Krzyż różny od innych

Świadectwo wiary i życia nią ma wielką moc, gdy coraz więcej chrześcijan żyje w otoczeniu ludzi odrzucających jakąkolwiek religijność.

Krzyż z popiołu na czole sekretarza stanu USA Marca Rubio w Środę Popielcową wzbudził zainteresowanie na całym świecie. Chyba w równym stopniu jak to, co miał do przekazania na konferencji prasowej, a mówił przecież o rzeczach bardzo istotnych dla porządku światowego. Dzięki temu, że spotkanie z mediami odbyło się właśnie tego dnia, wszyscy, którzy jeszcze tego nie słyszeli, dowiedzieli się, iż Marco Rubio jest katolikiem, a znak krzyża z popiołu kreślony na czole, co jest zwyczajem w krajach anglosaskich, oznacza, że rozpoczyna się Wielki Post. Czterdziestodniowy czas pokuty, modlitwy i nawrócenia. Oczywiście, komentarzy tego niecodziennego widoku w świecie polityki było co niemiara. Od pełnych szacunku i uznania, przez ironiczno-złośliwe, przypisujące Rubio niecne motywy z zakresu autokreacji, aż po brzmiące faryzejsko, a przypominające Ewangelię św. Mateusza, w której Jezus mówi, by modlić się i pościć nie na pokaz, aby ludzie chwalili, ale robić to dla Boga, w ukryciu.

Dla mnie nie ulega wątpliwości, że krzyż z popiołu na czole sekretarza stanu USA był wielkim świadectwem. O ileż mocniejszym dla świata niż setki telewizyjnych migawek z kościołów tego dnia, pokazujących posypywanie popiołem głów wiernych. Świadectwo wiary i życia nią zawsze miało wielką moc, tak jak u początków chrześcijaństwa, tak i dzisiaj, gdy coraz więcej chrześcijan, szczególnie w krajach zachodnich, żyje w otoczeniu nie tyle wyznawców innych religii, co ludzi odrzucających jakąkolwiek religijność.

Krzyż z popiołu na czole Marca Rubio przypomniał mi inne krzyże malowane na ciele, ale bardziej trwałe, bo niezmywane na koniec dnia. Tych krzyży nie da się też zdjąć z szyi jak medalika. One są tatuowane na ciele. I zostawione na całe życie. Robią tak Koptowie, których większość zamieszkuje Egipt. Tatuuje się je w miejscu widocznym, bo na nadgarstku prawej dłoni. Te krzyże nie są symbolem kulturowym. Są znakiem i wyznaniem wiary.

Byłam mocno poruszona, gdy po raz pierwszy zobaczyłam taki krzyż u koptyjskiego mnicha w klasztorze św. Bichoia (inaczej Biszwiego czy Pajsjusza) w dolinie Wadi El Natrun w Egipcie, w miejscu, gdzie w IV wieku rodził się chrześcijański monastycyzm.

Patrząc na krzyż na nadgarstku owego mnicha, trudno było nie myśleć o długiej i trudnej historii Kościoła koptyjskiego, która sięga czasów św. Marka Ewangelisty. Tradycja malowania krzyży (ale też scen ewangelicznych albo wizerunków świętych) zrodziła się tu w VII wieku, gdy Egipt podbili muzułmanie. Krzyż na nadgarstku był i jest wyznaniem wiary w Jezusa i jednocześnie życiowej decyzji: trwania w chrześcijaństwie nawet za cenę oddania życia. W tym znaku na rękach współczesnych Koptów niejako mieszczą się wszystkie ofiary prześladowań za wiarę od VII wieku, aż po najnowszą historię z serią zamachów terrorystycznych w Niedzielę Palmową 2017 roku, w których zginęło 45 osób, czy o rok późniejszych zamachów na kościoły i koptyjskich pielgrzymów.

Od tego czasu, jak wynika z raportów Open Doors, sytuacja się poprawiła i Egipt w światowym indeksie prześladowania chrześcijan w 2024 roku spadł na 38. miejsce. Ale o nieustannym zagrożeniu atakami przypominają posterunki policji przed wszystkimi chrześcijańskimi świątyniami w Egipcie, podobnie jak przed wjazdem do klasztorów w Wadi El Natrun. Notabene, widok policjantów przed ważniejszymi kościołami nie jest przecież czymś obcym w Rzymie. Przy czym w Egipcie sprawdzają się słowa Tertuliana, wielkiego teologa z Afryki Północnej, który około 1800 lat temu głosił, że krew męczenników jest posiewem chrześcijan. W klasztorze św. Bichoia nie brakuje powołań – na modlitwę zbiera się tu wspólnie ok. 260 mnichów. Są to ci, którzy przeszli niełatwą drogę formacji, także w sensie bytowym – w budynku nowicjatu nie ma bieżącej wody i światła. Po czterech latach ci, którzy zostają, są już na pewno dobrze zahartowani w powołaniu. Radykalizm, jak widać, jest w cenie. Również w praktykowaniu postu, modlitwy i jałmużny.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Ewa K. Czaczkowska