Kościół niebezpieczny

Cześć oddawana Bogu zawsze razi tych, którzy Mu jej zazdroszczą.

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

10.04.2025 00:00 GN 15/2025 Otwarte

dodane 10.04.2025 00:00

Sejmowa Komisja ds. Petycji zarekomendowała odrzucenie wniosku o zakazie spowiadania dzieci. Przypomnę, że petycja autorstwa Rafała Betlejewskiego trafiła do Sejmu pół roku temu. Szlaban na konfesjonał dla najmłodszych miał podobno służyć ich ochronie „przed potencjalnie niebezpiecznymi sytuacjami”.

Podczas obrad Komisji poseł Marcin Józefaciuk z KO postulował sprawdzenie, „na ile duchowni są przygotowani merytorycznie do udzielania wsparcia psychologicznego dzieciom i dorosłym”, a poseł Krzysztof Mieszkowski z KO był uprzejmy uznać Kościół za „instytucję przemocową”.

Ostatecznie większość zdecydowała o odrzuceniu petycji. To było do przewidzenia, ale sam fakt, że tak absurdalny pomysł trafił pod obrady gremium poważniejszego niż Osiedlowa Rada Piaskownicy, wymownie świadczy o kierunku, w jakim pcha nas „demokracja walcząca”.

Prowokacja z zakazem spowiedzi nie ma oczywiście nic wspólnego z troską o dzieci. Taka sama „troska” motywuje władze resortu edukacji do odcinania uczniów od lekcji religii i faszerowania ich głów seksedukacją lewicowego wzoru.

Obie te sprawy są zresztą ze sobą powiązane, bo i petycja, i MEN sugerują, że Kościół jest jak alkohol: szkodzi i uzależnia, więc dorosłym trzeba odradzać, a dzieciom zabraniać.

W tej antykościelnej propagandzie taka petycja jest przydatna. Przy tak bezczelnych postulatach działania ministerstwa wydają się całkiem cywilizowane, a nawet uprawnione. Umyka wtedy często refleksja, że jesteśmy jako społeczeństwo ideologicznie kolonizowani przez niewielką grupę uzurpatorów. Zawsze tak działają totalitaryści: ogłaszają powszechną sprawiedliwość, zapewniają o opiece nad uciśnionymi, a wprowadzają demolkę w wymiarze duchowym, moralnym, ekonomicznym i każdym innym.

Ale system się jeszcze nie domknął. Wciąż jesteśmy u siebie – i jeszcze możemy zdecydować, czy tak zostanie.


KRÓTKO:

Koszt zejścia

Szwajcaria od lat jest światową stolicą turystyki samobójczej. Pomoc w zabiciu się można tam otrzymać za około 11 tys. dolarów. Jak donosi serwis Life News, wspomagane samobójstwo jest tam legalne, o ile nie jest wykonywane w „egoistycznym” celu. Co prawda cena ponad 10 tys. dolarów wskazuje na egoistyczną motywację, ale nikt tego nie sprawdza. Kiedyś stosowano procedurę przynajmniej pobieżnego zbadania każdego przypadku. Teraz wystarczą dowody wideo, że śmierć zadał sobie sam zainteresowany i krótkie badanie w instytucie medycznym. To zmniejsza koszty. A to ważne, bo popyt rośnie. Rocznie z „usługi” korzysta około 1700 Szwajcarów i 500 obcokrajowców. Prawdopodobnie za dekadę te liczby się podwoją. A z pewnością – skoro oszczędność ważniejsza od człowieka, to niebawem każdy chory i starszy uzna samobójstwo za swój obowiązek.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.