Co to w ogóle za idiotyczny pomysł, że straszliwą krzywdę, jaką jest wykorzystanie seksualne w dzieciństwie, mogą komuś wynagrodzić jakiekolwiek pieniądze?
16.08.2011 14:24 GOSC.PL
Ćwierć miliona dolarów odszkodowania ma zapłacić katolicka diecezja Libano-Honda w Kolumbii dwóm chłopcom, których gwałcił ksiądz – podała „Gazeta Wyborcza”. Diecezję za przestępstwo księdza skazał sąd w Ibague. Ksiądz ten, 65-letni Luis Enrique Duque Valencia, odsiaduje teraz wyrok 18 lat więzienia za pedofilię. Po raz pierwszy sąd w Kolumbii kazał jednak płacić odszkodowanie całej diecezji katolickiej, a nie tylko przestępcy. Dotąd z wydawania podobnych wyroków były znane sądy w USA. Diecezja złożyła wniosek o kasację wyroku.
Cieszę się, że zwyrodnialec, który nosił sutannę, już siedzi w więzieniu. Ciekawy jednak jestem, czy sędziowie zdają sobie w pełni sprawę z konsekwencji nałożenia kary finansowej na wspólnotę Kościoła za to, że odrażające przestępstwo popełnił jeden z księży. Bo skoro tak, to logiczne jest, żeby ofiarom pedofilów – nauczycieli odszkodowania wypłacało ministerstwo edukacji. Czyli wszyscy podatnicy. Najpierw w USA i Kolumbii, a z czasem pewnie w kolejnych krajach. Nie wyobrażam sobie, jak państwo miałoby na dłuższą metę udźwignąć taki finansowy ciężar. Zwłaszcza że, jak dowiódł raport Charol Shakeshaft dla amerykańskiego departamentu edukacji, pedofilia wśród księży zdarza się nawet sto razy rzadziej, niż w innych zawodach, np. wśród nauczycieli.
Kolumbijska diecezja musiałaby sprzedać katedrę w Libano, żeby zapłacić ojcu molestowanych chłopców ćwierć miliona dolarów. Zresztą warto pamiętać, że tak olbrzymie sumy odszkodowania przyznawane przez sądy będą zachętą dla rozmaitych naciągaczy. Przecież w USA plagą są fałszywe oskarżenia o molestowanie seksualne, w celu wyłudzenia odszkodowania. W Stanach potwierdzonych jest też wiele przypadków fałszywych oskarżeń o czyny pedofilskie wobec księży. A w końcu zeszłego roku także sąd w Brazylii uniewinnił z zarzutu pedofilii polskiego księdza Marcina Strachanowskiego, sugerując, że padł ofiarą intrygi szantażystów. Oczywiście większość polskich mediów, które zdążyły już zszargać dobre imię księdza Marcina, o finale tej brazylijskiej sprawy sądowej nie raczyło poinformować.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie apeluję o łagodne traktowanie prawdziwych pedofilów. Niech bydlaki siedzą w więzieniu nawet i do śmierci. Ale z zasypywaniem ich ofiar górą pieniędzy lepiej się wstrzymajmy. To zaowocuje tylko fałszywymi oskarżeniami. I między słusznie skazanymi pedofilami od czasu do czasu pewnie zaplącze się też ktoś skazany niesłusznie, bo przy „większym przerobie” pomyłki sądowe się zdarzają. Co to w ogóle za idiotyczny pomysł, że straszliwą krzywdę, jaką jest wykorzystanie seksualne w dzieciństwie, mogą komuś wynagrodzić jakiekolwiek pieniądze? To przecież kwestie z dwóch kompletnie różnych poziomów rzeczywistości. To jak z tym kopaniem rowu od piątej rano do tamtego słupka.
Piszę to, bo prędzej czy później jakiś sąd w Polsce też wpadnie na pomysł, żeby skazać jakąś instytucję za czyny pedofilskie jej pracownika. Jakoś nie mam wątpliwości, że najpierw padnie na Kościół katolicki. A potem już poleci.
Przemysław Kucharczak