Światowy Dzień Młodzieży w Madrycie pomoże w odkrywaniu wielkości, piękna wiary, ale i Kościoła – uważa bp Henryk Tomasik. W rozmowie z KAI krajowy duszpasterz młodzieży wspomina m.in. poprzednie spotkania młodzieży świata, mówi o swojej drodze wiary, trudnościach przed jakimi stoi młode pokolenie i potrzebie gorliwych przewodników duchowych dla młodzieży.
Paradoksalnie coś, co nie udało się komunistom, a z czym mamy do czynienia dzisiaj...
- Paradoksalnie tak. Jest taki piękny tekst Cypriana Kamila Norwida:
„O! katolicy szanowni... ta wasza
O Chrystusową potęgę obawa
To jeszcze resztki wnętrzności Judasza,
Co się po świecie rozwlekły jak lawa -
To Piotrowego odłamek pałasza,
Co, przed zaparciem się, z pochew dostawa!
Gdybyście wiarę mieli, to już dawno
Widzielibyście, że glob jest kościołem,
Który ma oną bazylikę sławną
Piotrową niby ołtarzem i stołem...
Ale wam trzeba Kościół w ołtarz wcisnąć
I zamknąć - i straż postawić przy grobie,
Żeby za prędko nie mógł Bóg wybłysnąć...
- Czekajcież... wstanie On - w cało-osobie”.
Jest i druga strona medalu. Na Światowe Dni Młodzieży przybywają milionowe rzesze młodych ludzi, tysiące uczestniczą w spotkaniach nad Lednicą, setki tysięcy młodych na szlakach pieszych pielgrzymek. Problem leży chyba na tym, że ta wielka manifestacja wiary w niewielkim stopniu przekłada się na życie codzienne młodego Polaka?
- Myślę, że te osoby, które dobrze przeżyły wakacyjne rekolekcje oazowe, dobrze włączyły się w „rekolekcje w drodze”, uczestniczyły np. w obozach KSM czy w innych formach „wakacji z Bogiem” - są to ludzie głębszej wiary i żyją nią na co dzień. Może wielu młodym brakuje jeszcze entuzjazmu wiary, szczególnie w szkole. Wyznawania wiary całym życiem powinniśmy się uczyć wszyscy, dla których Jezus Chrystus jest Mistrzem.
Może za bardzo silimy się na wielkie wydarzenia a bardziej potrzeba nam prostoty w przepowiadaniu wiary?
- Naszej młodzieży trzeba przypominać o fundamentach. Pamiętam grupę z duszpasterstwa akademickiego, z którą odkryliśmy, że trzecia Modlitwa Eucharystyczna jest niezrozumiała. Zatem cały semestr był poświęcony temu zagadnieniu. Po kilku latach młodzież powiedziała mi, że był to najtrudniejszy semestr. Fundamenty są bardzo ważne i dlatego w codziennej pracy powinniśmy rozmawiać z młodymi ludźmi na temat liturgii, Pisma Świętego, wyjaśniać sens podstawowych zasad moralnych, rozważać dylematy związane z sumieniem. To są podstawowe rzeczy...
I własną postawą wskazywać, że Bóg jednak istnieje...
- Teraz młodzież raczej nie dyskutuje. Na początku mojej pracy w duszpasterstwie akademickim młodzi ludzie chcieli dyskutować. Teraz oczekują jasnej odpowiedzi, w którym kierunku iść. Oczekują pomocy w kształtowaniu postaw, poczucia pewności i pogłębienia duchowości.
Jak ochronić młodzież przez coraz liczniejszymi zagrożeniami, indyferentyzmem i relatywizmem moralnym?
- Poprzez tworzenie środowiska wiary i umacnianie wspólnot młodych ludzi, które żyją pozytywnymi treściami.
Ksiądz Biskup mówi, że można młodych ustrzec przed negatywnymi zjawiskami poprzez wspólnotę tylko, że problem polega na tym, że większość nie uczestniczy w tej wspólnocie.
- To jest nasze zadanie. Oczywiście bardzo dużo osiąga się przez katechezę. Jest to już ogromna szansa, żeby wprowadzać w coraz głębsze życie wiarą. Bardzo trudno jest jednak doprowadzić człowieka do wewnętrznej aprobaty poznanych prawd i zasad moralnych. Czym innym jest przekazanie prawdy, a czym innym przekazanie jej tak, aby ona została przyjęta i uznana za fundament wolnych decyzji i ukierunkowania życia. Dobry przewodnik duchowy, spowiednik, dobra wspólnota – to ogromna pomoc dla młodego człowieka.
Czy czasami te wspólnoty, skądinąd wspaniale działające, nie są zbyt zamknięte? Czy nie zamykają się przed osobami, które są na rozdrożu?
- Wspólnota, która służy sobie albo przeciwstawia się innej wspólnocie, traci ducha i stawia siebie pod znakiem zapytania. Czy żyje ona prawdziwym duchem chrześcijańskim? Dobra wspólnota jest otwarta na kontakt z innymi. Nie ma w niej tendencji do przeciwstawiania się innym wspólnotom i wywyższania się. Jest także otwarta na przyjęcie każdej osoby.
Ksiądz Biskup wspominał o katechezie jako jednej z bardzo ważnych dróg dotarcia do młodych. Rodzi się jednak pytanie. Dzisiaj katecheza traktowana jest jako jeden z przedmiotów szkolnych, stała się kolejną lekcją. Nie powinna ona stać się bardziej katechezą, jak wskazuje sama nazwa, a nie lekcją religii?
- To sprawa zarówno języka, jak i treści. Na pewno wyrażenia „lekcja religii”, „jeden z przedmiotów” są trochę niebezpieczne. Celem katechezy, także w szkole, jest pomoc w kształtowaniu dojrzałej wiary. Jeżeli katecheza służy kształtowaniu dojrzałej wiary, która będzie się wyrażała także przez postawę, czyny i świadectwo – to bardzo dobrze.
Miłość, seks to ważne tematy w życiu młodego człowieka. Co Kościół proponuje, co powinien proponować młodemu człowiekowi w tym aspekcie? Widzimy na co dzień świat medialny ociekający seksem, młody człowiek od dzieciństwa styka się z nim, jest przez niego brutalnie atakowany...
- Tu pojawia się problem odpowiedzialności starszego pokolenia; odpowiedzialności ludzi mediów, problem publikacji, ich zamieszczania, gazet, czasopism, ale także informacji w internecie. Podkreślam po raz kolejny, że to nie jest problem młodzieży, ale starszego pokolenia. Pojawia się palące pytanie, co starsze pokolenie proponuje młodym ludziom? Druga sprawa to ukierunkowanie młodych ludzi na coś pozytywnego i wskazywanie na wartości. Każde z przykazań, tak jak każda norma moralna, broni jakiejś wartości. Pokazanie Bożych przykazań w tych kategoriach, że każde z nich zabezpiecza, broni jakiejś wartości - byłoby pomocą w kształtowaniu postawy młodzieży Kościół ukazuje wielką wartość człowieka, rodziny, miłości. Uczy także dobrego rozumienia wolności i odpowiedzialności.