Gimnazjaliści nie są tak zepsuci, jak niektórzy chcieliby nam wmówić.
01.09.2011 00:15 GN 35/2011
Kawał życia widziałem, jeszcze więcej nasłuchałem się w konfesjonałach – i tych parafialnych, i tych rekolekcyjnych, i tych odpustowych. Ale ponoć nauki nigdy dosyć. Choć wolałbym już niektórych „nowości” nie dowiadywać się. Od czego jednak jest internet. To znaczy nie technika przekazywania informacji, ale faceci, którzy „wrzucają” na portale różności. No właśnie, z tych różności dowiedziałem się... Nie, nie będę kolportował szczegółów. Ale skoro wiem coś nowego (i wstrętnego), muszę jakoś sprawę „obadać” – jak mówią młodzi. Bo o młodzież chodziło, gimnazjalną. Postawiłem więc przy okazji jedno, drugie pytanie – takie okrężną drogą, nie jakieś tam „kawa na ławę”. Patrzą na mnie i odpowiadają pytaniem, „o co biega?”. Trochę się przekomarzamy, że to niby żarty. Aż któryś ze starszych chłopaków domyślił się. „Ksiądz pewnie trafił w necie na te seksualne zabawy gimnazjalistów?”. Trafiłem, i to kilka razy z różnych linków. „Ano właśnie. Przez kilka dni krążyło to różnymi drogami. Wie ksiądz? To świństwo. My to święci nie jesteśmy. Ale to, co tam jakiś debil napisał, to ja nie wiem...”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.