodziewanym chaosem w komunikacji lotniczej odwołano wiele krajowych i międzynarodowych połączeń.
Organizatorzy wtorkowego strajku argumentują, że możliwy jest inny, bardziej sprawiedliwy społecznie program uzdrawiania finansów państwa. Właśnie pod tym hasłem zwołano manifestacje na stu placach w miastach i miasteczkach. Największa demonstracja ma odbyć się w centrum Rzymu.
Przedstawiciele rządu Berlusconiego i centroprawicowej koalicji uważają strajk za błąd, zwłaszcza w obecnej trudnej sytuacji. Minister oświaty Mariastella Gelmini oświadczyła, że strajk jest "wyborem najłatwiejszym, a zarazem najbardziej błędnym".
O wprowadzenie zmian do nowej wersji programu oszczędnościowego w przeddzień prac nad nim w Senacie zaapelował prezydent Giorgio Napolitano. W wydanym oświadczeniu podkreślił, że należy uczynić pakiet "bardziej skutecznym i wiarygodnym".