Wszedł w płomienie. Gdy oprawcy zobaczyli, że ogień nie spala jego ciała, dźgnęli go sztyletem. Biskup Polikarp śpiewał na stosie.
Między dwoma rosłymi legionistami szedł pochylony staruszek. Wokół kłębił się ciekawski tłum. Część ludzi przyszła, by zobaczyć krwawe widowisko, pozostała część, by ujrzeć po raz ostatni człowieka, którego uważała za świętego. Polikarp, biskup Smyrny, którego oskarżono o lekceważenie pogańskiego zwyczaju, podszedł do ustawionego pośrodku stosu, zrzucił szaty. Był uczniem Jana Ewangelisty i biskupem Smyrny, do której adresowany był drugi z siedmiu listów Apokalipsy. Stała tu wielka świątynia greckiego Zeusa – ojca bogów, i mniejsze „kapliczki” poświęcone Apollowi – bogu słońca, władającemu morzem Posejdonowi oraz bogini miłości i piękna Afrodycie.
Podobno sam prokonsul nakłaniał Polikarpa do zaparcia się wiary. Sędziwy biskup mógł ocalić skórę, a jednak odpowiedział: „Osiemdziesiąt sześć lat służę Chrystusowi, nigdy nie wyrządził mi krzywdy, jakżebym mógł bluźnić memu Królowi i Zbawcy?”.
Gdy oprawcy chwycili jego dłonie, by unieruchomić je, przybijając do drzewa, odparł: „Pozostawcie mnie tak. Ten, który mi daje siłę do zniesienia ognia, sprawi też, że nawet i bez waszych gwoździ wytrwam nieruchomo na stosie”. Wówczas tłum oniemiał. Stojący na środku areny starzec z wykręconymi do tyłu i związanymi mocnym sznurem rękoma… zaczął śpiewać. „Ojcze błogosławionego i ukochanego Syna Twojego, Jezusa Chrystusa, wysławiam Cię, żeś mnie raczył w tym dniu i w tej godzinie zaliczyć w poczet Twoich męczenników i wraz z nimi dałeś mi udział w kielichu Twego Pomazańca!” – modlił się. „Wielbię Cię, błogosławię i chwalę przez ukochanego Syna Twego, Jezusa Chrystusa, przez którego niech Ci będzie chwała wraz z Nim i Duchem Świętym, teraz i przez przyszłe wieki. Amen” – wołał.
„Mężny atleta Chrystusa” (tak określił męczennika św. Ireneusz) ze środka ognia wysławiał Najwyższego. Podpalono stos. Świadkowie wspominali potem: „Ujrzeliśmy wtedy rzecz niezwykłą. Albowiem ogień utworzył jak gdyby sklepienie, na wzór żagla wydętego wiatrem, i otoczył zewsząd postać męczennika; on sam zaś był nie jak palone ciało, lecz jak chleb, który się wypieka, lub jak złoto i srebro wytapiane w ogniu. I uczuliśmy również woń, jakby powiew kadzidła czy też cennych pachnideł. A bezbożni widząc, że ogień nie może strawić ciała, rozkazali katowi przebić go mieczem. Gdy to uczynił, wytrysnęło tyle krwi, że zagasł ogień i cały tłum zdumiał się, widząc tak wielką różnicę pomiędzy niewiernymi a wybranymi”.
„Piszemy wam, bracia, o tych, co ponieśli śmierć męczeńską i o błogosławionym Polikarpie, który przez męczeństwo swoje położył niejako pieczęć na prześladowaniu i przyczynił się do jego zakończenia (…) Doszli [oni] do takiej mocy ducha, że nikt z nich nawet nie westchnął ani nie jęknął. Pokazali nam wszystkim, że w owej godzinie tortur wielkoduszni męczennicy chrystusowi nie są już w ciele i że to raczej Chrystus jest właśnie przy nich i z nimi rozmawia” – czytamy w „Męczeństwie świętego Polikarpa, biskupa Smyrny”.
Marcin Jakimowicz
Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.