– Ubieraliśmy się odświętnie i gromadziliśmy wokół radia. Nasze domy stawały się kościołem – wspomina s. Emilia. Przez lata Radio Watykańskie było dla grekokatolików jedyną szansą na przeżywanie liturgii.
Był rok 1946. Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-ukraińskiego, znany powszechnie jako Kościół greckokatolicki, który znalazł się na terenie Związku Radzieckiego, w 1946 r. został zlikwidowany i siłą wcielony w struktury Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Po aresztowaniu wszystkich biskupów i większości kapłanów przestał istnieć, nabożeństwa zostały zakazane, a zgromadzenia zakonne – rozwiązane.
Część wiernych przeszła do rosyjskiej cerkwi prawosławnej. Inni, którzy mieli w pobliżu kościoły rzymskokatolickie, tam uczestniczyli w liturgii. Wielu jednak trwało przy Boskiej liturgii sprawowanej w języku ukraińskim dzięki falom radiowym.
Z Watykanu na Ukrainę
Budynek Radia Watykańskiego znajduje się przy Piazza Pia – dokładnie naprzeciwko charakterystycznej okrągłości Zamku Anioła. Tylko kilka kroków dzieli nas od Watykanu. To z tego miejsca od 1966 roku w każdą niedzielę i we wszystkie święta kościelne sprawowana jest msza w rycie bizantyjskim. W kaplicy obok zwyczajnego wyposażenia świątyni uwagę przykuwa niewielka reżyserka z pełnym sprzętem radiowym.
– Dla rodzin mieszkających w wioskach Radio Watykańskie było jedyną szansą na udział w liturgii. Do cerkwi prawosławnej iść nie chcieli, a kościoły katolickie też często były zamykane – można je było znaleźć tylko w większych miastach – opowiada s. Emilia ze Zgromadzenia Sióstr Służebnic Niepokalanej Maryi Panny. Pogodna, drobniutka, z filuternym błyskiem w oku i niekończącym się dowcipem („Wiecie, ile osób pracuje w Watykanie? Mniej więcej połowa”), dziś sama pracuje w sekcji ukraińskiej Radia Watykańskiego. Jej dzieciństwo i młodość upłynęły jednak w ukraińskiej wiosce.
– Msze z Radia Watykańskiego były ratunkiem dla całych pokoleń: pokolenia moich rodziców, mojego. Nasze domy w każdą niedzielę stawały się kościołem – wspomina. – Wszyscy domownicy ubierali się odświętnie, włączaliśmy radio i zachowywaliśmy się jak w kościele – w tych samych momentach wstawaliśmy czy siadaliśmy. Nie było mowy, żeby w tym czasie ktokolwiek w domu zajmował się czymś innym! – podkreśla. Wspomina, że z okolicznych domów także słychać było dźwięki liturgii.
Komuniści zakłócali… i słuchali
Komuniści oczywiście próbowali zakłócać częstotliwość radiową, zdarzało się, że stacja musiała przenosić się na inne pasmo, ale wierni nie poddawali się i pomimo szumów i trzasków uczestniczyli w liturgii. – Naszą sąsiadką była pobożna kobieta, której syn miał wysokie stanowisko w partii komunistycznej. I ten syn przyjeżdżał do mamy w każdą sobotę późnym wieczorem, kiedy już było ciemno. Zostawał do niedzieli i razem z nią słuchał Boskiej liturgii, a potem wracał do siebie – wspomina siostra Emilia.
Wierni traktowali radio jako swoją ogromną parafię. – Wiedzieliśmy, którzy księża mówią najlepsze kazania, czekaliśmy na swoich ulubieńców – wspomina z uśmiechem zakonnica. W kościołach wschodnich ogromne znaczenie w liturgii odgrywa śpiew. Nie brakowało go także w celebracjach radiowych. – Chór prowadziła pani Tatiana Shuflin. Była znaną we Włoszech śpiewaczką operową – jej pseudonim artystyczny to Xenya Verhoviniec – ale postanowiła poświęcić się służbie Bogu. Stworzyła chór, w którym śpiewały siostry z mojego zgromadzenia – kiedy Kościół greckokatolicki został wyrzucony z Ukrainy, to do Rzymu przeniósł się nasz dom generalny – a także siostry bazylianki czy ojcowie i bracia bazylianie. Pani Tatiana prowadziła ten chór przez prawie 60 lat, dopiero niedawno przeszła na emeryturę – zaznacza zakonnica.
Ludzie listy piszą
Oprócz niedzielnej liturgii Radio Watykańskie nadawało też ukraińskim grekokatolikom katechezy, przygotowywane przez Siostry Służebnice Najświętszej Maryi Panny. Cykle dotyczyły prawd wiary, sakramentów czy przykazań. Oddzielnie prowadzone były katechezy dla dzieci. Siostra Denisa przez wiele lat prowadziła autorską audycję o codziennym życiu wiary. 44 lata przy radiowym mikrofonie służyła s. Lidia Korotkova, pojawiająca się na antenie pod pseudonimem s. Irina. Poprowadziła wiele tysięcy audycji, część z nich adresowanych było do dzieci i młodzieży. – Dzięki radiu miałam świadomość religijną, czułam się członkiem wspólnoty mojego Kościoła. Moi rodzice wierzyli bardzo głęboko i dbali o przekazanie nam wiary – zawozili nas do Lwowa, żeby tam w rzymskokatolickim kościele przystąpić do spowiedzi i Komunii świętej. Ale podstawą było to coniedzielne spotkanie wokół radia i wspólna modlitwa. W 1990 roku, krótko po tym, jak Kościół grekokatolicki wyszedł z podziemia, wstąpiłam do zgromadzenia, a kilkanaście lat później sama zaczęłam pracę w Radiu Watykańskim – uśmiecha się siostra Emilia.
Kiedy po 1989 roku żelazna kurtyna zaczęła powoli pękać, Radio Watykańskie musiało zmierzyć się z jeszcze jednym wyzwaniem. Do siedziby rozgłośni zaczynały przychodzić listy – najpierw setki, a potem, już po upadku komunizmu, dziesiątki tysięcy rocznie. Ludzie pisali o swoich rozterkach w życiu duchowym czy rodzinnym, szukali odpowiedzi na swoje pytania, umocnienia w wątpliwościach. Początkowo pisali szyfrem, aby cenzura nie zatrzymała ich wiadomości. Pracownicy Radia i zaprzyjaźnione z nim zgromadzenia zakonne całymi godzinami, często do późnej nocy odpisywali na listy i odsyłali odpowiedzi gdzieś w głąb Ukrainy. Aby przychodzące na Ukrainę przesyłki nie wzbudzały podejrzeń, listy wysyłane były z włoskiej poczty, położonej 6 przecznic od Radia Watykańskiego.
Nawet po upadku ZSRR i całkowitej rehabilitacji Kościoła greckokatolickiego były miejsca, do których kapłani docierali sporadycznie. – Już jako siostra zakonna odwiedziłam wioskę na Zakarpaciu. Ksiądz przyjeżdżał tam raz w miesiącu. W pozostałe niedziele wierni gromadzili się w cerkwi, a na tetrapodzie – podwyższeniu na środku, gdzie zwykle kładzie się ikonę – stawiali odbiornik i łączyli się w modlitwie z liturgią, sprawowaną tuż obok Watykanu – wspomina s. Emilia.
Ukraińska sekcja Radia Watykańskiego dokładnie przed dwoma miesiącami świętowała swoje 85-lecie. Od 2007 r. pracami ukraińskiej sekcji kieruje o. Taras Kotsur, należący do Bazyliańskiego Zakonu św. Jozafata.
Agnieszka Huf
Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Autorka książki „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942)”.