Jak nie zgłupieć?

Istnieje powszechne przekonanie, że nowe technologie nas ogłupiają. Czarne wizje snują ci, którzy także nowymi technologiami się posługują, a więc – konsekwentnie – osoby głupsze od swoich przodków. Cóż, długopis też był kiedyś nową technologią, tak samo jak powszechna umiejętność pisania i czytania.

I tak znane są głosy mówiące (w przeszłości), że czytanie i pisanie uwstecznia, bo powoduje, że nie będziemy musieli zapamiętywać. Faktycznie, aż tak bardzo nie musimy, ale coś jest nie tak w stwierdzeniu, że nowe technologie ogłupiają, skoro świat jest coraz bardziej złożony i zaawansowany. Hola, hola – może ktoś powiedzieć. Rzeczywiście jest coraz bardziej zaawansowany, ale twórcami takiego świata są nieliczni, ci, którzy nowymi technologiami potrafią się posługiwać, natomiast ci, którzy tych umiejętności nie posiedli… głupieją. Jeżeli tak jest faktycznie (a nie uważam, że to prawda), przepisem na to, by nie zgłupieć (mając dostęp do nowych technologii), jest edukacja. Jest „potrafienie”, jest „umiejętność” i jest „świadomość”. Jeżeli jesteśmy tego pozbawieni, zrobimy sobie krzywdę wykałaczką, o nożu czy łyżce do jedzenia zupy nie wspominając.

W to wszystko wpisuje się sztuczna inteligencja i – szerzej mówiąc – technologie cyfrowe w ogóle. To jest właśnie historia o sztucznej inteligencji albo – jeszcze szerzej – o technologiach cyfrowych. Jest wiele badań, które wskazują na to, że nieodpowiednio używane, przestają być tylko wsparciem, a zaczynają być także ogłupiaczem. Duże modele językowe (np. takie jak chat GPT) powodują, że przestajemy krytycznie myśleć. Zbyt rozwinięte systemy, gdy zawiodą, powodują, że ich użytkownicy stają się jak dzieci we mgle. To może być bardzo groźne, kiedy mówimy np. o autonomicznych samochodach czy autopilotach w samolocie. Przestajemy sami rozwiązywać problemy, bo nie musimy. Ale rozwiązując je wcześniej, więcej rozumieliśmy, więcej analizowaliśmy. Badania pokazują, że to rozwija kreatywność i abstrakcyjne myślenie, ale również poczucie wartości tego, co się robi.

No właśnie, przestajemy sami rozwiązywać problemy, bo nie musimy. Tylko czy z faktu, że czegoś nie musimy, wynika, że nie możemy albo że nie powinniśmy? Wiele z tego, co robimy, wynika z konieczności – to jasne – ale warto bardziej świadomie podchodzić do technologii. Regulować ją tak, by rozwijała. Warto zastanowić się nad nowego rodzaju sposobami weryfikującymi wiedzę. Skoro „napisanie” wypracowania trwa dzisiaj mniej więcej tyle, ile kilka kliknięć myszką, jaki sens w ich zadawaniu i sprawdzaniu? Sens jest w myśleniu, planowaniu, porządkowaniu myśli. Ale czy to można osiągnąć, zadając tylko prace pisemne? Myślimy o tym? Zastanawiamy się nad tym? Czy już machnęliśmy ręką, stwierdzając, że nowe technologie ogłupiają i w zasadzie nic nie da się z tym zrobić?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek Tomasz Rożek Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Założyciel i prezes Fundacji Nauka To Lubię. Autor wielu książek o tematyce popularnonaukowej. Obecnie stały współpracownik „Gościa Niedzielnego”.