Mamy niezbity dowód na to, że dowódca podał komendę "odchodzimy", czego nie mogli wiedzieć twórcy raportu MAK, ponieważ nie dysponowali tą transkrypcją zapisu rozmów w kabinie - mówił członek komisji Millera Edward Łojek, odnosząc się do uwag MAK na temat polskiego raportu.
Jak dodał inny członek komisji Maciej Lasek, dowódca ponad wszelką wątpliwość po przekroczeniu 100 metrów wydał komendę "odchodzimy na drugi krąg".
"Z punktu widzenia zasady współpracy załogi wieloosobowej każda komenda wydana przez pilota czy dowódcę musi być potwierdzona przez pilota monitorującego, czyli tego, który był drugim pilotem. Dowódca załogi ponad wszelką wątpliwość po przekroczeniu 100 metrów - niestety wg wskazań wysokościomierza radiowego - wydał komendę +odchodzimy na drugi krąg+. Potwierdził tę komendę drugi pilot. W lotnictwie nie ma czegoś takiego, żeby - jeżeli jest wydana komenda i jest potwierdzona - nic się nie działo i żeby ktoś czekał dalej" - mówił Lasek.
"W naszym raporcie wykazaliśmy, że zwłoka spowodowana niewłaściwym wyszkoleniem załogi i przyjęciem niewłaściwego sposobu realizacji tego odejścia na drugi krąg była powodem zderzenia z ziemią" - dodał.