Potrzebny jest przewodnik małego pielgrzymowania. Wiem, że praca ogromna, ale oczekiwana.
Każde pielgrzymowanie jest wielkie w swej treści, w zamyśle, w podejmowanym celu oraz intencji. Pojechaliśmy jeszcze wiosną na takie małe... Może nie była to tylko pielgrzymka, ale jednak. My – to znaczy księża naszego dekanatu. Niedaleko. Samochodami trzy kwadranse. Niewielkie miasteczko, dwa kościoły – jeden z loretańskim domkiem. Drugi zabytkowy, ciekawy, z taką sakralną, przenikniętą świetlistym mrokiem i przeszłością atmosferą. Czuć tutaj, że to „namodlony” kościół. Kilka kilometrów dalej niewielki klasztor. Też z historią. Ciekawą. W czasie wakacji wspomniałem o tym parafianom, ludzie podchwycili temat i pojechaliśmy. Wierzch, Mochów, Głogówek, Prudnik. Co? Niewiele albo i nic nie mówią te nazwy? Prudnik – tu był przetrzymywany przez komunistów kard. Wyszyński, prymas Polski. Czy to nie pielgrzymka i poznawanie historii równocześnie? A przy tym urocze, ciche, pełne szczególnego nastroju miejsce. Głogówek – ostatnio był tu kard. Grocholewski i koronował loretańską statuetkę Czarnej Madonny. Zatem – to nie jeden z wielu kościołów, ale sanktuarium. Nawet dzieci zasłuchane w opowieść franciszkanina. W drugim rogu głogóweckiego rynku fara. Niesamowita stylowo – gotyk wypełniony barokiem. Nie tylko w wystroju, ale i w elementach architektonicznych. Ale nie to najważniejsze. To w tym kościele rozegrała się scena opowiedziana przez Sienkiewicza w XXI rozdziale „Potopu”. Tu modlił się Jan Kazimierz, król Polski, tu odnalazł go Kmicic. No dobrze, Kmicic niech już zostanie literacką postacią. Ala Jan Kazimierz rzeczywiście w Głogówku (Sienkiewicz nazywa miasto Głogowa) przebywał w czasie szwedzkiego najazdu. To księstwo leżące poza granicami Rzeczypospolitej było wtedy własnością Wazów. Przemiły proboszcz oprowadza, posiłkując się profesjonalną prezentacją dźwiękową. A potem odtwarza świetnie nagraną scenę z „Potopu”. No i jeszcze krypty grobowe Oppersdorfów. A po drodze niedaleko do Mochowa i Wierzchu. To taki łącznik z Jasną Górą. Pamiętający czasy średniowiecza klasztor paulinów. I tu, w czas wojennych zawieruch przed kilkuset laty, ukrywany był jasnogórski obraz. W kilku zresztą miejscach okolicy. Została z tamtych czasów kopia. Zagadkowa i tajemnicza. Czy to nie pielgrzymka, gdy ktoś tu przybywa? Niewielu ludzi o tych i podobnych miejscach wie. Dlatego potrzebny jest – i to w skali całej Polski – przewodnik małego pielgrzymowania. „Gość Niedzielny” początek zrobił, ale to tylko początek. Wiem, że praca ogromna, ale oczekiwana. Kilku zapaleńców pilnie potrzeba!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak