Personel USAID wraca do kraju

Taki nakaz wydała administracja Trumpa.

Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa poinformowała we wtorek, że odwołuje do kraju niemal cały personel USAID. Pracownikom agencji przekazano, że mają 30 dni na powrót, chyba że zostaną uznani za "personel niezbędny". Zwolnieni zostaną zewnętrzni podwykonawcy.

Pogłoska o możliwości podjęcia tak drastycznej decyzji krążyła od kilku dni - podała agencja AP. Inne pomysły na ograniczenie wydatków i działalności USAID ograniczały się do zamknięcia najmniejszych i ograniczenia personelu większych placówek.

Już wcześniej po decyzji prezydenta Trumpa o zamrożeniu pomocy zagranicznej zwolniono tysiące osób i zamknięto wiele programów agencji pomocowej. W poniedziałek centrala USAID w Waszyngtonie została zamknięta, a jej komputery i serwery - wywiezione. Elon Musk, miliarder odpowiedzialny za program zmniejszania wydatków budżetowych w USA i stojący na czele Departamentu Wydajności Państwa (DOGE), pochwalił się w serwisie X, że "spędził weekend wpychając USAID do niszczarki".

Masowe zwolnienia personelu oznaczają zakończenie wartych miliardy dolarów projektów realizowanych w około 120 krajach. Wśród nich są zarówno działania pomocowe związane np. ze wspieraniem edukacji afgańskich dziewczynek, czy współpraca przy dostarczaniu czystej wody jak też pomoc dla odpierającej rosyjską inwazję Ukrainy. W portach stoją statki załadowane wartymi setki milionów dolarów lekami i żywnością. Dostarczyły je przed decyzją Trumpa amerykańskie firmy.

Zostały już wstrzymane programy związane z ochroną zdrowia, w tym program HIV/AIDS, który uratował ponad 20 milionów istnień ludzkich w Afryce. To samo dotyczy programów monitorowania i rozmieszczanie zespołów szybkiego reagowania w takich przypadkach jak wybuch epidemii wirusa Ebola w Ugandzie.

Demokratyczni ustawodawcy twierdzą, że USAID jako niezależna agencja nie może zostać zamknięta bez zgody Kongresu, zaś jej zagraniczna działalność jest niezbędna dla cementowania sojuszy oraz ograniczania wpływów Rosji, Chin i innych rywali USA.

Decyzja o odwołaniu do kraju pracowników prawdopodobnie będzie kosztować rząd dziesiątki milionów dolarów w kosztach podróży i relokacji. Wśród odwołanych znajdują się także urzędnicy służby cywilnej, którym przysługuje ochrona prawna przed arbitralnym zwolnieniem i urlopowaniem bez podania przyczyny.

Skierowana do odwoływanych pracowników informacja pojawiła się, gdy sekretarz stanu USA Marco Rubio odbywa zagraniczne wizyty, podczas których spotykał się również z personelem największych placówek USAID - w Salwadorze i Gwatemali. Podczas konferencji prasowej we wtorek Rubio zapewnił, że jest od dawna zwolennikiem pomocy zagranicznej. "Ale pomoc nie jest działalnością charytatywną" - dodał. Jego zdaniem każdy dolar wydawany przez rząd USA musi wspierać ważne interesy kraju.

Od redakcji Wiara.pl

Sęk w  tym, że to tylko jedna część prawdy. Druga część to fakt, że instytucja ta wspierała cenzurę, kulturę woke, LGBT+ a nawet sfinansowała posiłki, które trafiały do terrorystów. Więcej przeczytać można na portalu "wpolityce". Można kliknąć TUTAJ

 

 

 

Wszystkie grzechy USAID. Cenzura, wokeizm, strumienie kasy na LGBT+, a nawet... finansowanie posiłków, które trafiały do terrorystów

« 1 »