Po raz kolejny na deskach salezjańskiej sceny teatralnej w Krakowie można było zobaczyć niezwykłe Misterium w wykonaniu kleryków Wyższego Seminarium Duchownego Towarzystwa Salezjańskiego w Krakowie i aktorek ze wspólnoty „Ziemia Boga”.
Odkąd zaczęłam przyjeżdżać do Krakowa na kolejne Misteria, za każdym razem zastanawiam się, czym jeszcze może mnie zaskoczyć Marcin Kobierski, który od 12 lat reżyseruje spektakle na salezjańskiej scenie, pisze do nich scenariusze i zajmuje się oprawą muzyczną oraz scenografią. Każde Misterium jest owocem modlitwy i staje się modlitwą dla publiczności. Dotyka serca, pozostaje w nim i pracuje nawet przez lata. Sprawia, że spektakl zmienia się w rekolekcje.
To Misterium na pewno było całkiem sporym wyzwaniem, ponieważ dzieje się współcześnie. Pewnie niejeden z nas zadawał sobie pytanie, a co by było, gdyby Jezus żył w naszych czasach? Jakby to wszystko wyglądało? Czy oglądałby telewizję? Czy udzielałby wywiadów? Jak zachowywaliby się Jego uczniowie? Reżyser wraz z aktorami i aktorkami zmierzył się z tym tematem. Szybko wchodzimy w świat, który jest nam tak bliski. Problemy poruszane podczas spektaklu zdają się być diagnozą współczesnego świata. Postacie, które są przywoływane na scenie, nagle stają się bliższe, bo i one zmagają się z tym, co może dotyczy nas albo bliskich nam osób. Bohaterowie walczą, gubią się, nawracają się, szukają.
Marcin Kobierski zapytany o to, czy nie bał się wystawić „współczesnego” Misterium, uczciwie stwierdza, że owszem, ale
Zeszłoroczne Misterium na salezjańskiej scenie było bardzo tradycyjne. Dlatego, jak zauważa reżyser, twórcy potrzebowali nowego spojrzenia. Marcin Kobierski: „Zawsze ciekawiło mnie, jak bym się zachował, żyjąc w czasach Jezusa. Po której stałbym stronie. Wróciłem do tego pytania, przenosząc Mękę Jezusa w nasze czasy”.
Świat, który oglądamy na scenie, jest czarno-biały. Jedynie Maryja i Jezus mają na sobie kolorowe stroje z epoki. „Zależało mi, by Jezus i Maryja od razu byli rozpoznawalni, by wyróżniali się samym wyglądem – opowiada reżyser – W spektaklu gra 30 osób. Chciałem, by widz mógł ich od razu wyłowić z tłumu. No i... chciałem, by mieli w sobie kolor”.
Bardzo mocna jest scena spotkania bogatego młodzieńca i Judasza, który właśnie zdradził Jezusa. Pojawia się też postać lekarza, który nie chce uwierzyć, że można kogoś uzdrowić czy wskrzesić. Na scenie pojawia się też Łazarz, który pragnie uratować swojego Przyjaciela. Świetnie pokazana jest scena zaparcia się Piotra, gdy męczy go dziennikarz, który wcześniej zaprosił go do studia na rozmowę. Podobnych „smaczków” jest naprawdę sporo. Poznajemy też zagubioną Weronikę, a także dowiadujemy się o problemach małżeńskich Szymona z Cyreny.
Na pewno postacią, która już w pierwszej scenie przykuwa uwagę, oprócz oczywiście Jezusa, jest szatan. Kusi Chrystusa, ale już na wstępie doznaje porażki. Marcinowi Kobierskiemu na pewno udało się pokazać, że szatan nie jest postacią z bajki, ale kimś realnym. „Wspaniale, jeśli u kogoś pojawi się taka refleksja!” – mówi reżyser.
W rolę szatana wcielił się kleryk Maciej Ochryniuk, dla którego jest to drugie Misterium, w którym gra. Zapytany o tę rolę, a także emocje, jakie mu towarzyszą odpowiada, że rola nie jest łatwa i wymaga od niego dużo wysiłku fizycznego i nieustannego kontrolowania mimiki. „Mimo, że jest to tylko gra aktorska, to nie jest łatwo cały czas patrzeć z nienawiścią na Jezusa, na Tego, którego się kocha, a jest to niejako wpisane w tą rolę” – opowiada.
Justyna Morawska, która w tym roku wciela się w postać Maryi, stwierdza, że jest to dla niej wyjątkowe Misterium, mocno splecione z jej codziennością. Jest szczęśliwa, że może dzielić z Maryją prozę zwykłych dni: piec ciasto, grać w piłkę, zakładać plastry, podziwiać dziecięce kolorowanki, wzruszać się przeglądając rodzinne zdjęcia.
„Najmocniej łączy mnie w tym roku z Maryją macierzyństwo, a zwłaszcza matczyna troska o dziecko, jego życie, bezpieczeństwo i przyszłość – podkreśla i dodaje – Maryja-Matka jak nigdy dotąd nie była mi tak bliska jak teraz, kiedy sama stałam się mamą”.
Dla kl. Pawła Podgórskiego, który wcielił się w Jezusa, rola była nie lada wyzwaniem. Opowiada o trzech wyjątkowych scenach. Pierwszą są uzdrowienia. „Czuję też, że poruszają mnie wewnętrznie, są pełne emocji, po tych scenach, często mam ochotę prosić Boga, by mnie też uzdrowił, z moich słabości, grzechów i bólu.” Drugą jest Droga Krzyżowa, która pomaga mu w minimalnym stopniu zrozumieć, co przeżywał Jezus. Trzecią jest ukrzyżowanie, najbardziej wymagająca scena.