- Tegoroczne zbiory zboża będą w Polsce na podobnym poziomie, co przed rokiem. Ich jakość będzie jednak zdecydowanie gorsza - powiedział w poniedziałek w "Salonie politycznym Trójki" minister rolnictwa Marek Sawicki.
"Nie ma obaw co do zboża paszowego, natomiast zboża chlebowego będzie zdecydowanie mniej" - dodał minister.
Jego zdaniem, jeszcze tydzień, dwa tygodnie temu, można było mieć nadzieję, że jakość zboża będzie lepsza. "W ten weekend objechałem sporą część województwa mazowieckiego, podlaskiego, lubelskiego i widać wyraźnie, że żniwa dopiero się zaczynają, a opady deszczu odsuwają je w czasie. Z pewnością jakość zbóż będzie gorsza" - ocenił.
Stwierdził, że nie przesądza to jeszcze o wzroście cen. "Być może pójdą w górę, ale wszystko zależy od tego co ostatecznie zbierzemy w regionach: wielkopolski, zachodniopomorskiego, lubuskiego, czy opolskiego. W tamtych regionach zboże jest zdecydowanie lepszej jakości - powiedział.
Dodał, że dziś trudno prognozować ceny, bo zależy one będą też od zbiorów u naszych sąsiadów. "O cenach zboża nie decyduje nasz lokalny rynek, ale decyduje rynek światowy " - podkreślił.
Sawicki odniósł się również do pomysłu PSL dotyczącego kas ryczałtowego systemu ubezpieczeń. W czerwcu wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak przedstawił propozycje, w tej sprawie. Mówił m.in., że PSL zaproponuje zmianę Kas Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS) na kasy ryczałtowe.
Minister doprecyzował, że nie chodzi o likwidację KRUS, ale o to, że kasa ryczałtowego ubezpieczenia społecznego jest potrzebna tym rolnikom, którzy pracują w sektorze pozarolniczym. "Dziś mamy 57 proc. gospodarstw do 5 hektarów. Jestem przekonany, że 95 proc. z nich nie żyje z rolnictwa, ale z działalności pozarolniczej. Zaledwie 80 tys. rolników jest rejestrowanych jako zatrudniający się pracujący poza rolnictwem, więc około miliona ludzi dorabia w szarej strefie - powiedział Sawicki.
Dodał, że ci rolnicy, którzy +dorabiają+ poza rolnictwem i przekroczą dochód, który nakazuje zapłacić podatek w wysokości 2.936 złotych, są automatycznie "wyrzucani" do ZUS. Kiedy stracą pracę, pojawia się problem powracania do KRUS.
"Samozatrudnianie rolników jest dziś blokowane przez nieracjonalny i bardzo konserwatywny system ubezpieczeń społecznych ZUS. Gdyby ci rolnicy (...) nie byli przez ten system ograniczani, to z pewnością większość z nich przeszłaby na samozatrudnienie i z pewnością chętnie - płacąc podatek - płaciliby zwielokrotnioną ryczałtową składkę w kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego" - powiedział Sawicki.
Dodał, że w efekcie dla budżetu byłyby dodatkowe pieniądze, a ludzie pracowaliby w sposób legalny.