Władze Syrii zapowiedziały śledztwo, ale...
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka (OSDH) poinformowało w nocy z niedzieli na poniedziałek, że od czwartku, kiedy rozpoczęły się walki między syryjskimi siłami bezpieczeństwa i lojalistami obalonego prezydenta Baszara al-Asada, zabitych zostało 973 alawickich cywilów
Tymczasowe władze Syrii poinformowały w niedzielę, że powołały niezależny komitet, który ma poprowadzić śledztwo w sprawie "starć do których doszło na wybrzeżu" - przekazała agencja Reutera. Zadaniem siedmioosobowego komitetu będzie zbadanie "nadużyć wobec ludności cywilnej", "zidentyfikowanie osób odpowiedzialnych" i postawienie ich przed wymiarem sprawiedliwości - poinformowała AFP.
Tymczasowy prezydent Syrii Ahmed al-Szara wezwał mieszkańców do jedności i pokoju po najkrwawszych walkach od obalenia reżimu Baszara el-Asada. "Musimy zachować jedność narodową i pokój; możemy żyć razem" - stwierdził w przemówieniu, które wygłosił w stołecznym meczecie. "Bądźcie spokojni o Syrię, ten kraj ma cechy pozwalające na przetrwanie".
Zajścia, z których wedle doniesień OSDH wiele miało charakter mordów na alawitach - członkach mniejszości religijnej - potępili zagraniczni liderzy. Wysoki Komisarz ONZ ds. praw człowieka Volker Turk stwierdził, że doniesienia o zabijaniu w północno-zachodniej Syrii całych rodzin "są niezwykle niepokojące" i mordy muszą "natychmiast ustać". Niemiecki resort spraw zagranicznych podkreślił, że tymczasowy rząd "ma obowiązek zapobiec dalszym atakom, przeprowadzić dochodzenie i pociągnąć winnych do odpowiedzialności". Brytyjski minister spraw zagranicznych David Lammy potępił w niedzielę "przerażające" zabójstwa cywilów i oświadczył, że władze w Damaszku "muszą zapewnić ochronę wszystkim Syryjczykom i wyznaczyć jasną ścieżkę w kierunku sprawiedliwego okresu przejściowego". Natomiast szef amerykańskiej dyplomacji Marco Rubio potępił "masakry". "Tymczasowe władze syryjskie muszą ścigać sprawców tych masakr przeciwko mniejszościom w kraju" - napisał sekretarz stanu.
Szef izraelskiej dyplomacji Gideon Saar w opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla gazety "Bild" wezwał Europę do "zaprzestania legitymizowania" tymczasowego rządu Syrii. "Europa nie może zamykać oczu na rzeczywistość" - stwierdził. "Musi się obudzić. Musi przestać legitymizować reżim, którego pierwszymi działaniami - co nie dziwi, biorąc pod uwagę jego dobrze znaną terrorystyczną przeszłość - są te okrucieństwa" - powiedział.
Strona rządowa twierdzi, że walki rozpoczęły się, kiedy w czwartek jej siły zostały zaatakowane przez zwolenników dawnego lidera Syrii, obalonego w grudniu Baszara el-Asada. Winę za falę przemocy przypisała "indywidualnym działaniom" jednostek. Na obszary, w których siły bezpieczeństwa starły się z lojalistami Asada, ściągnęły uzbrojone milicje popierające obecny rząd w Damaszku i - jak informowały media - dopuściły się ataków na cywili i pozasądowych egzekucji.
Dowódca syryjskich Kurdów wezwał w niedzielę al-Szarę do pociągnięci do odpowiedzialności sprawców ostatnich aktów przemocy na zachodzie kraju, oskarżając przy tym frakcje wspierane przez Turcję o zabijanie cywili.
Alawici, mniejszość religijna stanowiąca ok. 12 proc. populacji Syrii, przez lata stanowili bazę poparcia dla Baszara al-Asada i sprawującego przed nim władzę ojca Hafiza al-Asada. Z tej grupy wywodzi się klan Asadów i jej członkowie stanowili trzon ich rządów i aparatu bezpieczeństwa.