Sejmowa komisja śledcza ds. nacisków przyjęła w środę raport końcowy, w którym ponownie znalazło się w stwierdzenie o nielegalnych naciskach. Do raportu będą zgłoszone trzy zdania odrębne: szefa komisji Andrzeja Czumy (PO), posłów PiS i Janusza Krasonia z SLD.
Za przyjęciem raportu głosowało 5 posłów - PO, SLD i PSL. Przeciwko byli posłowie PiS. Szef komisji Andrzej Czuma zrezygnował z tego, aby jako poseł-sprawozdawca przedstawiać raport w Sejmie. Komisja zdecydowała, że zastąpi go Krzysztof Brejza z PO.
W środę podczas głosowania nad poprawkami do wersji przyjętej tydzień temu została przyjęta poprawka autorstwa Janusza Krasonia (SLD), iż w badanym przez komisję okresie członkowie Rady Ministrów, a także szefowie CBA i ABW wywierali nielegalny wpływ na funkcjonariuszy CBA, ABW, prokuratorów i osoby pełniące funkcje w organach wymiaru sprawiedliwości.
Według kolejnej poprawki Krasonia - niezaakceptowanej przez większość komisji - Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro mieliby stanąć przed Trybunałem Stanu. Kaczyński miałby odpowiadać m.in. za to, że w 2007 r. bezprawnie zorganizował nieformalne narady, na których przedstawiciele resortu sprawiedliwości i ABW referowali część śledztw, a także, że wydał rozporządzenie o powołaniu Międzyresortowego Zespołu do Spraw Zwalczania Przestępczości Kryminalnej, stawiające ministra sprawiedliwości ponad pozostałymi ministrami w najważniejszych sprawach kryminalnych.
Krasoń chciał zapisu, że Kaczyński "przekształcił CBA w służbę kierowaną przez funkcjonariuszy PiS, których celem było zmarginalizowanie w życiu publicznym przedstawicieli opozycji", oraz że nie wydał przepisów wykonawczych wymaganych przez ustawę o CBA, co doprowadziło do posługiwania się przez funkcjonariuszy Biura dokumentami legalizacyjnymi niezgodnie z prawem.
Posłowie zaakceptowali za to kolejną poprawkę Krasonia, że zachodzi uzasadniona możliwość popełnienia przestępstwa przez m.in. Kaczyńskiego, Ziobrę oraz byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego zastępców Macieja Wąsika i Ernesta Bejdę; polityka PiS Adama Lipińskiego, b. szefa ABW Bogdana Święczkowskiego, prokuratorów: Grzegorza Ocieczka, Jerzego Engelkinga, Dariusza Barskiego i Elżbietę Janicką. Mieliby się dopuścić przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków lub poświadczenia nieprawdy. "Mając na uwadze potrzebę weryfikacji przedmiotowego podejrzenia całość materiałów uzyskanych przez komisję należy przekazać Prokuratorowi Generalnemu w celu sprawdzenia ich, szczegółowej analizy i ewentualnego wszczęcia postępowań karnych" - brzmi przyjęta konkluzja.
Komisja zaakceptowała też poprawkę Krasonia, według której komisja zobowiązuje się zwrócić do Prokuratora Generalnego o ujawnienie wszystkich materiałów z postępowań karnych będących przedmiotem jej prac. Zmiana ta też zakłada wystąpienie do marszałka Sejmu o upublicznienie wszystkich materiałów wytworzonych w toku prac komisji.
Posłowie zgodzili się także dodać do raportu zapis mówiący o konieczności reformy CBA jako służby powielającej działania innych służb specjalnych oraz przyjęli postulat zmiany ustawy o prokuraturze oraz ustawy o służbach specjalnych i policji. Chodzi m.in. o wprowadzenie ścisłych kryteriów pozyskiwania bilingów, uregulowania zasad awansów służbowych.
Komisja przyjęła też poprawki Stanisława Witaszczyka z PSL. Jedna z nich zakłada dodanie do konkluzji konieczności zmiany ustaw o ABW i CBA, która wprowadziłaby obowiązek wydawania poleceń dotyczących treści i przebiegu czynności operacyjno-rozpoznawczych na piśmie, tak by podległy funkcjonariusz mógł się do nich ustosunkować. Znajduje się też w niej zapis, że komisja uważa, iż zabronione powinno być kierowanie wniosków o zarządzenie kontroli operacyjnej na tzw. NN.
Kolejna przyjęta poprawka Witaszczyka mówi, że postępowanie przed komisją dostarczyło informacji, że w latach 2005-2007 w stosunku do dziennikarzy była często praktyka pobierania bilingów oraz lokalizacji BTS; Sejm powinien wprowadzić zakaz tego typu działań.
Posłowie z komisji śledczej odrzucili w środę wszystkie poprawki zgłoszone przez PiS. Poprawki przywracały prawie wszystkie wnioski raportu zawarte w projekcie Czumy, który został zmieniony głosami posłów PO, PSL i SLD przed tygodniem. W większości głosowań za poprawkami PiS, które przywracały brzmienie jego raportu, głosował w środę Czuma. Przeciwko było jednak czworo pozostałych posłów PO, PSL i SLD.
Posłowie PiS chcieli przywrócić zapis zaproponowany przez Czumę, że postępowanie przed komisją nie dostarczyło podstaw do stwierdzenia, aby w latach 2005-2007 r. istniał mechanizm, który umożliwiałby funkcjonariuszom publicznym nielegalne wywieranie wpływu na prokuratorów, funkcjonariuszy policji i służb specjalnych. W przyjętym raporcie został więc zapis, że "istniała bardzo silna polityczna presja, by działania prokuratury i służb specjalnych ukierunkowane były przede wszystkim na walkę z +układem+ definiowanym jako źródło wszelkich patologii w Polsce".
W swoich poprawkach posłowie PiS chcieli też bezskutecznie m.in. wykreślenia zdania, że komisja "negatywnie ocenia działania byłego Prezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego oraz byłego Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, których zachowania stanowiły naruszenie konstytucyjnych zasad legalizmu i równości obywateli wobec prawa". Ten zapis także znalazł się w przyjętym w środę sprawozdaniu.
"Opracuję swoje zdanie odrębne. W kształcie raportu, który dzisiaj został ustalony, w pewnej części się nie zgadzam. Ten raport w pewnych ważnych dla mnie rzeczach nie oddaje faktów" - mówił po przyjęciu sprawozdania Czuma.
"Praca komisji była pożyteczna dla Rzeczypospolitej" - ocenił. Czuma za smutną okoliczność w pracy komisji uznał "niezrozumienie celu pracy komisji powszechne wśród dziennikarzy i polityków". "Nasza komisja nie została powołana do głębokiego podsumowania rządów Jarosława Kaczyńskiego. Oczekiwania były takie, żeby raport komisji był czymś takim" - dodał.
Posłowie PiS nie kryli oburzenia wynikiem środowych głosowań. "To co zrobiliście jest wielką, ciężką kompromitacją państwa formacji politycznej" - zwrócił się do posłów PO Arkadiusz Mularczyk. Jak zaznaczył, wykorzystali oni komisję do celów politycznych.
"Nasz raport jest raportem konkretnym, silnie umocowanym w materiale dowodowym, który diagnozuje łamanie kanonów demokratycznego państwa prawnego" - ripostował Brejza.
Krasoń powiedział, że nie boi się tego, że jego wnioski nie obronią się. "Żałuję, że nie zwieńczyliśmy naszej pracy wnioskiem o możliwość odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego i ministra Ziobro (...). Wobec tego w tym obszarze złożę zdanie odrębne" - zapowiedział.
Posłowie mają czas na zgłoszenie zdań odrębnych do poniedziałku.