Węgrzy wzięli się za scjentologów i inne organizacje (para)religijne. Ponad 300 wspólnot wyznaniowych straci wkrótce uznawany przez państwo status Kościoła.
Od lat 90. ub. wieku Kościoły na Węgrzech rosły jak grzyby po deszczu. I wcale nie chodzi o budowane nowe świątynie, tylko o kolejne rejestrowane związki wyznaniowe. Skrajnie liberalne prawo do zakładania „Kościołów” doprowadziło do powstania 358 organizacji religijnych. A przynajmniej powołujących się na religię. Dzięki prawnemu statusowi Kościoła wszystkie z automatu otrzymywały subwencje z budżetu państwa, a obywatele mogli oddawać 1 proc. podatku na ich działalność. Tymczasem niektóre z tych organizacji, jak Kościół Scjentologiczny, stale figurują w Węgierskim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego jako potencjalne zagrożenie dla państwa. Kuriozalna zatem była sytuacja, w której państwo finansuje grupę zagrażającą jego bezpieczeństwu. To między innymi stało się punktem wyjścia dla zmian, które redukują liczbę uznanych Kościołów do 14. Sprawa budzi skrajne emocje, także w Europie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina