Prokurator: dilerka, cyberprzemoc i haracze to przestępstwa nastolatków

Dilerka, cyberprzemoc i haracze to przestępstwa często popełniane przez nastolatków. Do więzienia może trafić nawet 14-latek - powiedział PAP Krzysztof Dębski z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp.

Prokurator Krzysztof Dębski spotyka się z uczniami w szkołach, by ustrzec ich przed konsekwencjami nieprzestrzegania prawa. Osobne spotkania organizuje dla nauczycieli i rodziców. Celem społecznej działalności pozaśledczej - jak wyjaśnił - jest edukacja młodzieży na temat tego, czym jest prawo, po co zostało stworzone, kogo ma chronić i jakie zachowania mogą być przyczyną konfliktu z prawem.

"Młodzi ludzie popełniają przestępstwa bardzo często z powodu braku wiedzy, a to pozostawia ślad na całe życie" - powiedział.

Narkotyki to jeden z głównych tematów, będących w centrum zainteresowania dzieci i młodzieży. "Kiedy zaczynam na ten temat rozmawiać z uczniami, widać, że ożywiają się" - powiedział.

W Polsce zakazane jest posiadanie jakiejkolwiek ilości substancji psychotropowych, czy środków odurzających. Grozi za to od miesiąca do 3 lat więzienia. Karalne jest poczęstowanie narkotykiem. "Uczniowie mają dostęp do narkotyków. Dilerką w szkołach zajmują się nawet 12-letnie dzieci. To jest lekki pieniądz - za dostarczenie narkotyku z jednego miejsca do drugiego można zarobić 2 tys. zł" - wyjawił.

Tzw. majętna młodzież sięga po marihuanę oraz kokainę, za którą trzeba zapłacić 300 zł za gram. "Uboższa" kupuje psychotropy o nazwie 3-CMC lub 4-CMC, płacąc za gram 30 zł. "To jest obecnie najbardziej popularny środek, ponieważ jest łatwy w produkcji. Spraw związanych z produkcją, handlem i posiadaniem tych psychotropów mamy w prokuraturze najwięcej. W przypadku niektórych powodem wszczęcia śledztwa była śmierć pokrzywdzonych z powodu ich zażycia" - powiedział.

Zdaniem prokuratora tzw. marihuana lecznicza jest też zbyt łatwo dostępna. "Sądziłem, że będzie ona służyła tylko osobom ciężko chorym. Tymczasem okazuje się, że lekarze przepisują ją nawet z powodu bólu głowy. Zdarzają się sytuacje, że nie możemy nic zrobić, bo podejrzany jako dowód na legalne posiadanie narkotyku pokazuje receptę lekarską" - zauważył. I dodał, że ustawodawca "powinien zmienić ustawę, żeby dostęp do marihuany leczniczej był ograniczony".

Innym zagrożeniem dla nastolatków jest pigułka gwałtu, powodująca utratę świadomości, a w przypadku przedawkowania nawet kilkunastogodzinną śpiączkę. "Ta substancja chemiczna z reguły dodawana jest do napoju. Ale sprawcy wymyślają różne sposoby jej podania. Atakują upatrzone ofiary, podając im środek zastrzykiem w tańcu. Pokrzywdzeni nie czują ukłucia i nic nie pamiętają" - podkreślił.

Rozwój internetu i nowych technologii doprowadził do powstania społeczeństwa informacyjnego, ale również przyczynił się do pojawienia się zagrożeń o charakterze przestępczym i rozwoju szeroko pojętej cyberprzemocy. "Młodzież potrafi włamać się na cudze konta na portalach społecznościowych, usunąć ich zawartość lub za ich pośrednictwem rozpowszechniać treści zniesławiające, hejtować lub grozić komuś" - powiedział.

Uczniowie jednej ze szkół rozesłali np. fałszywe ulotki, z których wynikało, że ich koleżanka ze szkoły świadczy usługi seksualne. Innym razem piętnastolatek włamał się koledze na konto i porozsyłał jego znajomym zniesławiające treści. "To był ogromny dramat dla pokrzywdzonych" - powiedział.

Za pośrednictwem internetu dochodzi do stalkingu, czyli uporczywego nękania i wywoływania w osobie pokrzywdzonej poczucia poniżenia, udręczenia czy zagrożenia. "To może prowadzić do samobójstwa i w prokuratorom znane są takie przypadki" - poinformował.

Z kolei wśród nawet 10-letnich uczennic - jak zauważył - rozwija się zjawisko sekstingu i modelingu. Dziewczynki, za pomocą specjalnego makijażu i ubioru, stylizują się na osoby dorosłe i nagrywają filmiki, na których przyjmują wyzywające pozy. Takie filmiki trafiają do sieci, a z tym wiąże się kwestia szeroko pojętej pedofilii.

"Często słyszymy informacje o zatrzymaniu mężczyzny, który namówił dziecko na spotkanie przedstawiając się w sieci jako nastolatek. Zawsze w takich sytuacjach ma miejsce pobicie dziecka i przemoc seksualna. Napastnicy do osiągnięcia swoich celów używają pigułek gwałtu" - wyjaśnił.

Szkoła bywa niestety miejscem, gdzie przemoc przyjmuje różne jej odmiany - od słów po czyny, wobec rówieśników i nauczycieli. "Na przykład wymuszanie haraczy może zaczynać się od złotówki i kanapki, a kończyć na dużych kwotach. Pamiętam ucznia, który twierdził, że zgubił telefon, a okazało się, że musiał go oddać, bo rówieśnicy grozili mu pobiciem. Inny, od którego wymuszane były pieniądze, przez tydzień nie przychodził do szkoły, ponieważ bał się swoich oprawców" - powiedział.

Prok. Dębski zwraca uwagę, by nauczyciele zachowywali czujność i analizowali nawet pojedyncze przypadki przestępstw, ponieważ pokrzywdzeni boją się o tym mówić.

Wśród nastolatków popularne są "ustawki", które polegają na tym, że po zajęciach szkolnych uczniowie umawiają się na walki. Takie bójki gromadzą tłumek gapiów, którzy nagrywają przemoc i filmiki zamieszczają na portalach społecznościowych. "Kiedy sprawy wymkną się spod kontroli, może dojść do przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu. Ktoś kogoś popchnie zbyt mocno, ktoś upadnie głową na beton. Dochodzi do trwałego kalectwa, a nawet śmierci" - ostrzegł.

Przemoc wobec nauczycieli może objawiać się poprzez obelgi, groźby, nękanie czy zastraszanie. Status prawny pedagogów zmienił się po zdarzeniu w 2003 r. w jednej z toruńskich szkół. Doszło wtedy do aktów przemocy wobec nauczyciela j. angielskiego. Uczniowie nałożyli mu na głowę kosz na śmieci, wytarli twarz gąbką do tablicy, wykręcali ręce i obrzucali obelgami. Jeden z uczniów nagrał całe to zdarzenie, które ostatecznie zostało upublicznione. Uczniowie zostali wyrzuceni ze szkoły, a rodzice musieli zapłacić zadośćuczynienie.

Po takich bulwersujących wydarzeniach znowelizowano ustawę Karta Nauczyciela, która reguluje jego prawa. "Pedagog korzysta z ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych i przysługuje mu taka sama ochrona jak np. prokuratorowi" - wyjaśnił Dębski.

Zdaniem prokuratora zdarza się, że młodzież popełnia przestępstwa, nie zdając sobie sprawy z powagi zagrożenia. "Pamiętam dziewczynę, która zapomniała podstemplować legitymację szkolną, a chciała ją wykorzystać podczas zakupu biletu ulgowego na przejazd pociągiem. W tym celu sfałszowała legitymację, zmieniając datę ważności. Sprawa wyszła na jaw. Sąd skazał ją na prace społeczne, ale nie wykonała postanowienia sądu i wyrok zamieniono na karę więzienia" - powiedział. Przestępstwem jest nie tylko podrobienie dokumentu, ale też posługiwanie się nim.

Jak zauważył, "nastolatkowie popełniają przestępstwa kierowani chęcią zaoszczędzenia pieniędzy lub dodatkowego zarobku". Dowodem na to jest nielegalne kopiowanie gier, programów komputerowych czy korzystanie z sygnału telewizyjnego, zwane zjawiskiem sharingu. "To zjawisko polega na udostępnianiu danych z kart operatorów sieci cyfrowych telewizji w taki sposób, aby z jednej karty mogło korzystać jednocześnie kilku użytkowników" - wyjaśnił.

"Robi to młodzież, ale zdarza się też, że i dorośli, bo w ten sposób myślą, że zaoszczędzą i przechytrzą prawo. Trzeba wiedzieć, że są instytucje, które śledzą nielegalne wykorzystywanie sygnału platform internetowych i w każdej chwili mogą zapukać do naszych drzwi. Grozi to naprawieniem szkody na rzecz dystrybutora i nie są to wcale małe kwoty" - podkreślił.

Wśród nastolatków popularne są przestępstwa przeciwko mieniu, np. kradzież, przywłaszczenie. "Jeden kradnie towar z półki sklepowej, inny przekleja metkę z niższą ceną na produkty droższe. Ktoś inny zważył banany, nakleił wydrukowaną metkę, ale do koszyka dołożył jednego banana więcej. To jest przestępstwo" - powiedział.

Jak wyjaśnił prokurator, kary uzależnione są od wieku nastolatków i rodzaju popełnionego wykroczenia lub przestępstwa.

"Uczniom po ukończeniu 10. roku życia grożą środki wychowawcze w postaci np. nadzoru kuratora przewidziane ustawą o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich za tzw. demoralizację. W trybie tej ustawy odpowiadają osoby w wieku od 13 do 17 lat za tzw. czyny karalne, to jest przestępstwa i wykroczenia. Wobec tych ostatnich stosuje się środki wychowawcze, np. umieszczenie w młodzieżowym ośrodku wychowawczym oraz poprawcze - umieszczenie w zakładzie poprawczym" - wyliczył.

Po ukończeniu 17 lat nastolatek odpowiada w trybie kodeksu karnego, który przewiduje już kary więzienia.

"Ale jak osoba dorosła może też być sądzony 15-latek, jeżeli zostanie oskarżony o popełnienie najcięższych przestępstw jak zgwałcenie, zabójstwo lub spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jeżeli na dodatek nastolatek dopuścił się ciężkiego przestępstwa ze szczególnym okrucieństwem i ma skończone 14 lat, to też poniesie odpowiedzialność jak dorosły i może trafić do więzienia nawet na 25 lat" - ostrzegł prokurator Krzysztof Dębski.

Autorka: Ewa Bąkowska

« 1 »