Nowy Jork zaniepokojony przed 11 września

Nowy Jork wzmocni środki bezpieczeństwa przed zbliżającą się rocznicą zamachów terrorystycznych 11 września. Obawy nasiliło ostrzeżenie FBI o groźbie ataku Al-Kaidy przy użyciu małego, prywatnego samolotu.

Komisarz policji Nowego Jorku Ray Kelly twierdzi, że w tej chwili nie ma konkretnych, wiarygodnych informacji o zagrożeniu aktem terrorystycznym. Metropolia zaostrzyła jednak środki bezpieczeństwa, by zapobiec potencjalnym zamachom.

"Oczywiście jesteśmy zaniepokojeni, szczególnie dlatego, że bin Laden mówił o tym dwukrotnie w notatkach, które zostały odzyskane przez (oddziały) SEALs (oddziały amerykańskiej marynarki, sił powietrznych i lądowych), kiedy wyeliminowały Osamę bin Ladena" - przyznał Kelly w telewizji CBS.

Niepokój wzmogło ostrzeżenie FBI o możliwym uderzeniu Al-Kaidy przy użyciu małych samolotów. Terroryści rozważali wynajęcie prywatnych maszyn i załadowanie ich materiałami wybuchowymi.

Komisarz zapewniał o wprowadzeniu specjalnych programów i dodatkowych środków bezpieczeństwa. Jednak jak podkreślił, władze nie ograniczają się do ochrony miasta, a zwłaszcza Strefy Zero, tylko w rocznicę zamachów na World Trade Center.

Nowojorski Departament Policji (NYPD), prowadzony kosztem czterech miliardów dolarów rocznie, zatrudnia w sumie 50 tysięcy ludzi i jest większy niż FBI. W następstwie ataków Kelly utworzył liczące tysiąc funkcjonariuszy siły antyterrorystyczne. Detektywi z Nowego Jorku wydelegowani są do 11 miast na świecie. Specjalny oddział lingwistyczny ma ekspertów, których ojczystymi językami są m.in. arabski, pasztuński i bengalski. Agenci gromadzą informacje o zagrożeniu terrorystycznym, analizują je i przekazują do nowojorskiej komendy policji.

NYPD zainstalował ponadto rozbudowany system kamer z czytnikami, które pozwalają odczytywać tablice rejestracyjne i monitorują przestrzeń.

Jak powiadomił Kelly, 11 września podwyższony zostanie alarm antyterrorystyczny. Uczestnicy uroczystości będą prześwietlani. Siły policyjne w dolnej części Manhattanu, gdzie mieści się Strefa Zero, wzrosną do 670 funkcjonariuszy - będą większe niż w którymkolwiek z 67 komisariatów w pięciu dzielnicach miasta, a nawet w całych departamentach policji w Stanach Zjednoczonych.

Kelly uzasadnia rozbudowanie sił bezpieczeństwa w mieście tym, że jest ono w USA potencjalnym celem numer jeden ataków. Od zamachów z 11 września odkryto 13 spisków terrorystycznych.

Obecnie stróże porządku najbardziej obawiają się zagrożenia ze strony jednej osoby, "samotnego wilka". Nawet pojedynczy ludzie mogą bowiem doprowadzić do masakry. Przykładem był atak byłego majora armii USA Nidala Malika Hasana, który w bazie wojskowej Fort Hood w 2009 roku przy użyciu dwóch pistoletów zabił 12 osób.

Indagowany w stacji CBS, czy policja może zagwarantować bezpieczeństwo, komisarz zaprzeczył.

"Pracujemy ciężko, ale żyjemy w groźnym świecie" - przypomniał Kelly.

 

« 1 »