Paweł Poncyljusz (PJN) uważa, że raport komisji Jerzego Millera ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej wskazuje ewidentną winę szefa MON Bogdana Klicha. Mimo to sądzi, że po prezentacji raportu "nie polecą żadne głowy, bo kto ten bałagan w MON weźmie teraz na siebie".
"Jeżeli w wojsku dowódca traci w swoim oddziale co najmniej dwóch żołnierzy, to z mocy prawa uruchamia się postępowanie prokuratorskie. W tym przypadku zginęło ponad dziewięćdziesiąt osób i Bogdanowi Klichowi się przez te 15 miesięcy nic nie stało, nikt się go nie zapytał - co on zrobił, żeby przeciwdziałać tego typu patologiom i tego typu tragicznym wypadkom?" - powiedział w piątek Poncyljusz dziennikarzom w Sejmie po przedstawieniu raportu komisji Millera.
Jego zdaniem, w raporcie brakuje informacji o odpowiedzialności Biura Ochrony Rządu i jego zwierzchnika, czyli ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera. "Czy to, że raport jest pisany przez komisję, którą kieruje szef SWiA spowodowało, że zniknął problem BOR i odpowiedzialności przełożonych BOR?" - pytał Poncyljusz.
Jak ocenił, raport "ani nie zaskakuje, ani nie rozczarował, ani nie oczarował". "Tak naprawdę jest on dość neutralny" - mówił Poncyljusz.
Polityk zaznaczył też, że nie widzi w tym raporcie niczego, co wymagałoby tylu miesięcy pracy. Jak mówił, nie wie, co zajęło komisji 15 miesięcy i nie rozumie, dlaczego opinia publiczna tak długo musiała czekać na ten dokument. "Wbrew pozorom te wnioski są porównywalne z innymi raportami, czy publikacjami prasowymi" - uznał Poncyljusz.
Jak stwierdził, "raport jest po to dzisiaj publikowany, żeby być wygodną pałką do wojny polsko-polskiej uprawianej przez PiS i PO". W opinii Poncyljusza, stanowi on bowiem wygodny punkt wyjścia do "podzielenia Polaków na zwolenników raportu Millera i raportu Macierewicza".
Według przedstawionego w piątek raportu komisji Millera, wśród przyczyn katastrofy smoleńskiej są: zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg.
Komisja w raporcie wskazała na nieprawidłowe szkolenie lotnicze załóg w 36. specjalnym pułku lotniczym na samolotach Tu-154M, niedostateczne przygotowanie załogi do lotu oraz niedostateczną wiedzę członków załogi w zakresie funkcjonowania systemów samolotu oraz ich ograniczeń.