Zachodnie agencje od razu zareagowały na prezentację raportu polskiej komisji ws. okoliczności katastrofy smoleńskiej. AFP w pierwszej pilnej depeszy zwróciła uwagę na "błędy" rosyjskich kontrolerów, w następnej - że główne przyczyny wypadku leżą po stronie polskiej.
Reuters wybija w tytule depeszy, że według raportu "Rosjanie ponoszą częściową winę za katastrofę w Smoleńsku".
Przedstawiając raport na konferencji prasowej komisja poinformowała, że "poziom wyszkolenia załogi stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa lotów", a także, że samolot leciał "zbyt szybko" i "zbyt nisko" - pisze AFP.
"Wadliwy sprzęt i zła komunikacja rosyjskiej obsługi naziemnej (lotniska) przyczyniły się do zeszłorocznej katastrofy samolotu, w którym zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 innych osób" - podał Reuters, powołując się na raport rządowej komisji kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera.
"Komisja ustaliła, że system oświetlenia na lotnisku (w Smoleńsku na zachodzie Rosji) był wadliwy i nieodpowiedni" - powiedział w piątek na konferencji w Warszawie członek komisji ppłk Robert Benedict. Dodał również - jak podaje brytyjska agencja - że Rosjanie dawali błędne komendy załodze samolotu.
Na ten sam aspekt zwraca uwagę AFP, informując, że - według raportu - oświetlenie na rosyjskim lotnisku było "słabe i niekompletne". Francuska agencja zauważa, że według opublikowanego w styczniu raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), wyłącznie strona polska jest odpowiedzialna za katastrofę, do której doszło 10 kwietnia 2010 r.
"Bezpośrednią przyczyną wypadku było zejście (samolotu) na bardzo niski pułap i z nadmierną prędkością w warunkach atmosferycznych, które uniemożliwiały wszelki kontakt wizualny z ziemią" - poinformowała komisja. AFP dodaje, że komisja nie ustaliła żadnej wady technicznej samolotu.
Agencja AP relacjonuje, że "rosyjscy kontrolerzy lotów przekazywali pilotom niewłaściwe instrukcje odnośnie do lądowania", a lotnisko w Smoleńsku było "źle oświetlone" i panowała tam "zła widoczność".
"Długo oczekiwany raport zwraca również uwagę na wiele błędów polskiej strony. W raporcie stwierdzono na przykład, że piloci nie byli wystarczająco dobrze wyszkoleni, aby latać samolotem Tupolew-154. Główny pilot był niedoświadczony i jako jedyny członek załogi, który mówił po rosyjsku, był przytłoczony trudnymi warunkami" - pisze AP.
Jak zauważa agencja, "raport jest znaczący, ponieważ wskazuje na błędy Rosjan", "w odróżnieniu do rosyjskiego raportu opublikowanego przed kilkoma miesiącami, który w całości za tragedię obwinia Polaków, powodując napięcie w stosunkach między tymi dwoma słowiańskimi narodami mającymi i tak trudną historię".
AP przypomina stanowisko rosyjskich śledczych, którzy ustalili, że "polscy piloci byli pod nadmierną presją ze strony polityków, próbując wykonać lądowanie w warunkach gęstej mgły".
"Polski raport również różni się w tym punkcie" od rosyjskiego - pisze AP. Polski raport "mówi, iż nie znaleziono (dowodów na to), że były takie naciski; wskazuje, że piloci nie próbowali lądować w chwili gdy uderzyli w drzewo i rozbili się - zamiast tego krążyli, starając się ustalić, czy powinni podjąć próbę lądowania".
Jak pisze Reuters, w raporcie stwierdzono, że "nie ma dowodu, że (Lech) Kaczyński lub inni pasażerowie wywierali nacisk na pilotów, aby lądowali wbrew ich woli. Agencja przypomina, że "niektóre media i politycy sugerowali, iż piloci próbowali wylądować pod przymusem".
W swoim raporcie (MAK-u) Rosja "całą winą za katastrofę obarczyła polską załogę, co rozjuszyło stronę polską, według której warunki na lotnisku w Smoleńsku były również znaczącym czynnikiem" - pisze Reuters.
Hiszpańska agencja EFE zauważa, że polski raport wskazuje na błędy na lotnisku w Smoleńsku - "niesprawne i niekompletne" oświetlenie lotniska to jedna z przyczyn katastrofy Tu-154M.
EFE dodaje, że według polskiego raportu kierownik strefy lądowania wydawał załodze błędne polecenia. Jak podkreśla, z braku automatycznego systemu naprowadzania w warunkach złej widoczności piloci musieli wypełniać polecenia kontrolerów lotu.
Agencja podkreśla, że inne przyczyny katastrofy to m.in. niedoskonałości wyszkolenia pilotów i niewypełnianie procedur.
Włoska agencja ANSA zwraca uwagę, że polska komisja wskazuje na odpowiedzialność również strony rosyjskiej.
W depeszy z Warszawy ANSA podkreśliła, że wśród przyczyn wymieniono "błędne i niepełne informacje przekazane przez rosyjski personel lotniska w Smoleńsku, a także niewystarczające przygotowanie techniczne lotniska".
"W przeciwieństwie do informacji przedstawionych w Moskwie w styczniu przez komisję MAK, strona polska wskazała różne zaniedbania i błędy w przygotowaniu lotniska w Smoleńsku oraz na to, jak niedokładne informacje na temat stanu pogody (gęsta mgła) i pozycji prezydenckiego samolotu Tupolew wpłynęły na wypadek" - podała włoska agencja. Poinformowała również: "Polska komisja wskazuje na przygotowanie pilotów i błędy w organizacji lotu określane jako +niewystarczające+".
W sporze o przyczyny katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem polski rząd przyznaje, że strona polska popełniła błędy - pisze dpa.
Niemiecka agencja przytacza wnioski z raportu komisji Millera, wg których "poziom wykształcenia załogi stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa lotu". Pisze również, że z ekspertyzy wynika, że w przygotowaniach do lotu popełniono "liczne błędy": nie przestrzegano czasu wypoczynku pilotów i nie prowadzono lotu treningowego; nie funkcjonował nadzór służbowy nad jednostką wojskową odpowiedzialną za transport polityków.
Agencja przypomina także, że strona rosyjska w styczniowym raporcie MAK główną odpowiedzialnością za katastrofę obarcza polskich pilotów.
Dpa podkreśla, że kwestia odpowiedzialności za katastrofę smoleńską odgrywa ważną rolę w kampanii przed październikowymi wyborami parlamentarnymi w Polsce, a "konserwatywna opozycja" domaga się dymisji ministra obrony Bogdana Klicha.