Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Gdy okazało się, kto stoi za bestialskim mordem w Norwegii było tylko kwestią czasu, kiedy okaże się, że winę ponosi europejska prawica – a przynajmniej to, co za prawicę w Europie uchodzi.
27.07.2011 17:25 GOSC.PL
Michał Sutowski z „Krytyki Politycznej” stara się udowodnić to, co najszybciej przychodzi na myśl: że winę ponosi ideologia wyznawana przez zbrodniarza. Krótko mówiąc – gdyby Breivik nie był „kulturowym konserwatystą”, a, dajmy na to, socjaldemokratą, tragedia nigdy by się nie wydarzyła.
Krąg winnych jest dla Sutowskiego na tyle szeroki, że de facto może znaleźć się w nim każdy. Oczywiście każdy, kto się nie zgadza z Sutowskim. I tak w jednym szeregu stawiani są holenderscy „postępowcy” i gospodarczy liberałowie; przeciwnicy „welfare state”, i wszyscy ci, którzy widzą zagrożenia w formie, jaką do tej pory przyjmowała imigracja z krajów muzułmańskich. Jednocześnie jest na tyle zaślepiony własną doktryną, że to, że włoskiemu politykowi mogło przyjść na myśl, że część poglądów zawartych w liczącym ponad 1500 stron może być słusznych, nazwał „odrażającym”. „Prawica” nie może mieć racji z definicji, ponieważ nie jest lewicą. Być może nawet pisać nie potrafi poprawnie.
Problem Breivika polegał na nieumiejętności odpowiedniego zhierarchizowania wyznawanych przez siebie idei. Można nie znosić lewicy, można obawiać się muzułmanów, a jednocześnie zdawać sobie sprawę z wartości, jaką ma ludzkie życie i że wielkość własnej cywilizacji nie jest najważniejszą rzeczą na świecie. Choć także ateista może mieć tego świadomość, to nie bez znaczenia było „kulturowe”, czytaj: fasadowe chrześcijaństwo mordercy, brak żywej wiary i przedmiotowe wykorzystywanie religii.
Nie wymagam jednak zrozumienia tych rzeczy od Michała Sutowskiego. Publicysta „Krytyki Politycznej” pisząc o sprawie Breivika stracił szansę, żeby siedzieć cicho. Przypomnę może, co o lewicowych terrorystach mówił w Nowym Wspaniałym Świecie po lewackiej manifestacji przeciwko Marszowi Niepodległości, który odbył się 11 listopada 2010 roku:
Jako reprezentant Krytyki Politycznej czujesię trochę wywołany do tablicy w kwestii terroru i Związku Radzieckiego. To jest oczywiście temat na bardzo długą dyskusję, ale chciałbym zapewnić, że jakkolwiek nie łączymy tych dwóch kwestii, to znaczy: Czerwonych Brygad i Związku Radzieckiego, to nie jest … takie same zjawisko - oba traktujemy negatywnie i oba traktujemy jako ważny motyw do przemyślenia. Szczególnie zaś - może nawet bardziej niż Związek Radziecki - właśnie terror, to znaczy takie zjawiska jak Czerwone Brygady wspomniane, czy Baader-Meinhof - to jest bardzo ważne zjawisko historyczne, które lewica musi przerobić intelektualnie i zrozumieć źródła klęski tych zjawisk, a nawet nie klęski, tylko pewnej przeciwskuteczności politycznej... [podkr. moje]
Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości, dlaczego Sutowski nie rozumie problemu Breivika?
Stefan Sękowski