Każdy ma sumienie, ale nie każdy wie, gdzie.
24.08.2011 15:10 GOSC.PL
Jak wiadomo, Nergal od Darcia Biblii ma być jurorem w przewidzianym na jesień programie The Voice of Poland. Zatrudniła go TVP, może dlatego, że on sam również się drze. Ktoś tam pewnie uznał, że dzięki temu voice z Polandu będzie donioślejszy. Sprawa ta była już u nas komentowana. Piszę o tym jednak, bo właśnie przeczytałem w Dzienniku.pl, że Nergal w kontrakcie z TVP zażądał specjalnego zapisu. Zastrzegł w nim sobie, że… nie zrobi niczego, co kłóci się z jego sumieniem.
Ciekawostka. Skoro Nergalowi „sumienie” pozwala bluzgać na największe świętości, skoro pozwala mu - a może i każe - niszczyć Biblię, to trudno sobie wyobrazić, czego owo „sumienie” może mu zakazać. Być może zakazuje mu spalenia Koranu albo zniszczenia posążka Buddy. To by tłumaczyło, dlaczego akurat symbole chrześcijaństwa wybrał sobie do profanowania, a innych nie. Jest po prostu wierny „sumieniu”. Uczciwy facet, sumienny.
Tak więc nie wiemy, co Nergal przed kamerą zrobi, wiemy jednak, czego nie zrobi: otóż na pewno nie przeprosi za to, że zranił nasze uczucia. Na pewno nie okaże szacunku temu, co ma związek z chrześcijaństwem. On już ma takie „sumienie”.
W tym kontekście przypomniał mi się stary dowcip o białym, którego złapali Indianie. Związali go i zostawili w jednej z chat. Biały myśli: „Teraz to mam przerąbane”. Nagle słyszy głos wewnętrzny: „Wcale nie masz przerąbane. Tam jest nóż, sięgnij po niego i przetnij więzy”. Jakoś mu się to udało. „I co teraz?” – pyta. „Teraz idź do chaty wodza. Nie bój się, wszyscy śpią” – ozwał się znów głos wewnętrzny. Biały poszedł. „Co teraz?” – wyszeptał. „Teraz tym nożem zabij żonę wodza” – usłyszał. Zrobił tak, po czym zapytał: „A teraz co?”. Na to głos wewnętrzny: „A teraz to już naprawdę masz przerąbane”.
Pisząc o tym, co Nergal nazywa sumieniem, konsekwentnie używam cudzysłowu, bo to NIE JEST SUMIENIE. Sumienie jest swoistym ambasadorem Boga w człowieku. Ono prowadzi wyłącznie do dobra. Kto jest posłuszny sumieniu, nie może być satanistą. To rzeczy sprzeczne. Sumienie porusza człowieka, gdy robi świństwa, męczy go, gdy schodzi z właściwej drogi. Sumienie to nie jest parawan, żeby się nim zasłaniać, i siano, żeby się nim wykręcać. Nergal to przypadek tak krańcowy, że aż karykaturalny. Ale nie on jeden sumieniem nazywa to, co mu się w głowie pojawi, a co jest zgodne z jego życzeniem. Mniej groteskowe, ale za to bardziej szkodliwe są stwierdzenia w rodzaju: „Jestem zwolennikiem aborcji, sumienie mi tego nie wyrzuca”. Bo ten ktoś może i słyszy głos wewnętrzny, ale im dłużej będzie za nim szedł, tym bardziej będzie miał przerąbane.
Franciszek Kucharczak