"Handel międzynarodowy opłaca się wszystkim. To oczywiście truizm, ale jak widać, warto go powtarzać".
Handel międzynarodowy opłaca się wszystkim stronom, a decyzja Donalda Trumpa o wprowadzeniu wyższych stawek celnych jest ekonomicznym absurdem i elementem amerykańskiej polityki wewnętrznej - powiedział PAP prof. Łukasz Goczek z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.
O północy czasu lokalnego w nocy z poniedziałku na wtorek weszły w życie 25-proc. cła na wszystkie towary z Meksyku i Kanady oraz 10-procentowa podwyżka ceł na towary z Chin. Jest to jedna z największych jednorocznych podwyżek podatków w historii.
Wejście w życie ceł oznacza, że na wszystkie towary z Meksyku i Kanady importowane po tej dacie pobrany zostanie od importerów podatek w wysokości 25 proc. wartości produktów. Wyjątkiem jest importowana z Kanady ropa naftowa i powiązane produkty, które zostały objęte 10-proc. podatkiem. Ponadto dodatkowo stawka ceł na towary z Chin została zwiększona z 10 proc. nałożonych miesiąc temu do 20 proc.
"Handel międzynarodowy opłaca się wszystkim. To oczywiście truizm, ale jak widać, warto go powtarzać. Jeśli ktoś z tego rezygnuje, ponosi tego koszty. Działania amerykańskich władz w kwestii stawek celnych są raptowne i nie mają żadnego uzasadnienia. Decyzja prezydenta Trumpa zaszkodzi zaś nie tylko tym krajom, w które wyższe cła są wymierzone, ale również samym Stanom Zjednoczonym" - stwierdził prof. Łukasz Goczek.
Ekonomista zaznaczył, że podwyższanie ceł jest uzasadnione tylko wtedy, kiedy jakiś kraj prowadzi nieuczciwą politykę handlową. Wskazał tu przykład karnych ceł wprowadzonych przez UE na chińskie samochody elektryczne, których produkcja jest dotowana przez rząd w Pekinie, co stanowi element nieuczciwej konkurencji. "Wprowadzenie wyższych ceł na chińskie samochody elektrycznych zostało poprzedzone badaniami i negocjacjami z Chinami. Chińskie firmy same wskazały wysokość otrzymywanych subsydiów i na tej podstawie ustalono poziom stawki celnej" - zaznaczył Goczek. "Tymczasem w przypadku decyzji prezydenta Trumpa mamy do czynienia z grożeniem partnerom handlowym i zupełnym brakiem przewidywalności, a tego biznes nie lubi najbardziej" - podkreślił.
W ocenie Goczka, wprowadzenie wyższych ceł wpłynie również na podwyższenie cen produktów wytwarzanych w samej Ameryce, ponieważ współczesne łańcuchy dostaw są bardzo złożone. "Produkty wytwarzane w danym kraju często zawierają wiele komponentów, które powstają za granicą. Amerykańskie korporacje same przenosiły produkcję rozmaitych półproduktów np. do Meksyku, bo im się to po prostu opłacało. Tak jest choćby w przypadku producentów pojazdów, którzy sprowadzają do amerykańskich fabryk wiele elementów wytwarzanych w Kanadzie i Meksyku. Objęcie tych krajów podwyższonymi stawkami celnym sprawi, że samochody produkowane w Stanach Zjednoczonych podrożeją" - powiedział ekspert.
Goczek zauważył, że decyzje Trumpa spotkają się z adekwatnymi odpowiedziami władz Kanady, Meksyku i Chin. "Brak stosownej reakcji byłby wyrazem lekkomyślności. Prawdopodobnie też te kraje będą starały się zareagować tak, by najbardziej dotknęło to elektorat obecnego amerykańskiego prezydenta. Tak było w czasach poprzedniej kadencji Trumpa, kiedy w odpowiedzi na wprowadzane przez Stany Zjednoczone cła inne kraje odpowiadały wprowadzaniem wyższych stawek celnych na produkty wytwarzane w okręgach tradycyjnie głosujących na Partię Republikańską" - wskazał.
Łukasz Goczek odniósł się również do zapowiadanego przez Trumpa ewentualnego podwyższenia ceł na towary z Unii Europejskiej. "Początkowo nie będzie to miało wielkiego wpływu na polską gospodarkę, ale im dłużej taka sytuacja będzie trwała i im większą grupę produktów obejmie, tym bardziej to odczujemy. Wprawdzie np. komponenty motoryzacyjne produkowane w Polsce w niewielkim stopniu trafiają do samochodów eksportowanych do Stanów Zjednoczonych, ale kiedy cała europejska gospodarka będzie tracić na tej absurdalnej wojnie handlowej, koniunktura w Europie będzie się osłabiać. To odbije się na polskiej gospodarce, która jest otwarta, więc zależy od tego, co dzieje się na świecie" - zaznaczył.
W ocenie Goczka trudno już teraz orzec, czy decyzje Trumpa oznaczają trwałe odejście światowej gospodarki od globalizacji i zwrot w kierunku protekcjonizmu. Uczony przypomniał jednak, że cła wprowadzone przez administrację Trumpa za czasów jego poprzedniej kadencji, zostały utrzymane przez prezydenta Bidena, co pozwala mówić o pewnym trendzie.
"W mojej opinii nie oznacza to jednak całkowitego odejście od globalizacji. Zyski jakie czerpią z handlu międzynarodowego wszystkie jego strony są zbyt duże, żeby z nich rezygnować. Mamy raczej do czynienia z działaniami obliczonymi na potrzeby amerykańskiej polityki wewnętrznej, której Trump podporządkował politykę międzynarodową. Decyzje Trumpa spotykają się z zadowoleniem jego elektoratu, nawet jeśli w dłuższej perspektywie mu to zaszkodzi" - zauważył Goczek. "Nawiasem mówiąc, warto żeby Polacy bardziej doceniali to, że Polska jest w Unii Europejskiej, dzięki czemu nasz eksport mógł się rozwinąć i wydźwignąć gospodarkę z kryzysowych lat 80. i początku 90. Powinniśmy pamiętać, że ktoś może chcieć nam ten dywan spod nóg wyciągnąć" - podsumował ekspert.