Przyjaciele patrzą w jednym kierunku, uczestniczą w jednej sprawie. Taka jest natura przyjaźni zdefiniowana przez klasyków.
Truizmem jest stwierdzenie faktu, że słowa tracą dziś swoje znaczenie. Jednym z takich słów jest bez wątpienia „przyjaźń”, zwłaszcza jeśli poruszamy wątek przyjaźni z Bogiem. Jeśli nie rozumiejąc, czym jest przyjaźń, utożsamimy ją z kochaniem w sensie ogólnym, to okazuje się, że każdy, kto uznaje istnienie kochającego Boga, jednocześnie uważa się za Jego przyjaciela. A przecież relacje Pana Jezusa z ludźmi były zróżnicowane. Jeśli nie chcemy sprawy zupełnie rozwodnić i pozbawić pojęcia przyjaźni właściwej mu treści, to warto spojrzeć na te przypadki, kiedy sam Jezus mówi o przyjaźni. Na przykład: „Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić” (J 11,11). Święty Jan podkreśla w swojej Ewangelii, że Jezus miłował Łazarza, a przecież wiemy także, że gdy usłyszał o jego chorobie, celowo zatrzymał się trzy dni niedaleko miasta i poczekał, aż przyjaciel umrze. Istnieje związek pomiędzy ich przyjaźnią a śmiercią Łazarza. Wydaje się, że Łazarz został zaproszony przez Pana Jezusa, aby uczestniczyć w objawieniu chwały Bożej, i zaproszenie to przyjął.
Przyjaciele patrzą w jednym kierunku, uczestniczą w jednej sprawie. Taka jest natura przyjaźni zdefiniowana przez klasyków. Zażyła przyjaźń Jezusa i Łazarza pozwoliła na przeprowadzenie tak spektakularnego działania prorockiego, które zapowiedziało zmartwychwstanie Nauczyciela. Jeśli chcemy być Jego przyjaciółmi, powinniśmy mieć w sobie podobną jak Łazarz gotowość. Zrozumiała to św. Teresa Wielka, gdy podczas męczącej podróży pytała Pana Jezusa, dlaczego tak ciężko ją doświadcza, skoro przecież chce tylko wypełniać Jego wolę. Odparł, że tak postępuje ze swymi przyjaciółmi, aby mogli przez trud wzrastać duchowo. Święta odpowiedziała: „To już się nie dziwię, że masz ich tak niewielu!”. I rzeczywiście, niewielu jest tych, którzy gotowi są, by to ich życie stało się miejscem objawienia chwały Bożej.