Św. Jan Klimak. Jego przydomek wziął się od nazwy najsłynniejszego dzieła

„Uderz twego przeciwnika imieniem Jezusa; nie uświadczysz bowiem równie potężnej broni” – przypominał przełożony słynnego klasztoru na górze Synaj.

Marcin Jakimowicz Marcin Jakimowicz

|

27.03.2025 00:00 GN 13/2025 Otwarte

dodane 27.03.2025 00:00

Wizerunkiem Chrystusa, który najmocniej do mnie przemawia, jest od lat ikona Pantokratora ze słynnego monasteru św. Katarzyny na górze Synaj. Jedno oko Jezusa jest większe, opuchnięte, jakby podbite. To specjalny zabieg tych, którzy pisali tę ikonę – połowa twarzy symbolizuje naturę boską Mesjasza, połowa ludzką.

To na Synaju modlił się przez lata mnich, teolog i mistyk Jan Klimak (ok. 579–649), znany również jako Jan Scholastyk i Jan Synaita – święty Wschodu, czczony również w zachodnim chrześcijaństwie. Jego przydomek wziął się od nazwy jego najsłynniejszego dzieła, bo „Klimak” oznacza drabinę.

Związał się z klasztorem św. Katarzyny, prowadząc w nim życie wypełnione modlitwą i ascezą. Wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO założony w VI wieku przez cesarza Justyniana i funkcjonujący nieprzerwanie do dziś klasztor znajduje się u podnóża góry, na której Mojżesz miał otrzymać tablice Dekalogu.

Jan Klimak przyszedł na świat w Konstantynopolu. Jako 16-latek został mnichem i uczniem opata Martyriusza, a cztery lata po śmierci mistrza przeniósł się do położonej osiem kilometrów dalej pieczary. Choć wybrał życie eremity, wielu pielgrzymów przychodziło do niego po modlitwę i duchową poradę. Przebywał w swej pustelni przez 40 lat, a później wrócił do klasztoru jako jego przełożony. Pełnił tę funkcję przez cztery lata, a na kilka lat przed śmiercią przekazał ją jednemu z braci i… powrócił do pustelni.

Pozostawił po sobie traktat ascetyczny pt. „Drabina do raju”, znany też jako „Drabina cnót”. W 30 rozdziałach odpowiadających liczbie lat życia Jezusa pozostającego w ukryciu opisywał 30 stopni duchowego wzrostu (od wyrzeczenia się dóbr materialnych, przez walkę z wadami, aż po osiągnięcie cnót pokory i miłości). „Wszyscy podejmujący tę piękną walkę, twardą i mozolną, niechaj wiedzą, że przyszli rzucić się w ogień, jeśli naprawdę pragną, by zamieszkał w nich ogień niematerialny. Jedynie ogień Ducha Świętego, który jest ogniem miłości i prawdy, zapewnia zwycięstwo” – podpowiadał. Dzieło nawiązuje do biblijnej drabiny Jakubowej i wywarło ogromny wpływ na życie chrześcijańskiego Wschodu. Autor opierał się na doświadczeniach własnych, tradycjach mniszych oraz na pismach Ewagriusza z Pontu.

„Uderz twego przeciwnika imieniem Jezusa; nie uświadczysz bowiem równie potężnej broni” – przypominał, pisząc o „modlitwie Jezusowej” polegającej na nieustannym wzywaniu „Imienia ponad wszelkie imię”. Święty czczony jest 30 marca w Kościele katolickim i w czwartą niedzielę Wielkiego Postu w tradycji prawosławnej.

Jest drabina do nieba... – Duchowość jest jednocześnie drogą w dół i w górę. Schodzeniem i wywyższeniem. To jest jednoczesny ruch. Umniejszamy się, a Bóg nas wywyższa – opowiadał mi niedawno o. Mateusz Kolbus, przeor kamedułów na krakowskich Bielanach.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.