Jezus, Syn Boży, przybrał ludzką naturę („uczestniczył w ciele i krwi”).
1. Jezus, Syn Boży, przybrał ludzką naturę („uczestniczył w ciele i krwi”). Uczynił to po to, aby wybawić nas od śmierci. Autor Listu do Hebrajczyków wskazuje, że Jezus przez swoją śmierć pokonał diabła. Dawid Stern, żydowski komentator Nowego Testamentu, pisze obrazowo, że Jezus „okpił tego, który miał władzę nad śmiercią, czyli Przeciwnika”. Umierając jako nieśmiertelny Bóg, Jezus przechytrzył szatana. Zadał w ten sposób śmierć naszej śmierci. Wprawdzie nadal musimy umierać, więc pozornie nic się nie zmieniło, ale nie musimy już bać się śmierci jako czegoś definitywnego i ostatecznego, bo wiemy, że miłość Jezusa jest silniejsza niż śmierć.
2. „Aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli”. To bardzo ciekawe sformułowanie. Skutkiem grzechu Adama jest śmierć. Wschodnia tradycja akcentuje, że to właśnie lęk przed śmiercią prowadzi człowieka do grzechu. Ponieważ człowiek wzdryga się przed groźbą unicestwienia, dlatego walczy o „swoje” w egoistyczny sposób. W tej koncepcji to z lęku przed śmiercią rodzą się pożądanie, chciwość, pogoń za przyjemnością, wykorzystywanie innych ludzi itd. Jest w tym sporo racji. Jeśli śmierć jest ostatecznym kresem naszego istnienia, to wtedy lęk o doczesne życie staje się motorem napędowym ludzkich wyborów. A to prowadzi do duchowej niewoli. Wolność daje świadomość, że śmierć jest pokonana.
3. List do Hebrajczyków ukazuje Jezusa jako arcykapłana. To nawiązanie do żydowskiego kultu. Jezus nie należał do pokolenia lewitów, był z pokolenia Judy. Ale Jego śmierć z miłości do Ojca i ludzi była jednym wielkim aktem kultu, była modlitwą przebłagania za grzechy ludu. W Jezusie dokonuje się radykalne oczyszczenie człowieczeństwa z nieposłuszeństwa Bogu. W tym sensie jest arcykapłanem na wieki. Przychodzi z pomocą wszystkim poddanym próbie, którą jest ludzkie życie. Zostajemy przygarnięci przez Jezusa, otoczeni Jego miłością, łaską. Ofiarowanie Jezusa w świątyni jerozolimskiej było zapowiedzią tego, co się dokona na krzyżu.
4. Jak to wszystko przełożyć na nasze życie? Jezus upodobnił się do nas, śmiertelnych i grzesznych, po to, abyśmy się upodobnili do niego – świętego, nieśmiertelnego. Dzieło zbawienia wymaga zawsze z naszej strony uznania z pokorą, że potrzebujemy ratunku, i szukania tego ratunku w Jezusie – naszym arcykapłanie. Jeśli w Nim widzę moją nadzieję, wtedy nie boję się śmierci. Żyję jako człowiek prawdziwie wolny. Potrafię dawać siebie Bogu i innym z hojnością. Miłość jest traceniem siebie i śmierć jest także utratą siebie. Jest tu podobieństwo. Ludzie boją się kochać, bo lękają się czegoś definitywnego, obawiają się straty, boją się, że jeśli dadzą komuś siebie, to już nie odzyskają z powrotem tego, co dali. Ale tylko przez miłość można pokonać śmierć. Tak zrobił Jezus. Każda ludzka miłość, jeśli nie ma być zatraceniem, musi być jakoś podpięta pod miłość Jezusa, z Nim zjednoczona. Taka miłość staje się czynem kapłańskim, czyli modlitwą. I prowadzi do życia na wieki.
Ks. Tomasz Jaklewicz W II czytaniu