122 kraje uznają Palestynę w granicach z 1967 roku - powiedział w środę prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. Oświadczył też, że władze Autonomii zwrócą się we wrześniu do ONZ z wnioskiem o przyjęcie Palestyny do grona państw członkowskich organizacji.
Abbas przemawiał na rozpoczętym w środę w Ramalli na Zachodnim Brzegu dwudniowym posiedzeniu Komitetu Centralnego Organizacji Wyzwolenia Palestyny, której przywódcą był przez wiele lat Jaser Arafat - aż do śmierci w 2004 roku. Abbas podkreślił, że państwa uznające Palestynę widzą ją na obszarze Strefy Gazy, Zachodniego Brzegu oraz wschodniej części Jerozolimy.
Prezydent Autonomii Palestyńskiej odrzucił argumenty Izraela, który twierdzi, że strona palestyńska podejmuje jednostronne działania, zamiast usiąść do stołu rokowań. "Naszym pierwszym, drugim i trzecim wyborem są negocjacje pokojowe, ale teraz jest na nie za późno, nie mamy czasu, idziemy do ONZ" - oświadczył, podkreślając, że kwartetowi bliskowschodniemu (ONZ, UE, USA, Rosja) nie udało się nakłonić Izraela do uznania granic z 1967 roku jako warunku rozmów, ani do zamrożenia polityki osadnictwa żydowskiego na obszarach, na których Palestyńczycy zamierzają ustanowić swoje państwo.
Członkowie władz palestyńskich mówią, że tym razem nie zamierzają jednostronnie proklamować niepodległości - jak zrobili to już w 1988 roku w Algierze - ani też wnioskować o uznanie Palestyny przez ONZ. Zamiast tego będą kontynuowali starania o uznanie ich państwa przez poszczególne kraje, a do ONZ zwrócą się z prośbą o przyznanie członkostwa tej organizacji.
Jak podkreślił Abbas, palestyńskie działania nie są próbą "delegitymizacji Izraela, lecz jedynie delegitymizacji jego polityki", która - zdaniem prezydenta Autonomii - blokuje możliwość utworzenia Palestyny.
"Kiedy stworzono Izrael, zrobiono to pod warunkiem, że powstanie też państwo palestyńskie, ale nie doszło do tego" - powiedział Abbas, cytowany przez rządową palestyńską agencję Wafa.