O Libii inaczej

Nie do końca rozumiem dziką radość zachodnich, w tym polskich, przywódców z bliskiego obalenia Kaddafiego. To jeszcze nie koniec wojny domowej.

Wygląda na to, że Muammar Kaddafi stracił resztki kontroli nad Libią. Rebelianci, ze wsparciem nalotów dokonywanych przez siły NATO, opanowali stolicę kraju, Trypolis. Świat zachodni wtóruje powstańcom w ich euforii. Ale śledząc przebieg wojny od kilku miesięcy, trudno nie postawić sobie pewnych pytań.

Po pierwsze, kto obejmie rządy po Kaddafim? Czy może jeden z byłych funkcjonariuszy jego reżimu, który kierował resortem spraw wewnętrznych (a wiadomo, jak co taki resort w systemie autorytarnym/totalitarnym ma na sumieniu)? Czy jakiś przypadkowy dowódca jednego z oddziałów powstańczych? Czy możliwe będzie stworzenie rządu zgody narodowej w sytuacji, gdy podczas nalotów NATO ginęły dziesiątki cywili? Na krótko przed zdobyciem Trypolisu przez rebeliantów, NATO zbombardowało wioskę Madżar, na wschód od Trypolisu, zginęło ponad 80 osób, jedna trzecia to dzieci. Czy te „omyłkowe” ofiary walki o wolność rzeczywiście marzą o nowej władzy? Takich ofiar jest dużo więcej, bo i operacja była rozpoczęta bez należytego rozpoznania terenu i planu, więc „pomyłek” uniknąć się nie dało. I wreszcie pytanie o arsenały broni, zgromadzone przez Kaddafiego – w czyje ręce trafią? Nawet amerykański dziennik „New York Times” alarmował, że rakiety przeciwlotnicze mogą stać się łatwym łupem dla mało przewidywalnych osobników. Co więcej, już wyniesiono w niewiadome miejsce m.in. pociski typu ziemia-powietrze. Kaddafi w ostatnich miesiącach pokazał, że jest bezwzględnym despotą. Ale czy pozujący przed kamerami zwycięzcy, pokazujący rękami podrzynanie gardła, na pewno są gwarancją lepszych czasów dla Libii?

Zachodni politycy, jak zwykle w takich sytuacjach, wykazują skrajną naiwność: obaliliśmy dyktatora, więc teraz już nastanie pokój i demokracja. Czy trzeba przypominać, co stało się z Irakiem? Proste schematy zachodniego myślenia wynikają ze zwykłej ignorancji. Przecież w Libii żyje nie jakiś jednolity naród, tylko dziesiątki plemion. Prawdopodobny jest scenariusz, że Libia rozpadnie się na kilka lub kilkanaście małych emiratów, niekoniecznie pokojowo do siebie nastawionych. Scenariusz, w którym jedność kraju będzie zachowana, też jest możliwy. Tylko czy ceną nie będzie kolejna dyktatura, tym razem z poparciem Zachodu?

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina