Świńskie życie i Bóg

Ci z nas, którzy mieszkają dziś w szybko rozwijającej się cywilizacji, doświadczają zdumiewającego dobrobytu.

Ci z nas, którzy mieszkają dziś w szybko rozwijającej się cywilizacji, doświadczają zdumiewającego dobrobytu. Wielu, w stopniu niewyobrażalnym w poprzednich epokach, może wybrać własną drogę życiową, a nawet przedefiniować swoją tożsamość. Należymy do kultury, która zdaje się dryfować swobodnie w płynnym świecie nieograniczonych możliwości. Na pierwszy rzut oka może to wyglądać na błogosławieństwo, ale często okazuje się przekleństwem. Młodszy syn z ewangelicznej przypowieści prawdopodobnie wielokrotnie sobie powtarzał, że „młodość musi się wyszaleć”. Postanowił więc zrzucić ciążące mu jarzmo ojcowskiego domu i żyć po swojemu. Kochający ojciec nie starał się zatrzymać go wbrew synowskiej woli. Wolnego człowieka nie można uczynić dobrym, jeśli on sam tego nie chce. Apostazja synowskiego serca postępuje stopniowo. Ma on wrażenie, że drzwi do wszystkich przyjemności świata stoją przed nim otworem. Apetyt rósł coraz bardziej, lecz dostępne mu zapasy pożywienia kurczyły się w mgnieniu oka. Świat szeroko otworzył ramiona przed wybrańcem losu i przygarnął go, ale gdy wyrwał mu z ręki ostatnią błyszczącą monetę, odrzucił jak zbędną rzecz i zapomniał o jego istnieniu. Grzech był obietnicą rozkoszy, a przyniósł tylko to, co rzeczywiście miał do zaoferowania – swoją odrażającą obecność. Są słudzy, których trzeba trzymać w ryzach, w przeciwnym wypadku przejmą władzę nad panem. Takim sługą jest świat. Jeśli my nad nim nie zapanujemy, on zawładnie nami. Grzech obiecywał wiele, ale dał tylko to, co dać mógł, czyli śmierć. Wielu z nas musi się o tym przekonać osobiście. Jak francuski pisarz Michel Houellebecq, który niedawno w jednej z telewizyjnych debat powiedział: „Coraz więcej ludzi nie może już znieść życia bez Boga”.

Przypowieść Jezusa o synu marnotrawnym to nie tylko drobiazgowa diagnoza naszego stanu ducha, ale i najwspanialszy kerygmat, najlepsza dobra nowina, jaką ludzkość słyszała. Nieraz nie obudzi nas żadna przestroga ani katecheza, ale dotkliwy głód serca oraz strąki dla świń, które nie są w stanie nas nasycić. Ból i wstyd, pustka i skrucha czynią nas gotowymi, by poszukać odpowiedzi. A Ojciec niebieski nie tylko na nas życzliwie czeka, ale wyrusza w naszą stronę, by nas spotkać i przytulić. Bóg pokazuje człowiekowi miłość, której nie jest mu w stanie okazać nikt inny na tym świecie. Miłość, która przebacza i przywraca utraconą wartość siebie, przygarnia i budzi nieznaną dotąd radość w sercu. Tylko On potrafi tak kochać człowieka. Prawdziwą rewelacją naszych czasów okazało się odsłonięcie na nowo bezcennej prawdy, że Bóg jest miłosierny. Siostra Faustyna notowała każde słowo dyktowane jej przez Jezusa. Ksiądz Dolindo na żądanie spowiednika spisał swe doświadczenia w książce, którą zatytułował „Moje życie w świetle Bożego miłosierdzia”. Jedni odnajdą to światło, czując się kochani i pojednani z własnym życiem, radośni i wdzięczni, inni zaś będą zgrzytać zębami na widok tych, których Pan przyjął i obdarował, gdy oni padają ze zmęczenia, by sobie i innym udowodnić, jak bardzo są w porządku.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Ks. Robert Skrzypczak Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem