Czytałem opinię, że skoro pierwsze łzy Maryja uroniła 13 grudnia, to znaczy, że opłakuje obecny rząd Rzeczpospolitej… Jeśli nad czymś lub nad kimś może płakać Maryja, to tylko nad jednym: że krew Jej Syna jest niweczona, że przelał ją, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno, a ci, którzy tę krew piją i wielbią, nie widzą w drugim brata.
24.01.2025 11:09 GOSC.PL
Przed świętami Bożego Narodzenia pojawiła się w mediach informacja, że wierni zauważyli wilgotne krople pojawiające się na obrazie Matki Bożej w łódzkiej katedrze. Jak każde zjawisko, które odbiega od normy, także to zaintrygowało wielu. Niektórzy mówią o nim z akademicką precyzją opisując to, co dostrzega „mędrca szkiełko i oko”, inni przemawiają językiem wiary mówiąc o cudzie. Władze łódzkiego Kościoła jak dotąd nie komentują sprawy.
Z cudami w Kościele było zawsze i nadal jest tak: jeśli jakieś zjawisko wydaje się wyłamywać spod znanych nam zasad praw natury, uważnie badamy je pod kątem dostępnej nam wiedzy i dopiero, gdy ludzie nauki bezradnie rozłożą ręce i stwierdzą, że nie są w stanie wytłumaczyć tego, co się dzieje, otwiera się przestrzeń dla religijnej interpretacji cudownego zjawiska. Religia chrześcijańska opiera się zarówno na rozumie jak i na wierze, oba skrzydła są potrzebne, żeby nie rozbić się podczas lotu ku prawdzie.
Z tego co wiem, Kościół łódzki nie zaprosił jeszcze ekspertów do przyjrzenia się zjawisku, możliwe więc, że wilgoć skrapla się w konkretnym miejscu obrazu z całkiem naturalnych przyczyn. Przyjmijmy jednak na potrzeby tego felietonu, że Archidiecezja Łódzka ściągnęła do łódzkiej katedry naukowców z NASA i innych renomowanych ośrodków naukowych świata, żeby wyjaśnili, co się dzieje z tym obrazem, a oni po przeprowadzeniu dokładnych badań i analiz, pomiarów i wyliczeń kończą raport słowami: nie potrafimy wyjaśnić zjawiska. Niech więc będzie, że w łódzkiej katedrze obraz Maryi płacze.
Niektórzy już są w tym momencie i komentują cud. Czytałem opinię, że skoro pierwsze łzy Maryja uroniła 13 grudnia, to znaczy, że opłakuje obecny rząd Rzeczpospolitej. Nie brak takich, którzy są przekonani, że skoro Maryja płacze w łódzkiej katedrze, to powodem do łez jest łódzki biskup: przyjaciel protestantów i w ogóle prawie niekatolik. Chyba nie muszę dodawać, że pierwsza interpretacja pochodzi od tych obywateli naszego kraju, którzy od ponad roku stoją w opozycji do rządu, a druga od tych wiernych Kościoła, którym z kardynałem Grzegorzem Rysiem jest nie po drodze już od dawna. Bardzo ten cud im na rękę, bo przecież – skoro wreszcie samo niebo się wypowiedziało - to oni od dawna mają rację… A kto nie lubi mieć racji?
Nie po to jednak Bóg daje nam znaki nadprzyrodzone, żeby nas utwierdzić w naszym myśleniu, lecz wręcz przeciwnie, aby nas zaskoczyć, wybić z poczucia zadowolenia i spokoju, otworzyć na coś nowego.
A co jeśli Maryja płacze nad tymi, którzy dzień w dzień chodzą do katedry, ale nie słuchają biskupa, któremu tę katedrę powierzył Jej Syn? A co jeśli Maryja płacze w tej katedrze, którą przed ponad wiekiem wznosili wspólnym wysiłkiem wszyscy mieszkańcy miasta bez względu na religię i wyznanie, nad podziałem między Żydami i chrześcijanami, między zwolennikami tej czy innej partii? A co jeśli Maryja, która przecież ma wgląd w mające nadejść dopiero wydarzenia, już płacze nad ruinami miasta, które wyszło obronną ręką z II wojny światowej, ale poważnie ucierpi w wojnie, która ma nadejść?
Osobiście nie jestem jeszcze w tym momencie, żeby mierzyć się we własnym sercu i umyśle z koniecznością interpretacji cudownego znaku łez Maryi w mojej katedrze. Gdybym jednak był, pewnie daleko by mi było do interpretacji do bólu konkretnej. Jeśli nad czymś lub nad kimś może płakać Maryja, to tylko nad jednym: że krew Jej Syna jest niweczona, że przelał ją, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno, a ci, którzy tę krew piją i wielbią, nie widzą w drugim brata…
ks. Przemysław Szewczyk Historyk Kościoła, patrolog, tłumacz dzieł Ojców Kościoła, współzałożyciel Stowarzyszenia „Dom Wschodni – Domus Orientalis”, twórca portalu patres.pl, poświęconego Ojcom Kościoła.