Julia Tymoszenko w kijowskim areszcie śledczym odzyskuje społeczne zaufanie, a ekipa Wiktora Janukowycza za jej uwięzienie płaci izolacją na Wschodzie i Zachodzie. Ten konflikt może mieć brzemienne skutki dla losów Ukrainy.
Aresztowanie byłej premier wywołało nie tylko wielki niepokój na ukraińskiej scenie politycznej, ale także bardzo krytyczne reakcje Brukseli, z którą ekipa prezydenta Janukowycza prowadzi strategiczny dialog w sprawie umowy o stowarzyszeniu. Nikt także specjalnie nie wierzy w deklaracje prezydenta Ukrainy, że sądy w tym kraju są niezależne i władza z aresztowaniem Tymoszenko nie ma nic wspólnego. Tym bardziej że aresztowanie nastąpiło wyłącznie z przyczyn proceduralnych, jako kara za zakłócanie przebiegu procesu. Trudno sobie wyobrazić w jakimkolwiek demokratycznym kraju, że lider opozycji zostaje aresztowany tylko dlatego, że odpowiadając z wolnej stopy, utrudnia postępowanie prowadzącemu rozprawy sędziemu, co Tymoszenko rzeczywiście robiła. Tymoszenko już wcześniej wydała oświadczenie, że nie zamierza popełnić samobójstwa, co jeszcze bardziej podgrzało atmosferę i tak napiętą od momentu, kiedy w czerwcu br. zaczął się jej proces. W obronie Tymoszenko stają dzisiaj środowiska, które wcześniej wobec byłej premier zachowywały rezerwę, ale jej aresztowanie odczytują jako zagrożenie dla demokracji w tym kraju.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski