254 podpisane ustawy, jedna - zawetowana; projekt zmian w konstytucji i cztery inicjatywy ustawodawcze; nadanie 14 Orderów Orła Białego; ułaskawienie 68 skazanych i nadanie 2602 cudzoziemcom obywatelstwa polskiego - to bilans pierwszego roku prezydentury Bronisława Komorowskiego.
6 sierpnia minie rok od zaprzysiężenia Komorowskiego na urząd prezydenta. Tego dnia złożył on przed Zgromadzeniem Narodowym przysięgę prezydencką. Podkreślał w swoim orędziu, że rozpoczyna "służbę pełną zadań i wyzwań". Zadeklarował chęć współpracy z rządem i opozycją.
Komorowski 4 lipca 2010 r. zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich, pokonując prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Kandydat PO uzyskał 53,01 proc. głosów, a Kaczyński - 46,99 proc. W dniu wyboru na prezydenta Komorowski pełnił obowiązki głowy państwa (które objął po śmierci Lecha Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej), a zarazem był marszałkiem Sejmu.
W rozmowie z dziennikarzami prezydent przyznał, że "nie był to łatwy rok". "Nie zamierzam sam go oceniać, to zostawiam opinii publicznej" - zastrzegł.
Odnosząc się do kolejnych wyzwań podkreślił: "Zbliża się ważny moment - jak wybory parlamentarne, które otwierają nowy rozdział, jeśli chodzi o funkcjonowanie prezydentury w Polsce ze względu na naturalną cezurę. Mam wielką nadzieję, że następny rok - po wyborach parlamentarnych - będzie rokiem trudnej, wspólnej pracy z rządem nad pogłębianiem procesów modernizacji kraju".
Komorowski w trakcie pierwszego roku urzędowania podpisał 254 ustawy - m.in. zakazującą handlu dopalaczami; ustanawiającą 6 stycznia - Święto Trzech Króli - dniem wolnym od pracy; wprowadzającą 51-proc. ulgi dla studentów na przejazdy pociągami i autobusami; ograniczającą subwencje z budżetu państwa dla partii politycznych o 50 proc. oraz ustawę o zmianach w OFE.
Zawetował tylko jedną ustawę - o utworzeniu Akademii Lotniczej w Dęblinie. We wtorek stwierdził, że słuszność tego weta potwierdził raport komisji Jerzego Millera dotyczący przyczyn katastrofy smoleńskiej. W raporcie - mówił Komorowski - podkreślono złe rozwiązania w szkoleniu wojskowym. Prezydenckim wetem Sejm zajmie się w drugiej połowie sierpnia.
Prezydent nie podpisał, lecz skierował do Trybunału Konstytucyjnego, ustawy o racjonalizacji zatrudnienia w państwowej administracji, która zakładała zwolnienie 10 proc. pracowników w latach 2011-13. Argumentował m.in., że objęcie przepisami tej ustawy korpusu służby cywilnej i urzędników mianowanych naruszałoby zasadę zaufania do państwa. 14 czerwca TK potwierdził wątpliwości głowy państwa i orzekł, że ustawa o racjonalizacji zatrudnienia nie może wejść w życie.
Komorowski sam ocenił, że pierwszy rok jego prezydentury pokazał, iż lepiej współpracować np. w procesie legislacyjnym z przedstawicielami rządu, niż potem wetować ustawy. Poinformował też, że - aby unikać weta - pisał listy do premiera Tuska i konsultował się z ministrami na jak najwcześniejszym etapie prac legislacyjnych. "Zamierzam tę metodę stosować w przyszłości, bo się sprawdziła" - zaznaczył.
Komorowski korzystał także z inicjatywy ustawodawczej. Przedstawił Sejmowi projekt nowelizacji konstytucji dotyczący relacji Polski z UE. W połowie lipca jednomyślnie poparła go sejmowa komisja ds. zmian konstytucji. Posłowie mówią, że to duży sukces i liczą, że do końca kadencji projekt znajdzie poparcie 2/3 posłów. Drugie czytanie projektu zaplanowane jest w sierpniu. Prezydent chciał jednak, by nowelizacja konstytucji weszła w życie przed objęciem przez Polskę prezydencji 1 lipca.
Komorowski zaproponował także parlamentarzystom projekty dotyczące m.in. emerytur i rent z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz kwestii bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni. Pierwsza z tych propozycji została już uchwalona przez Sejm i podpisana w ostatnich dniach przez prezydenta.
W pierwszym roku urzędowania prezydent odznaczył Orderem Orła Białego m.in.: Andrzeja Wajdę, Wisławę Szymborską, Adama Michnika, Jana Krzysztofa Bieleckiego i Aleksandra Halla.
Prezydent mianował także 45 oficerów na stopień generalski, 730 osobom nadał tytuł profesora, powołał 458 osób na stanowisko sędziego.
Jako zwierzchnik Sił Zbrojnych w połowie kwietnia podpisał postanowienie o przedłużeniu polskiej misji w Afganistanie o kolejne pół roku. Polska chce, by 2012 r. był początkiem końca naszej obecności w Afganistanie.
Złożył ponadto 60 wizyt krajowych. W pierwszą podróż zagraniczną udał się do Brukseli, Paryża i Berlina. Odwiedził także Stany Zjednoczone, kraje Kaukazu, kraje bałtyckie, Ukrainę i kilka stolic Europy Zachodniej. Reprezentował też Polskę na listopadowym szczycie NATO w Lizbonie, gdzie przyjęto nową koncepcję strategiczną na najbliższych 10 lat oraz na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos.
Podczas grudniowej wizyty w USA polski prezydent uzyskał zapewnienie prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy o "nierozerwalnym" sojuszu z Polską. Obama wyraził nadzieję, że do końca jego kadencji wizy dla Polaków zostaną zniesione i podziękował za poparcie Polski dla układu START.
W październiku i maju Komorowski wraz z małżonką Anną zostali przyjęci na audiencji u papieża Benedykta XVI. Złożyli także kwiaty przy grobie polskiego papieża Jana Pawła II.
W pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej 11 kwietnia prezydenci Polski i Rosji wspólnie uczestniczyli w Katyniu w uroczystościach upamiętniających rocznicę mordu dokonanego przez NKWD na polskich oficerach. Komorowski i Dmitrij Miedwiediew złożyli wtedy wieńce zarówno w polskiej jak i rosyjskiej części cmentarza. Byli też w Smoleńsku, gdzie złożyli kwiaty na lotnisku przy brzozie, w której utkwił odłamek Tu-154M.
Podczas pierwszego roku urzędowania Komorowskiego w Polsce gościli prezydenci Rosji i Stanów Zjednoczonych. W grudniu w obecności Komorowskiego i Miedwiediewa podpisano m.in.: memorandum ws. współpracy prokuratur, list intencyjny ws. utworzenia Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu oraz deklarację o współpracy w sferze modernizacji gospodarki.
Obama podczas majowej wizyty w Warszawie miał okazję do spotkania z 20 przywódcami Europy Środkowej i Wschodniej, którzy przybyli do Polski na zaproszenie Komorowskiego.
Także na zaproszenie polskiego prezydenta odbył się w lutym w Warszawie szczyt Trójkąta Weimarskiego z udziałem kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Do poprzedniego spotkania na takim szczeblu doszło w grudniu 2006 r.
Podczas pierwszego roku urzędowania Komorowski zwołał jedno posiedzenie Rady Gabinetowej (posiedzenie rządu pod przewodnictwem prezydenta), aby ocenić stan przygotowań Polski do prezydencji oraz siedem posiedzeń Rady Bezpieczeństwa Narodowego, m.in. przed wizytą prezydenta Rosji i szczytem NATO w Lizbonie.
Z zasiadania w RBN zrezygnował lider PiS Jarosław Kaczyński. "Są politycy, którzy sami siebie eliminują z rozmowy o bezpieczeństwie państwa" - komentował prezydent. Kontrowersje wokół RBN wzbudziło też zaproszenie na jedno z jej posiedzeń gen. Wojciecha Jaruzelskiego wraz z innymi byłymi prezydentami i premierami.
Komorowski prowadził także konsultacje z partiami politycznymi, m.in. w sprawie terminu wyborów parlamentarnych, zabójstwa w łódzkim biurze PiS czy sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za 2010 rok. Po konsultacjach - 12 lipca - Komorowski zdecydował się nie potwierdzić decyzji obu izb parlamentu o odrzuceniu sprawozdania KRRiT. Oznacza to, że KRRiT działa nadal w obecnym składzie.
Prezydent ułaskawił 68 skazanych. Liczne komentarze wzbudziło zlecenie w Kancelarii Prezydenta kontroli działań pracowników kancelarii Lecha Kaczyńskiego ws. ułaskawienia Adama S., wspólnika zięcia zmarłego prezydenta Marcina Dubienieckiego. Wyniki audytu, które zostały przedstawione w lipcu, wskazały na zaginięcie kilku dokumentów w Kancelarii Prezydenta, co spowodowało złożenie zawiadomień do prokuratora generalnego i dwie dymisje w prezydenckiej kancelarii.
Podczas pierwszego roku prezydentury Komorowskiego trwały spory o formę upamiętnienia Marii i Lecha Kaczyńskich przed Pałacem Prezydenckim przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. We wrześniu krzyż sprzed Pałacu - wokół którego od katastrofy smoleńskiej gromadzili się ludzie - został przeniesiony do pałacowej kaplicy, a następnie do kaplicy w kościele św. Anny. Wzbudziło to protesty przeciwników przeniesienia krzyża. W wywiadzie dla PAP Komorowski mówił, że pozostawienie krzyża przed Pałacem "groziłoby daleko idącymi stratami dla autorytetu państwa i Kościoła". Jak dodał, "sytuacja dojrzała do tego, żeby odpowiednie decyzje podjąć. "Ja je podjąłem" - podkreślił.
Wcześniej w kaplicy Pałacu Prezydenckiego Komorowski odsłonił tablicę upamiętniającą prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonkę, ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz ministrów i pracowników Kancelarii Prezydenta, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. W pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej o godz. 8.41 w Kaplicy Katyńskiej Katedry Polowej WP prezydent i inni przedstawiciele władz złożyli wieniec i zapalili znicze pod tablicą upamiętniającą ofiary. Później Komorowski wziął udział w oficjalnych uroczystościach na Powązkach, gdzie apelował, by na tej tragedii budować wspólnotę.
Podczas pierwszego roku urzędowania Komorowskiego nie zabrakło wpadek. Wśród nich można wymienić błąd ortograficzny zrobiony przez prezydenta we wpisie do księgi kondolencyjnej w ambasadzie Japonii w Warszawie. Komorowski za tę pomyłkę przeprosił.
A oto komentarze polityków:
Sławomir Rybicki (PO):
"Prezydenturę Bronisława Komorowskiego można ocenić jako dojrzałą, aktywną i pragmatyczną. Dojrzałą, bo jeszcze jako pełniący obowiązki głowy państwa ustabilizował sytuację w kraju po katastrofie smoleńskiej. Pokazał, że dorósł do roli, jaką objął po zaprzysiężeniu. Uspokajał emocje, podniósł jakość debaty publicznej, m.in. w kwestii emerytur" - powiedział w Rybicki w rozmowie z PAP.
Do osiągnięć Komorowskiego Rybicki zaliczył też unormowanie relacji na linii prezydent-premier oraz stabilną współpracę z rządem. "Prezydent zaprosił też do współpracy liderów opozycji - w ramach Rady Bezpieczeństwa Narodowego" - zwrócił uwagę wiceszef klubu PO.
W ocenie Rybickiego, prezydentura Komorowskiego jest "niezależna od nacisków politycznych, od partii politycznych". "Przykładem jest tu prezydenckie weto ws. Akademii Lotniczej w Dęblinie, skierowanie do TK ustawy o racjonalizacji zatrudnienia w państwowej administracji oraz odmienna, od tej jaką podjął parlament, decyzja dotycząca KRRiT" - wyliczał Rybicki.
Pytany, czy zgodzi się zatem z formułowaną przez wielu komentatorów oceną, że Komorowski "wybija się na polityczną niezależność", Rybicki odparł: "Jeżeli traktujemy poważnie państwo, politykę i ustrój, to należy się tylko cieszyć, że działania prezydenta cechują się pełną niezależnością. To tylko dobrze dla Polski".
"Aktywność tej prezydentury wyraża się m.in. konsultacjami z liderami politycznymi w ważnych dla Polski sprawach. Bronisław Komorowski współpracuje z rządem i parlamentem w procesie stanowienia prawa, co pozwala uniknąć wetowania ustaw. To bardzo ciekawa praktyka, zastosowana na przykład przy ustawie o zmianach OFE czy o refundacji leków" - ocenił Rybicki.
"Aktywna jest też codzienność urzędowania prezydenta" - podkreślił, wymieniając w tym kontekście kilkaset podpisanych przez Bronisława Komorowskiego ustaw, a także szereg nominacji sędziowskich i profesorskich, awanse generalskie i decyzje o przyznaniu obywatelstwa polskiego.
"Należy też podkreślić bardzo zrównoważoną, precyzyjnie sformułowaną politykę zagraniczną - zamykanie, a nie otwieranie nowych obszarów spornych w relacjach z partnerami zagranicznymi, rozmowy na tematy trudne, szczególnie w kontaktach z Rosją. A także przekonanie, że polityka ma służyć ochronie narodowych wartości i celów strategicznych, ale też niwelowaniu luki cywilizacyjnej w rozwoju naszego kraju, szczególnie w dobie kryzysu" - ocenił wiceszef klubu PO.
"Należy też docenić wzmacnianie polskiej tożsamości i podmiotowości na arenie międzynarodowej - stajemy się partnerem dla największych i najsilniejszych państw, a zarazem nie obnosimy się ze swoją przewagą wobec krajów słabszych. Polska wyróżnia się arenie międzynarodowej oryginalnością, indywidualnością, zaradnością i - co ważne - konsekwencją w działaniu. To dobre cechy polskiej polityki zagranicznej, której przewodzi prezydent. Cechy, które wzmocniły pozycję Polski w Unii Europejskiej i Europie Wschodniej" - podkreślił Rybicki.
Jako przykłady wzmocnienia naszej pozycji na świecie wymienił m.in. przyjazd do Warszawy prezydenta USA Baracka Obamy i szczyt prezydentów państw Europy Środkowo-Wschodniej.
Pytany o wpadki prezydenta Rybicki odpowiada: "Znane są różnego rodzaju lapsusy, ale one w żadnym stopniu nie kładą się cieniem na tej prezydenturze. Dowodzi tego chociażby poparcie, jakie odnotowuje prezydent w badaniach opinii publicznej - wyniki tych sondaży to jest dobra recenzja prezydentury Bronisława Komorowskiego" - ocenił wiceszef klubu PO.
Stanisław Żelichowski (PSL):
Na "czwórkę z plusem" Stanisław Żelichowski (PSL) ocenił pierwszy rok prezydentury Bronisława Komorowskiego. W jego opinii Komorowski potrafił stać się prezydentem "wszystkich Polaków" i ta niezależności – jak uważa – zasługuje na wyróżnienie.
Szef klubu PSL w rozmowie z PAP podkreślił, że Komorowski zaczynał swoją prezydenturę w "bardzo tragicznym i strasznym momencie" dla Polski.
"Po katastrofie smoleńskiej, jako marszałek Sejmu musiał pełnić obowiązki głowy państwa w kraju, który został potwornie podzielony. To, co się działo przed Pałacem Prezydenckim - sprawa krzyża i zniczy - bardzo podzieliło całe społeczeństwo i sprawiło wiele kłopotów" - podkreślił Żelichowski.
Pomimo tego - ocenił polityk PSL - Komorowski "wyszedł z tego obronną ręką". "Udało mu się wygrać wybory i jest - jak pokazują sondaże - coraz większym autorytetem dla Polaków" - powiedział Żelichowski.
W jego opinii na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Komorowski, wbrew opinii wielu obserwatorów życia politycznego i samych polityków, potrafił zdobyć się na niezależność.
"Wielu obserwatorów liczyło, że prezydent będzie przedstawicielem PO, a nie jest. Chwała mu za to, że ma niezależną pozycję, przez co stał się prezydentem wszystkich Polaków. Dobrze, że jest niezależny ośrodek myśli, odrębny od linii rządowej, gdyż - jak pokazuje historia Polski - jednomyślność władzy już kilka razy nas zgubiła" - powiedział Żelichowski.
W jego ocenie jednym z sukcesów pierwszego roku prezydentury Komorowskiego jest "godne reprezentowanie kraju na arenie międzynarodowej".
"W ciągu roku prezydent spotkał się z niemal wszystkimi wielkimi tego świata i trzeba powiedzieć, że reprezentował nas godnie. Były niewielkie wpadki przy organizacji tych wizyt, ale wynikały one z młodzieńczego zapału Kancelarii Prezydenta. Z czasem zapewne staną się wytrawnymi graczami dyplomacji" - mówił szef klubu PSL.
"Oceniając rzetelnie pierwszy rok prezydentury Bronisława Komorowskiego, wystawiłbym mu czwórkę z plusem" - powiedział Żelichowski.
Wyraził także nadzieję, że podczas kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi prezydent będzie odgrywał rolę rozjemczą i łagodził debatę publiczną.
Mariusz Błaszczak (PiS)
"To prezydentura wycofana, nieaktywna. Bronisław Komorowski realizuje scenariusz, jaki nakreślił Donald Tusk - a więc strażnika żyrandola" - powiedział Błaszczak oceniając w rozmowie z PAP pierwszy rok prezydentury Komorowskiego.
"Prezydent Komorowski obiecał w kampanii wyborczej podwyżki, obiecał nowe drogi, obwodnice w wielu miastach, obiecał renegocjację umowy gazowej, przeciwstawienie się prywatyzacji służby zdrowia. Oczekiwał 500 dni spokoju, z tych 500 dni minęło 365 i ten czas nie przyniósł żadnych zmian. Prezydent Komorowski sprawia wrażenie, jakby go nie było" - uważa Błaszczak.
"W naszym przekonaniu prezydentura Polski powinna być prezydenturą aktywną. A to jest marnowanie szans, przed którymi stoi nasz kraj. To prezydentura zmarnowanych szans" - powiedział szef klubu PiS.
Jego zdaniem, Komorowski jest "notariuszem rządu premiera Donalda Tuska".
"W Polsce prezydent jest wybierany w wyborach powszechnych, w związku z tym, ma silny mandat do tego, żeby reprezentować wyborców, społeczeństwo. Prezydent Komorowski z tego mandatu nie korzysta" - dodał polityk PiS.
W opinii Błaszczaka, obserwując pierwszy rok prezydentury Komorowskiego - trudno spodziewać się w przyszłości jakiejś zmiany. "Wygląda na to, że role są sztywno opisane. Oczywiście sytuacja zapewne zmieni się po jesiennych wyborach, kiedy PO te wybory przegra, wtedy z całą pewnością dojdzie do przetasowania w ramach PO, może wtedy uaktywni się prezydent Komorowski. Ale czy tak będzie - zobaczymy" - mówił.
Zdaniem polityka PiS, działania Komorowskiego jednoznacznie wskazują, że "jest prezydentem PO". Błaszczak zastrzegł jednocześnie, że nikt nie kwestionuje tego, że Komorowski został wybrany w demokratycznych wyborach i jest prezydentem RP. "Te próby wmawiania nam innego zdania (w tej kwestii) to były polityczne nagonki, które środowisko prezydenta Komorowskiego uprawia" - podkreślił.
W jego ocenie, Komorowski w ogóle nie ma jednak ambicji być prezydentem samodzielnym.
"Podkreślane przez propagandzistów rządu Donalda Tuska różnice zdań między premierem a prezydentem, to w mojej ocenie gra polityczna" - dodał Błaszczak. Jako przykład wymienił przyjęcie przez prezydenta sprawozdania KRRiT, które wcześniej zostało odrzucone przez Sejm i Senat. "Mieliśmy do czynienia ze spektaklem politycznym. Chodziło o zachowanie status quo w mediach publicznych, które zostały spacyfikowane przez trójkoalicję PO-PSL-SLD. Trudno było oczekiwać jakiś zmian" - mówił szef klubu PiS.
Zdaniem Błaszczaka, również skierowanie przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego przepisów rządowej ustawy o racjonalizacji zatrudnienia w administracji państwowej było politycznym teatrem. Jak mówił, trudno się też spodziewać, aby prezydent podpisywał ustawy w sposób oczywisty niezgodne z konstytucją. "Mam nadzieję, że mimo wszystko zaplecze prezydenta złożone z prawników czuwa nad tym, żeby podejmował decyzje zgodne z ustawą zasadniczą" - dodał.
Według Błaszczaka, Komorowski złamał swoje obietnice wyborcze podpisując ustawę o działalności leczniczej. Zakłada ona m.in., że samorządy, które nie przekształcą szpitali w spółki, będą musiały pokrywać ich ujemne wyniki finansowe. "Przecież w kampanii wyborczej, w sądzie Bronisław Komorowski mówił, że jest przeciwny prywatyzacji służby zdrowia. Przekształcenie ZOZ-ów w spółki wprowadza czynnik ekonomiczny służby zdrowia i w konsekwencji prowadzi do prywatyzacji szpitali" - powiedział Błaszczak.
Zarzucił też prezydentowi, że nie korzysta z inicjatywy legislacyjnej. "Nie ma projektów ustaw zgłaszanych przez prezydenta Komorowskiego, a jeżeli już się pojawiają, to epizodycznie zupełnie" - mówił.
Poseł PiS kwestionuje też politykę historyczną prezydenta. "Polityka historyczna - jeśli jest - to polega na tym, że zapraszany jest generał (Wojciech) Jaruzelski na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego" - powiedział Błaszczak.
Według niego, prezydent "przecina wstęgi i odznacza". "Ale też prowadzi inną politykę niż prezydent Lech Kaczyński, który doceniał zapomnianych często bohaterów Solidarności. Prezydent Komorowski odznacza głównie członków swojego komitetu wyborczego" - powiedział.
Błaszczak powiedział też, że nie zaobserwował żadnych pojednawczych gestów Komorowskiego wobec przeciwników politycznych. "Przypominam, że w jednym z pierwszych wywiadów prezydent Komorowski domagał się usunięcia krzyża spod Pałacu Prezydenckiego. To jest sprzeczne z deklaracjami mówiącymi o zgodzie, to jest wyraźnie prowokowanie konfliktu" - stwierdził.
Jego zdaniem, Komorowski nie radzi sobie zupełnie na arenie międzynarodowej. Według szefa klubu PiS, nic konkretnego nie wynikło ani z wizyty prezydenta USA Baracka Obamy, ani Rosji - Dmitrija Miedwiediewa, którzy odwiedzili w ostatnim roku nasz kraj.
"W polityce zagranicznej liczą się fakty, a nie deklaracje. Niestety te są dla nas niekorzystne, bo z tych wizyt nic konkretnego dla nas nie wynika" - powiedział Błaszczak.
Według niego, źle się też dzieje w relacjach polsko-niemieckich, a przykładem tego jest budowa gazociągu północnego. "W tej dziedzinie również nic nie zostało zrobione" - powiedział Błaszczak.
"Dyplomacja nic nie zrobiła w sprawie śledztwa smoleńskiego. Oczywiście wina leży przede wszystkim po stronie rządu, który oddał śledztwo smoleńskie Rosjanom, ale prezydent Komorowski też w tej sprawie okazał się zupełnie bezradny" - mówił polityk PiS.
W jego opinii, trudno wskazać jakikolwiek sukces Komorowskiego w polityce zagranicznej. "Poklepywanie po plecach - tak rzeczywiście, deklaracje - tak. Ale nie ma żadnych konkretnych rezultatów dla naszego kraju z tego wynikających" - dodał Błaszczak.
Elżbieta Jakubiak (PJN):
Bez wielkich fanfar - tak Elżbieta Jakubiak (PJN) oceniła rok prezydentury Bronisława Komorowskiego. Według niej niedobrze, że prezydent nie wszczął debaty o systemie politycznym w Polsce. Dobrą stroną tej prezydentury jest - jej zdaniem - polityka orderowa.
Wiceszefowa klubu PJN, pytana przez PAP, jak ocenia rok prezydentury Bronisława Komorowskiego, odpowiedziała, że "bez wielkich fanfar, bez pomysłu". Jak mówiła, spodziewała się, że Komorowski albo będzie miał pomysł na politykę zagraniczną, albo na sprawy wewnętrzne. "Były takie sygnały, kiedy zaczął zwoływać Radę Bezpieczeństwa Narodowego, Radę Gabinetową, że to będzie prezydent, który stanie się takim nadzorcą rządu" - dodała.
"Liczyłam, że się skonkretyzuje, że tak jak Lech Kaczyński, będzie chciał zaznaczyć swój mocny akcent w polityce zagranicznej albo że się skoncentruje na sprawach wewnętrznych. Dziś tego nie widać" - oceniła.
Jej zdaniem Komorowski powinien w ciągu pierwszego roku prezydentury rozpocząć "debatę konstytucyjną o kształcie państwa". Według Jakubiak prezydent nie znalazł odpowiedzi na pytanie, w którą stronę powinien pójść system polityczny w Polsce, "jak powinna być rządzona Polska - bardziej przez prezydenta czy bardziej przez premiera". Jak mówiła posłanka, prezydent nie powiedział także, czy władza głowy państwa w Polsce to "władza żyrandolowa czy rzeczywista i gdzie są te instrumenty do jej budowania".
Według Jakubiak niedobrze, że prezydent zawetował ustawę o Akademii Lotniczej w Dęblinie (Sejm zajmie się tym wetem w drugiej połowie sierpnia-PAP), bo Polsce jest obecnie - jej zdaniem - potrzebna taka Akademia. "Nie rozumiem tej decyzji prezydenta, to jest jakaś rozgrywka wewnątrz PO, (...) to był projekt Platformy" - oceniła.
Zdaniem wiceszefowej klubu PJN dobrą stroną prezydentury Bronisława Komorowskiego jest polityka przyznawania odznaczeń. Komorowski "pamięta o ludziach, którzy robili dobre rzeczy dla Polski; ta polityka orderowa to polityka utrzymania kursu na tych, którzy są ważni w historii" - powiedziała.
Jakubiak pytana była też, czy - jej zdaniem - prezydent buduje niezależność, autonomię wobec partii, z której się wywodzi - PO. "Na pewno prezydent próbuje sobie budować nowe środowisko, tylko warto, żeby to robił umiejętnie. Oparł się na środowisku, które dziś (...) nie stanowi żadnego wielkiego zaplecza" - oceniła.
"Z całym szacunkiem dla wszystkich wielkich tego świata, i pana premiera Tadeusza Mazowieckiego, i pana Henryka Wujca (doradców prezydenta-PAP), to już są raczej ludzie, którzy nie mają własnego środowiska, które stałoby się podstawą do budowania czegoś nowego w Polsce" - dodała.
Katarzyna Piekarska (SLD):
Bronisław Komorowski jest lepszym prezydentem niż można się było spodziewać - oceniła w rozmowie z PAP wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska. Jej zdaniem obecny prezydent wypełnia swoje obowiązki na "czwórkę z bardzo dużym plusem".
W opinii wiceszefowej Sojuszu największą porażką Komorowskiego był sam początek prezydentury. "To znaczy to wszystko, co przed rokiem działo się przed Pałacem Prezydenckim, cała ta przepychanka o krzyż" - powiedziała.
"Kancelaria Prezydenta - w jakimś sensie spadło to też na samego prezydenta - zachowywała się dosyć bezradnie, bez pomysłu, co z tą sprawą zrobić" - oceniła Piekarska. Jej zdaniem w kwestii krzyża na Krakowskim Przedmieściu "trzeba było zachować się bardziej stanowczo".
Jednocześnie w opinii Piekarskiej "z miesiąca na miesiąc prezydent Komorowski się rozkręcał". "Mam wrażenie, że coraz lepiej odnajduje się w roli głowy państwa. Pierwsze pół roku to było takie trochę bezradne poruszanie się, a teraz widać, że Bronisław Komorowski coraz lepiej czuje się w swojej prezydenckiej skórze" - oceniła.
Pytana, czy w jej opinii Komorowskiemu udało się zachować niezależność od Platformy Obywatelskiej, odparła: "Stara się być prezydentem wszystkich Polaków, stara się pokazać pewną niezależność". Zastrzegła jednocześnie, że bardzo trudno jest ocenić tę kwestię po pierwszym roku prezydentury. "Zwłaszcza, że to drugie półrocze to już przedbieg kampanii wyborczej" - zauważyła.
Zdaniem Piekarskiej trudno oczekiwać od jakiegokolwiek prezydenta zupełnego oderwania się od swojej formacji. Jak zauważyła, "ludzie wybierają jednak prezydenta związanego z pewnym ugrupowaniem politycznym".
Jednocześnie Piekarska sądzi, że Bronisław Komorowski "jest lepszym prezydentem niż się wydawało, że będzie". "Zdarzały się panu prezydentowi wpadki, ale myślę, że jest to bardziej materiał na anegdoty, niż coś, co ma jakieś poważne polityczne konsekwencje" - powiedziała.
Jak dodała, prezydenckie wpadki przyjmuje z przymrużeniem oka i uśmiechem. "Każdemu się może zdarzyć. Kładę to na karb stresu związanego z rozpoczęciem prezydentury, bo więcej ich się zdarzało na początku niż później" - powiedziała.
Zdaniem Piekarskiej Komorowski w roli prezydenta nie zasłużył na pełną piątkę, "ale w odniesieniu do poprzedniej prezydentury jest zdecydowanie lepiej". "Okazał się znacznie lepszym prezydentem niż spora część opinii publicznej myślała, że będzie. W skali od jeden do pięć daję czwórkę z takim bardzo dużym plusem" - powiedziała wiceszefowa SLD.
Pochwaliła Komorowskiego za ożywienie Trójkąta Weimarskiego i Grupy Wyszehradzkiej. Zastrzegła jednak, że rok to bardzo niewiele na rzetelną ocenę prezydentury. Jak zaznaczyła, "jest to dopiero rozbieg". "Oceniam tę prezydenturę jako dobrą. Biorąc pod uwagę możliwości konstytucyjne. Myślę, że Bronisław Komorowski jest dobrym prezydentem" - dodała.
Piekarska oczekuje, że prezydent jako zwierzchnik Sił Zbrojnych zajmie się naprawą sytuacji w wojsku. "Na bazie raportu komisji Jerzego Millera (badającej okoliczności katastrofy smoleńskiej), który pokazał olbrzymi bałagan panujący w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, absolutną fikcję kontroli, które były tam przeprowadzane, widać pewną degrengoladę panującą w polskim wojsku i wydaje mi się, że prezydent ma tu olbrzymie pole do działania" - powiedziała. Jak dodała, oczekiwałaby dużej aktywności prezydenta na tym polu.
Ponadto, w opinii Piekarskiej, bardzo dobrze w roli pierwszej damy odnalazła się małżonka prezydenta Anna Komorowska. "Bardzo ciekawa jest na przykład inicjatywa pani prezydentowej związana z uruchomieniem sceny w Belwederze i zapraszaniem kabaretów oraz zespołów muzycznych, co jest nawiązaniem do tradycji przedwojennych" - oceniła. Pochwaliła też prezydentową za zainicjowanie "interesujących debat m.in. o ochronie zwierząt".