Wzrost gospodarki USA w pierwszej połowie tego roku był znacznie słabszy niż oczekiwano - wynika z najnowszych danych rządowych. Sytuację pogarsza przeciągający się spór o podniesienie limitu zadłużenia i bessa na giełdzie papierów wartościowych.
Jak podało w piątek Ministerstwo Handlu, PKB wzrastał w II kwartale tego roku w tempie 1,3 proc. w skali rocznej - o 0,5 proc. wolniej niż przewidywali ekonomiści.
Rząd skorygował także w dół dane za I kwartał - PKB wzrósł w tym okresie tylko o 0,4 proc., a nie - jak dotychczas podawano - o 1,9 proc. Zrewidowano również dane za IV kwartał ub.r. - zamiast wzrostu o 3,1 proc. odnotowano tylko 2,3 proc.
Słaby wzrost w pierwszych miesiącach tego roku przypisywano czynnikom nadzwyczajnym, jak trudności z dostawami z Japonii w związku z kataklizmem w tym kraju i wysokimi cenami benzyny. Słabe wyniki za II kwartał sugerują, że u źródeł anemicznego wzrostu są głębsze, bardziej fundamentalne przyczyny.
Słaby wzrost powoduje, że bezrobocie wciąż utrzymuje się na poziomie ok. 9 procent.
W USA panuje niepokój o sytuację gospodarki w związku ze sporem między Białym Domem a Republikanami w Kongresie o podniesienie ustawowego pułapu długu publicznego. Został on osiągnięty już miesiąc temu.
Ekonomiści ostrzegają, że jeśli nie przedłuży się rządowi uprawnień do dalszego zaciągania pożyczek, może dojść do obniżenia ratingu wiarygodności kredytowej USA.
Giełda na Wall Street dołuje od prawie tygodnia. W piątek wskaźnik Dow Jones spadł od razu na początku transakcji o ponad 100 punktów.