Dlaczego głosuję na X-a, a nie na Y-a?

„Dlaczego głosuję na X-a, a nie na Y-a? Bo – w uproszczeniu – akceptuję więcej z tego, co mówi X, niż z tego, co mówi Y. Bo wolę, żeby realizowane były zapowiedzi X-a, niż zapowiedzi Y-a.” Korzystając z tych słów prof. J.J. Jadackiego, podaję trzy kryteria dobrej decyzji wyborczej. 

Po publikacji mojego ostatniego felietonu, zatytułowanego „Sceptycyzm polityczny”, otrzymałem list od Profesora Jacka Juliusza Jadackiego. Profesor Jadacki – jeden z moich głównych filozoficznych mistrzów – pisze w nim, że podziela mój sceptycyzm co do naszej wiedzy w sferze polityki. Zaznacza jednak, że mój tekst wymaga uzupełnienia. „Sceptycyzm polityczny” nie zwalnia nas przecież z obowiązku podejmowania racjonalnych decyzji wyborczych. Jakie kryteria powinny rządzić takimi decyzjami? Mój Dyskutant sformułował je w formie „rozmowy samego z sobą”. Pełne brzmienie tej „rozmowy” przytaczam (na zasadzie przypisu) na końcu niniejszego felietonu. Teraz, powołując się na wybrane z niej cytaty, spróbuję wydobyć i skomentować te kryteria. 

Kryterium pierwsze: wybieraj kandydata, którego system przekonań i wartości jest najbliższy Twojemu systemowi. Jacek Jadacki wprowadza to kryterium za pomocą następującej deliberacji: „Dlaczego głosuję na X-a, a nie na Y-a? Bo – w uproszczeniu – akceptuję więcej z tego, co mówi X, niż z tego, co mówi Y. Bo wolę, żeby realizowane były zapowiedzi X-a, niż zapowiedzi Y-a.” 

Sądzę, że realizacja powyższego kryterium powinna wyglądać następująco. Wpierw pytam samego siebie, jakie są moje poglądy w kwestiach życia społecznego. Innymi słowy, odpowiedzialnie pytam siebie: „w jakiej Polsce chciałbym mieszkać?” A potem sprawdzam, kto z kandydatów (mających realne szanse na zwycięstwo) głosi wizję najbliższą mojej. Czyniąc tak, powinienem pamiętać o czterech sprawach. Po pierwsze, wizja ta musi być realistyczna (wykonalna). Po drugie, „najbliższa” nie znaczy „identyczna”. Chyba nie ma polityka, z którym mogę się zgodzić w 100 procentach. Mogę jednak znaleźć takiego, z którym podzielam wystarczająco wiele poglądów, a zwłaszcza wartości. Po trzecie, aby wiedzieć, co naprawdę myśli (a zwłaszcza jak wartościuje) kandydat, należy przyjrzeć się jego słowom i czynom sprzed kampanii wyborczej. Wiadomo, że prawdę o człowieku poznaje się w dzień zwykły, a nie wtedy, gdy interesownie zabiega on o nasze względy. Po czwarte, rzeczywiste cele i wartości kandydata można rozpoznać także po tym, kto go wystawił i z kim politycznie współpracuje. „Kto z kim przestaje, takim się staje”. 

Kryterium drugie: wybieraj kandydata, którego zapowiedzi wydają się Tobie zgodne z interesem Twoim oraz interesem wspólnoty, z którą się identyfikujesz; i skreślaj kandydata, który (wprost lub nie wprost) zapowiada, że zrobi coś, co uznajesz za niezgodne z Twoim (i Twej wspólnoty) interesem. Jacek Jadacki przybliża to kryterium następująco: „Nie głosowałbym na Y, gdyby zapowiedział, że chce mnie wykończyć – dlatego, że mógłby tę zapowiedź spełnić. Wolę głosować na X, który zapowiada, że mnie <<ozłoci>>. Pewnie tego nie zrobi (bo nie chce lub nie będzie mógł) – ale <<dalej>> jest od zapowiedzi X-a niż od zapowiedzi Y-a do faktycznego wykończenia mnie. No i oczywiście, gdyby Y wygrał i spełnił swoją zapowiedź, to zrobiłby to w majestacie <<demosu>>.” 

Ktoś powie, że oba kryteria są banalne. Moim zdaniem: nie. Przez wiele lat bowiem media dominującego nurtu (które – dzięki rozwojowi mediów alternatywnych – stopniowo tracą swe panowanie) wmawiały nam, że mamy dostosowywać nasze poglądy, wartości i (bardzo dalekosiężne) interesy do poglądów, wartości i (bardzo doraźnych) interesów lansowanego przez nie kandydata. Podane wyżej kryteria mówią coś dokładnie odwrotnego: nie powinniśmy się do nikogo dostosowywać, tylko znaleźć kogoś, kto naturalnie jest (pod wspomnianymi względami) najbardziej dostosowany do nas. 

Kryterium trzecie: wybierając między kandydatami, kieruj się Twoimi przewidywaniami co do ich decyzji, które prawdopodobnie by podjęli, gdyby wygrali wybory. Znów oddaję głos Jackowi Jadackiemu: „Ale może X kłamie i może nie zrealizuje (bo nie będzie chciał, albo nie będzie mógł) swoich obietnic? Tego nigdy nie będę wiedział w całości […]. Prawdę mówiąc – mało mnie obchodzi, czy X kłamie. Natomiast obchodzi mnie, czy spełnią się jego zapowiedzi. A wszelkie prognozy są obarczone bemolem niepewności. […] Ale jedne są bardziej lub mniej prawdopodobne. Więc głosuję na X-a, bo X przynajmniej obiecuje to, co mnie odpowiada – i jest pewne prawdopodobieństwo, że to zrealizuje.”

Z pewnością ostatnie kryterium nie jest banalne. Jest ono jednak bardzo trudne w realizacji. Wyliczanie stopni prawdopodobieństwa, zwłaszcza gdy dotyczy to zbiorowego życia praktycznego, wymaga wiedzy i umiejętności. Czasami trzeba zdać się tu po prostu na intuicję. Profesor Jadacki sugeruje, by płynęła ona z długiego doświadczenia życiowego. Nie każdy je posiada – każdy jednak może się radzić tych, którzy żyją długo i wiele (w tym wiele skutków działania wielu polityków) już widziało. Kto więc nie potrafi zrealizować kryterium trzeciego, niech poradzi się bliskich sobie ludzi starszych i mądrych. 

Tyle dziś o kryteriach – kryteriach wyboru politycznego, który podejmujemy w warunkach niepewności, niewiedzy (lub wiedzy fragmentarycznej), braku kluczowych danych lub chaotycznego nadmiaru danych drugorzędnych. Ktoś powie: są to tylko kryteria formalne. To prawda, ale od kryteriów formalnych trzeba zacząć, by potem przejść do kryteriów treściowych. Mam nadzieję, że do tych ostatnich wrócę w niedalekiej przyszłości. A teraz na koniec pełny tekst obiecanej „rozmowy”, którą Profesor Jacek Juliusz Jadacki przeprowadził sam z sobą i którą pozwolił mi tu przytoczyć: 

„Dlaczego głosuję na X-a, a nie na Y-a?
Bo  w uproszczeniu – akceptuję więcej z tego, co mówi X, niż z tego, co mówi Y.
Bo wolę, żeby realizowane były zapowiedzi X-a, niż zapowiedzi Y-a. 
Ale może X kłamie i może nie zrealizuje (bo nie będzie chciał, albo nie będzie mógł) swoich obietnic?
Tego nigdy nie będę wiedział w całości (bo kto kłamie, wie ten co kłamie i Bóg wszechwiedzący) lub teraz (kiedy głosuję) w ogóle nie wiem.
Prawdę mówiąc – mało mnie obchodzi, czy X kłamie. Natomiast obchodzi mnie, czy spełnią się jego zapowiedzi. A wszelkie prognozy są obarczone bemolem niepewności. Wszelkie! Także naukowe! Ale jedne są bardziej lub mniej prawdopodobne. 
Więc głosuję na X-a, bo X przynajmniej obiecuje to, co mnie odpowiada – i jest pewne prawdopodobieństwo, że to zrealizuje.
Nie głosowałbym na Y, gdyby zapowiedział, że chce mnie wykończyć – dlatego, że mógłby tę zapowiedź spełnić. Wolę głosować na X, który zapowiada, że mnie <<ozłoci>>. Pewnie tego nie zrobi (bo nie chce lub nie będzie mógł) – ale <<dalej>> jest od zapowiedzi X-a niż od zapowiedzi Y-a do faktycznego wykończenia mnie. No i oczywiście, gdyby Y wygrał i spełnił swoją zapowiedź, to zrobiłby to w majestacie <<demosu>>. 
A co jeśli saldo X-a i Y-a jest w mojej ocenie mniej więcej jednakowe? Zdaję się wtedy na intuicję płynącą z (długiego) doświadczenia życiowego...”
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Wojtysiak Jacek Wojtysiak Nauczyciel akademicki, profesor filozofii, kierownik Katedry Teorii Poznania Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Autor licznych artykułów i książek, w tym podręczników i innych tekstów popularyzujących filozofię. Stały felietonista portalu internetowego „Gościa Niedzielnego”. Z pasją debatuje o Bogu i religii z wierzącymi, poszukującymi i ateistami. Lubi wędrować po stronach Biblii i po ścieżkach Starego Gaju. Prywatnie: mąż Małgorzaty oraz ojciec Jonasza i Samuela. Ostatnio – wraz z Piotrem Sachą – opublikował książkę „Bóg na logikę. Rozmowy o wierze w zasięgu rozumu”.